DWA LATTE.
Dobry wieczór, Pani Heleno! Jak zwykle, dwa latte? uśmiechnęłam się, zerkając na drobną, pooraną zmarszczkami twarz spóźnionej klientki, która mimo upływu lat zachowała swój urok.
Witaj, Kasiu! Tak, jak zawsze, dwa latte. I jeszcze ta bułeczka, proszę cię odpowiedziała Helena, ostrożnie opierając laskę o oparcie krzesła i powoli siadając przy oknie, tłumiąc dyskretnie grymas bólu.
Martwiliśmy się, co mogło Panią zatrzymać. Nie do wiary, by Pani zapomniała, jaki dziś dzień! Biegałam choćby na ulicę, w nadziei, iż Panię zobaczę mówiłam, jednocześnie rzucając nowej kelnerce krótkie wskazówki.
Kochanie! To, o czym myślisz, na pewno mnie spotka, ale kiedy i jak tego nikt nie wie. Nie martw się, Kasiu, sprawa jest prosta rano poszłam po emeryturę, a bankomat połknął mi kartę. Musiałam iść do banku po nową, a tam kolejka. Chyba wszystkie staruszki z dzielnicy postanowiły dziś dokonać wielkich transakcji walutowych! żartowała, choć widać było, jak bardzo jest zmęczona.
Jej dłonie, zawsze w czarnych koronkowych rękawiczkach, drżały, kąciki ust opadły, a blada, szczupła twarz wyraźnie zeszczuplała. Cóż, lata nie dodają urody
Pracuję jako zarządzająca w małej kawiarni w sercu gościnnej Warszawy. To miasto, które kocham, skrywa niezliczone tajemnice i zwierzenia, ale o tym później.
Zaczęłam pracować w wieku piętnastu lat, gdy zapragnęłam zarobić na nowy telefon dla mamy. Trafiłam do tej kawiarni i zaproponowałam swoją pomoc. Najpierw kazano mi zmywać podłogi i naczynia, a później, po przeszkoleniu, zostałam kelnerką.
Po szkole poszłam na psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Studiuję zaocznie, co nie przeszkadza mi w praktykowaniu życia właśnie tutaj. To miejsce, gdzie mieszkańcy i goście miasta mogą napić się napoju z aromatycznych ziaren kawy. Kawa ożywia zmęczone dusze i przywraca wspomnienia, ukryte w zakamarkach pamięci tam, gdzie bezgłośnie i na zawsze osiadły nasze marzenia
Obserwowanie ludzi stało się dla mnie fascynującym zajęciem. Zawsze staram się odczytać z twarzy gości ich nastroje i pragnienia, by uniknąć nieporozumień.
W naszej kawiarni bywają różni ludzie rozkrzyczani nastolatkowie, zakochani, zapatrzeni w siebie, eleganckie damy w towarzystwie starszych dżentelmenów, młode mamy z ruchliwymi dziećmi.
Na początku pracy poznałam pewną wyjątkową parę małżeńską. Był to wysoki, siwiejący mężczyzna i kobieta, która uparcie walczyła z upływem czasu. Przychodzili co sobota, niezależnie od pogody. W deszcz, śnieg czy upał Helena i Władysław spacerowali pod rękę po wąskich uliczkach i zawsze wstępowali na kawę. To był ich rytuał, który przerywało tylko coś naprawdę ważnego.
Zmarzłaś, uparte Boże stworzenie, a przy okazji współuczestniczko mojego życia? Mówiłem ci, weź parasol, uparciuchu! Nogi bolały mnie już od wczoraj, a ty powtarzałaś nie będzie padać. I kto miał rację? Władysław patrzył na żonę z lekkim rozbawieniem, gdy ta, z wdziękiem odstawiając mały palec, sączyła aromatyczną kawę.
I co? Nic mi się nie stało. Nie jestem z cukru, nie roztopię się odcięła się, udając zagniewaną.
Zapomniałaś, jak jesienią, też mimo moich próśb, przemoczyłaś nogi? Biegałaś po kałużach, jak dziecko. Pamiętasz, ile czasu leczymy potem twój bronchit? denerwował się nie można być tak lekkomyślną. W naszym wieku trzeba uważać.
Och, Władziu, nie marudź jak stary dziad. Wszystko będzie dobrze. Zamów mi jeszcze tę bułeczkę z cynamonem są tu przepyszne.
Skinęła głową z godnością królowej, a on, nie odrywając od niej wzroku, powoli mieszał łyżeczką cukier w porcelanowym kubku.
Lubię patrzeć, jak jesz mówił to przyjemniejsze niż jeść samemu. I jak ty to robisz, iż tyle w siebie wpychasz i nie tyjesz? Zazdroszczę ci tego apetytu, bo po ostatniej operacji ledwie zmuszam się do jedzenia.
Niestety, rok temu Władysława zabrakło. Ale Helena wciąż przychodzi do kawiarni, zawsze zamawia dwie kawy, a pije tylko jedną. Druga stoi nietknięta.
Siedzi przy oknie, na swoim miejscu, miesza cukier i milczy. Po wypiciu kawy długo patrzy w ulicę, jakby kogoś wypatrywała. Czasem płacze, delikatnie wycierając twarz batystową chusteczką.
Rozumiem, iż w takich chwilach lepiej jej nie przerywać niech zostanie sama ze swoimi wspomnieniami. Przeżytych snów nie sprzeda się na aukcji ani nie kupi za żadne pieniądze.
Pewnego dnia Helena zwierzyła mi się z historii swojej miłości.
Wstydliwa, osiemnastoletnia dziewczyna poznała Władysława w bibliotece, gdy spadła z drabiny, układając książki.
Nie uderzyła się pani? zapytał. A ja z wrażenia nie mogłam wydusić słowa. Spódnica podwinęła się, odsłaniając nogi, a ja płonęłam ze wstydu! Jego silne ręce postawiły mnie na ziemi, a ja znalazłam się tuż przy jego oczach. Powiedzieć, iż wpadłam w ich wir, to nic nie powiedzieć! Tonęłam w nich! Jego aksamitny głos przyprawiał mnie o zawrót głowy.
Po trzech miesiącach wzięli ślub. Od razu wiedziałam, iż to mój mężczyzna mówiła. Czułam to każdą cząstką duszy. I nigdy tego nie żałowałam. Bywało różnie, ale gdy mgła się rozwiewała, widziałam, iż dokonałam adekwatnego wyboru. Gdy byłam chora, wkładał mi wełniane skarpety i przynosił herbatę z malinami. Brakuje mi go, Kasiu. Gdy zamykam oczy, słyszę jego kroki i stuk laski. Straciłam połowę siebie Ale mam nadzieję na zmartwychwstanie. A do tego czasu trzeba żyć bez niego.
Właścicielka kawiarni nieraz chciała podarować Helenie kawę, ale ta zawsze odmawiała: Za wszystko w życiu trzeba zapłacić.
Teraz, zapłaciwszy, wyszła powoli, opierając się na lasce. Patrzyłam za nią i płakałam Chcę mieć taką wiarę jak ona. Postanowiłam poznać ją bliżej i dowiedzieć się, co daje jej siłę, by patrzeZostawiła na stoliku dwie filiżanki, jedną pustą, a drugą pełną, tak jakby wciąż czekała na kogoś, kto już nigdy nie przyjdzie, a jednak w tym czekaniu było coś pięknego bo miłość, choćby utracona, wciąż rozświetlała jej świat.