**Dzisiejszy wpis w dzienniku:**
Dzieci przestały mnie zapraszać do wnuczki, wynajęły po cichu nianię, żeby unikać ze mną kontaktu.
Rodzona córka nie chce ze mną rozmawiać. choćby nie odbiera telefonu. Uważa, iż to ja doprowadziłam ich małżeństwo do rozwodu. A przecież to nie moja wina – sama prosiła o pomoc.
Ewa wyszła za mąż w wieku osiemnastu lat. Poznała Tomka, gdy tylko wrócił z wojska. Zakochali się od razu, a ona rzuciła studia i poszła na łatwiznę. choćby nie chciała słuchać moich rad. Musieliśmy ich przygarnąć, żeby nie wynajmowali mieszkania. Na początku było dobrze, choćby po ślubie jakoś się dogadywaliśmy. Ale gdy Ewa zaszła w ciążę, zaczęła się czepiać – gotuję, a ją odbiera. Nalegałam, żeby się wyprowadzili.
Z rodzicami Tomka umówiliśmy się, iż dołożymy się do ich mieszkania, bo wiedzieliśmy, iż sami nie dadzą rady. Próbowałam dodzwonić się do ojca Ewy, myślałam, iż może pomoże w tej sprawie. A on stwierdził, iż płacił alimenty i więcej nam nie jest nic winien.
Gdy Ewa urodziła, bardzo jej pomagałam. Cały wolny czas spędzałam z wnuczką, żeby młoda mama mogła odpocząć. Ale potem zaczęła symulować, wymyślała choroby, żeby zrzucić na mnie swoje obowiązki.
Często zostawiałam ich samych – chodzili do kina, na kolacje, a choćby wyjechali na dziesięć dni na wakacje. Z przyjemnością zajmowałam się Zosią, więc nie było problemu. Oczywiście, strasznie się męczyłam, ale co się nie robi dla szczęścia córki?
Gdy wrócili z wyjazdu, zaproponowałam Tomkowi remont. Tyle iż on tylko leżał po pracy, choć miał luźny grafik. Przywiozłam im materiały i zabrałam Zosię do siebie na dwa tygodnie. choćby znalazłam ekipę remontową, żeby Tomek się nie przemęczał. I wtedy posypały się oskarżenia. Podobno Tomkowi nie podobało się, iż wszystko za niego organizuję. A co miałam robić, skoro sam nie wykazywał inicjatywy?
Po remoncie nasze kontakty prawie się urwały. Nie zapraszają mnie już do wnuczki, zatrudnili nianię, żeby mnie unikać. Byłam wściekła, ale na swoją rocznicę zaprosiłam całą rodzinę. Córka przyszła tylko z Zosią. A Tomek choćby nie zadzwonił z życzeniami. Strasznie mnie to zabolało. Przecież tyle dla nich zrobiłam, remont opłaciłam… Czy naprawdę zasłużyłam na taką niewdzięczność?
Tomek nakrzyczał na mnie, iż mam się nie wtrącać. Że to jego dom i nie chce mnie tam widzieć.
Może rzeczywiście przesadziłam z pomocą, ale chciałam dobrze. Teraz Ewa ciągle się kłóci z mężem i obwinia mnie. Płacze przez telefon, wypomina mi wszystko. Podobno Tomek już mówi o rozwodzie. Nie widzę Zosi – choćby nie mogę usłyszeć jej głosu.
Przecież żyłam dla nich… Co mam teraz zrobić? Dlaczego mnie tak nienawidzą?