Dziedzictwo pustki i zwierciadło duszy: wyznania z domu starców

newskey24.com 3 tygodni temu

Dzisiaj znów wracam myślami do tamtego dnia, gdy zebrałam swoje dzieci, by ogłosić testament. Siedzą teraz przede mną w tym domu spokojnej starości, a ja patrzę na ich twarze każda inna, każda mówi więcej niż słowa.

Jadwiga, najstarsza, w swojej jedwabnej bluzce i błyszczącej bransoletce, zerka na zegarek. Pewnie ma jakieś ważne spotkanie w centrum Warszawy, te jej interesy i koneksje. Piotr poprawia krawat, coś mamrocze o jakiejś transakcji taki sam jak wtedy, gdy przyszedł z pomysłem na hodowlę ślimaków.

Irena siedzi w kącie, przygnębiona kredyt mieszkaniowy, chore dzieci, mąż ledwo wiąże koniec z końcem. Dominik, najstarszy syn, milczy jak zawsze chłodny, obcy. Tylko Krzysiek, najmłodszy, trzyma się z boku, nie patrzy na nikogo, po prostu jest.

Przede mną leży pięć kopert. Wiem, iż muszę mówić prosto, bez prawniczych wywodów.

dla wszystkich z was jest list moja ostatnia wola mówię cicho.

Pierwszą kopertę podaję Jadwidze. Otwiera ją pewną ręką, spodziewa się dokumentów, pieniędzy, spadku. A tam… tylko małe lusterko. Jej twarz drga niedowierzanie, złość, rozczarowanie.

To jakiś żart? szepcze.

To wszystko, co chciałam ci zostawić odpowiadam. Możesz się przejrzeć.

Pamiętam, gdy pół roku temu złamałam nogę i prosiłam, żeby chociaż zrobiła zakupy. Depresja, brak sił mówiła, a potem wrzucała wesołe zdjęcia z restauracji. Tak, na pewno było ci ciężko.

Piotr otwiera swoją kopertę, widzi lusterko i marszczy brwi.

To znaczy, iż nic nie dostajemy? warczy. Prawo jest po naszej stronie!

Pamiętasz, jak sprzedałeś naszego starego Poloneza za grosze, a potem ktoś odkupił go za fortunę? patrzę mu prosto w oczy. Ukradłeś mi nie tylko pieniądze, ale i pamięć o ojcu. Spójrz w lustro, może zobaczysz tam nie biznesmena, ale złodzieja.

Wyrzuca krzesło, krzyczy o adwokatach, ale stoję twardo.

Irena zaczyna szlochać, zapewnia o miłości, ale znam tę grę. Jej koperta też zawiera tylko lusterko.

Za co? Ja zawsze byłam przy tobie! jęczy.

Tylko użalałaś się nad sobą mówię. Pamiętasz, jak prosiłaś o pieniądze na leczenie syna? A on był zdrowy, a wy pojechaliście na wczasy. Twoje cierpienie to przedstawienie dla publiczności.

Dominik otwiera kopertę w milczeniu. Widzi lusterko.

Co ja zrobiłem źle? pyta spokojnie.

Byłeś nieobecny odpowiadam. Gdybyś choć raz przyszedł, gdy ciebie było potrzeba.

I wreszcie Krzysiek. Nie chce brać, prosi, żeby tego nie robić. Ale ja nalegam. Otwiera kopertę nie ma tam lustra. Jest prawdziwy testament: cały dom, konta, wszystko dla niego.

On był jedynym, który nie widział we mnie problemu ani krowy dojnej. Kochał po prostu.

Patrzę na ich twarze gniew, zdumienie, rozgoryczenie.

Sprawiedliwość nie istnieje mówię. Trzeba ją stworzyć. I dziś to zrobiłam.

Proszę, żeby wyszli.

I tak, moja droga, życie wszystko poukładało. Czasami najcenniejsze, co możesz zostawić, to lusterko, by spojrzeć prawdzie w oczy. A czasem prawdziwe ciepło i miłość, których nie kupisz za żadne pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału