Dziewczynka na stacji zaśpiewała piosenkę, którą znał tylko on — a mężczyzna zrozumiał, iż odnalazł swoją zaginioną córkę

newskey24.com 3 tygodni temu

Dziewczynka na dworcu zaśpiewała piosenkę, którą znał tylko on i mężczyzna zrozumiał, iż odnalazł swoją zaginioną córkę.
Podwieźcie mnie, proszę! A ja wam zaśpiewam!
Dziesięcioletnia dziewczynka stała tuż przed samochodem chuda, w starym płaszczu, który dawno przestał być elegancki. Szara chusta okrywała ją aż po oczy, spod której wyglądały duże niebieskie źrenice. Boże, skąd się biorą takie dzieci?
Siergiej Wiktorowicz powoli zaciągnął się papierosem i zmęczonym wzrokiem spojrzał na nią. Dzień był ciężki, nastrój jeszcze gorszy.
Czego? Gdzie cię podwieźć?
Do wsi Rożkowo! pewnie machnęła ręką w podartej wełnianej rękawiczce. To niedaleko, w prawo tą drogą. Pokażę! Tylko nie mam pieniędzy Ale mogę zaśpiewać!
O rany Siergiej skrzywił się. Co za nieznośny dzień.
A co ty tu robisz? zapytał, sam nie wiedząc po co. Już się ściemnia. Zimno A ty sama na dworcu. Nie boisz się wsiadać do obcych? Gdzie twoi rodzice?
Dziewczynka westchnęła jak dorosła:
Mama zachorowała. Taty nie ma od dawna. Ona cały czas leży, bardzo słaba. A ja jeździłam do miasta po leki. Autobus przyjechał późno i przegapiłam swój. Teraz albo pieszo, albo noc tutaj. Ale nie bałam się wsiąść do was! Macie dobre oczy. I fajne auto!
Mężczyzna mimowolnie się uśmiechnął:
Jak ty moje oczy zobaczyłaś? Już ciemno.
Wcale nie tak ciemno! wzruszyła ramionami. Widzę dużo. Na przykład, iż jesteś w złym humorze.
Taka spostrzegawcza
Zgadza się. Zawsze taki.
Jak można być w złym nastroju, gdy ma się takie auto? I pewnie pieniądze? Nie rozumiem wtuliła się głębiej w chustę.
Są. Nie powiem, iż dużo, ale są. Tylko jaki z nich pożytek, gdy jest się samemu na świecie słowa same mu się wyrwały.
Zupełnie sam? spytała nadmiernie poważnie.
Prawie. Chociaż może nie do końca. Jesteś zbyt ciekawska.
Wasza kawa! z dworca wyszedł Misza z parującym kubkiem. Można jechać!
Długo kazałeś czekać w głosie Siergieja zabrzmiała twardość. Mówiłem natychmiast!
Przepraszam Ale tam piekło, nie dworzec! Czekałem na gorącą wodę, potem na kawę. Obsługa koszmarna
Dobrze, Mysz, jedziemy.
To podwieziecie mnie? dziewczynka wciąż stała, przestępując z nogi na nogę. Jej cienkie buciki nie chroniły przed chłodem.
Wsiadaj.
Otworzył drzwi i wpuścił ją do środka.
Mysz, trzeba podjechać do Rożkowa. Potem do domu.
Rozumiem.
Misza nauczył się nie zadawać pytań. Szef mówi wykonuje. Siergiej cenił w pracownikach dyspozycyjność i lojalność. Z leniwymi rozstawał się od razu. Wszystko musiało być tak, jak chciał. Dotyczyło to biznesu i życia prywatnego.
Dzięki temu zbudował imperium. Budowa wymagała kontroli. Choć miał pomocników, wiele spraw sprawdzał osobiście. Był inżynierem, znał się na rzeczy. Nie dostał firmy w spadku pracował od podstaw.
W szkole dorabiał na budowie nosił cegły, w każdej pogodzie. Ela była w ciąży, musiał płacić za pokój w komunale. Gospodyni ostrzegła: choćby dzień opóźnienia, a będą na ulicy.
Po studiach rozwijał się, piął w górę. Zajął dobre stanowisko, potem założył własną firmę. Ciężko, czasem nie do zniesienia. Ale szedł naprzód. Musiał zapewnić żonie Elenie i córeczce Kacie wszystko, co najlepsze.
Mało spał, był zestresowany. Pewnie dlatego posiwiał wcześnie, już w wieku 35 lat.
Ciężko ci z tą rodziną śmiała się Ela, głaszcząc go po głowie.
Ciężko. Ale bardzo szczęśliwie odpowiadał i tak było.
Uwielbiał wracać do domu, przytulać córkę i śpiewać jej kołysankę. Nie spał, gdy Katia chorowała, ząbkowała lub marudziła. Kołysał ją i nucił piosenkę o księżniczce Kati, najpiękniejszej, złotowłosej, o którą zabiegali królowie i książęta.
Co ty śpiewasz? Wymyśliłeś sam? uśmiechała się Ela.
Sam. O księżniczce Katuszy. I o tym, iż będzie najszczęśliwsza.
Na pewno Zmęczyłam się. Zostaniesz z nią?
Idź, odpocznij.
Ela często była wyczerpana. Budziła się bez sił. Sądziła, iż to przez dziecko i dom. Ale z czasem nie było lepiej. Może brak witamin? Albo za mało pije? Wymyślała wymówki, odkładając wizytę u lekarza.
Gdy Siergiej w końcu nalegał na badania, było za późno. Choroba była zbyt zaawansowana. Gdyby zaczęli leczenie wcześniej, może by pomogło. Ale teraz nie.
Zbierał pieniądze, szukał specjalistów. Bezskutecznie. Ela odchodziła w męczarniach.
Gdy umarła, Katia miała 14 lat.
Kochająca mamę dziewczynka nie mogła pogodzić się z niesprawiedliwością. Zamieniła się w zbuntowanego nastolatka. Nocne imprezy, wątpliwe towarzystwo, alkohol, papierosy
Siergiej próbował kontrolować karcił, tłumaczył, choćby zamykał w domu. Bez efektu. Z czułego ojca stał się surowym strażnikiem. Stawiał warunki.
Idę na angielski, potem do kina!
Na angielski idź. Kino odpada.
Dlaczego?! Obiecałam!
To moje życie! Czemu mnie nie słuchasz?!
Dopóki tu mieszkasz, robisz, jak mówię!
Kłótnie były codziennością. choćby na studiach Katia nie dojrzała. Tylko fizycznie. Problemy rosły z nią.
Pewnego dnia oznajmiła, iż znalazła pracę.
Gdzie? Jesteś na trzecim roku!
W sklepie. Na kasie.
Co?! To głupie! Masz się uczyć!
Nie chcę twojej edukacji! Nic od ciebie nie potrzebuję! Będę sama zarabiać!
Nie! Skończysz studia! Wiesz, ile kosztowało twoje miejsce?!
Nie obchodzi mnie to! Zawsze tylko pieniądze!
Tak! By żyć dobrze, trzeba pracować! Wiesz,Siergiej Wiktorowicz spojrzał na córkę i wnuczkę, otulonych w ciepłe koce na balkonie, i w jego sercu zagościł spokój, którego nie czuł od lat.

Idź do oryginalnego materiału