Magda otworzyła drzwi, wciągnęła przez próg ciężką torbę i złapała oddech. W tej samej chwili z pokoju dobiegł głos:
„Magda, nareszcie! Co dobrego przyniosłaś? I gdzie ty się w ogóle tak długo bałamucisz, ja tu zaraz z głodu padnę!”
Nastrój, i tak niezbyt różowy, skurczył się w nieprzyjemny, kolczasty kłębek. No jasne, Tomek znowu cały dzień królował na kanapie przed telewizorem albo grał w gry na komputerze. Podłoga, która była brudna rano, przez cały czas taka była. A prania pewnie choćby nie wrzucił do pralki. Ale oczywiście to ona jest późno – dorosłe dziecko głodne! A pieniądze – no tak, one przecież same się rodzą w szufladzie!
Ciężkim krokiem hydraulika Magda przeszła do kuchni, rozpakowała torbę i nie przebierając się, zabrała się do szybkiego wymyślania kolacji – sama też była głodna! Ofiarami jej złości stały się niewinne garnki i patelnie.
Tomek na kanapie słuchał, jak złowrogo grzmi naczyniami, ale w końcu nie wytrzymał – hałas zagłuszał choćby telewizor. Z jękiem zsunął się z kanapy i poszedł zaprowadzić porządek.
„Magda, no co ty tak walisz jak w kuźni? choćby wiadomości nie słyszę!”
Magda rzuciła talerz na stół:
„Jedz i siedź cicho! Jak chcę, tak walę! A ty, leniu, w kuźni nigdy choćby nie byłeś!”
Tomek naburmuszył się, ale jednak usiadł i zabrał się za ziemniaki z mięsem. Magda wciąż czymś stukała, choćby nie siadła, jadła na stojąco. Jej pytanie zaskoczyło go – myślał o czymś innym.
„Ty, przez ten cały czas, gdy sobie na kanapie królowałeś, chociaż pranie wrzuciłeś do pralki?”
Rozłożył ręce:
„Magda, jakie pranie? Żartujesz sobie? Pranie to babskie zajęcie, a ja jestem facetem, ja się na tym nie znam i znać nie muszę! Wrzucę, a potem znowu będziesz krzyczeć, iż zniszczyłem syntetyk wrzątkiem albo iż pierzę kurtkę puchową na programie do butów sportowych!”
„Facet z ciebie jak ze mnie królowa Jadwiga! I oczywiście przez całe życie nie miałeś najmniejszej okazji, żeby nauczyć się obsługi pralki!” – warknęła Magda. Tomek poczuł się naprawdę urażony.
„Magda, no teraz to przesadzasz! Za dużo sobie pozwalasz! Rozumiem, iż jesteś niezadowolona, iż teraz nie pracuję. Ale to tymczasowe! Nie mogę przecież iść byle gdzie, gdzie harować trzeba jak koń, a płacą grosze! A poza tym, mężczyzna musi znaleźć swoje powołanie! To nie dzieje się ot tak! A ty już prawie buty o mnie wycierasz! Za co?”
Z instynktem samozachowawczym Tomka tego wieczoru coś było nie tak. W przeciwnym razie wyczułby, iż coś jest nie w porządku, już na tym etapie dyskusji. Zbyt podejrzanie nagle Magda zamilkła. Ale on nie wyczuł żadnych alarmujących sygnałów i poniosło go dalej.
„Przecież jesteś kobietą, Magda! Powinnaś być uosobieniem troskliwości i delikatności! A ty tylko wrzeszczysz i grzmisz jak hydraulik Heniek! Można by przynajmniej chodzić cicho i nie rzucać przedmiotami, tylko kłaść je delikatnie, Magda!”
Magda krótko prychnęła przez zęby, ale instynkt samozachowawczy Tomka spał twardym snem i wydawało się, iż choćby chrapał. Zjadł ziemniaki, włożył talerz do zlewu i zaczął przemierzać kuchnię jak Lenin po Smolnym.
„A poza tym, Magda, powinnaś okazywać mi trochę szacunku! W końcu jestem mężczyzną, twoim mężem, to mi się po prostu należy! Popatrz chociaż na Kasię! Jak ona się kręci wokół swojego Jacka – kurz z niego zdmuchuje! I żyją jak dwie bratnie dusze – nigdy u nich żadnego hałasu, żadnych krzyków. Otóż tak trzeba! Dlaczego ja muszę ci tłumaczyć takie proste rzeczy?”
Tomek wykonał kolejny zwrot przy oknie i dopiero wtedy zorientował się, iż coś jest nie tak. Magda mrużyła oczy jak kot na mysz, a w jej prawej dłoni spoczywała wygodnie rączka patelni. Żeliwnej. Ważącej prawie pięć kilo. A Magda była wysoką, krzepką kobietą, która bez problemu sobie z nią radziła…
„Kasia, mówisz… Z Jackiem” – przeciągnęła przez zęby.
Jacka i Kasię w ich bloku wszyscy znali. Młoda para dostała mieszkanie od rodziny w prezencie ślubnym – zrzucali się aż do dwunastego pokolenia. Choć oboje byli w Polsce od dziecka, mieli obywatelstwo i mówili po polsku bez akcentu.
„Kasia, mówisz” – powtórzyła Magda, a Tomek zastygł w bezruchu.
„Wiesz, kochanie, masz rację co do niej. Dobra z niej żona. Ale zapomniałeś o kimś. A raczej o kim – o Jacku.”
Tomek zdziwionTomek stał jak wryty, gdy Magda z uśmiechem dodała: „No więc, skoro ja jestem twoim Jackiem, to pora, żebyś w końcu zaczął być moją Kasią” – i od tej pory ich życie potoczyło się zupełnie inaczej.