Drugi Raz Ma Swoją Wartość

polregion.pl 7 godzin temu

**Drugi Raz Ma Znaczenie**

Mamo, nie chcę iść do babci! krzyknęła siedmioletnia Zosia, wyrywając się z ramion matki. Ona mnie nie lubi! Tylko wujka Marka!

Zosiu, nie wymyślaj odparła zmęczona Agnieszka, zapinając córce płaszcz. Babcia kocha wszystkie wnuki tak samo.

To nieprawda! dziewczynka tupnęła nogą. Wczoraj dała lody Kubie, synowi cioci Ani, a mnie nic!

Może bolało cię gardło? próbowała znaleźć wytłumaczenie Agnieszka.

Nie! Po prostu mnie nie lubi, bo nie jestem córką jej syna!

Agnieszka zastygła z grzebieniem w dłoni. Skąd siedmiolatka mogła to wiedzieć? Kto jej powiedział?

Zosiu, kto ci to mówił?

Nikt odwróciła się do okna. Zrozumiałam sama. Kuba mówił, iż jego tata i mój tata to bracia. A ja wiem, iż mój tata nie jest moim prawdziwym tatą. Mój prawdziwy tata mieszka daleko.

Serce Agnieszki ścisnęło się. Usiadła obok córki na kanapie.

Posłuchaj mnie uważnie. Tata Marek to twój prawdziwy tata. Kocha cię, opiekuje się tobą od dwóch lat. Babcia Danuta też cię kocha.

To dlaczego zawsze chwali Kubę, a na mnie się gniewa? w oczach Zosi pojawiły się łzy.

Agnieszka nie wiedziała, co odpowiedzieć. Bo Zosia miała rację. Teściowa faktycznie traktowała ją inaczej niż wnuka swojego starszego syna.

Kochanie, spóźnimy się wszedł Marek. Zosiu, ubieraj się, bo babcia będzie czekać.

Nie chcę tam iść! Zosia znów się rozpłakała. Ona mnie nie lubi!

Marek spojrzał na żonę zdziwiony.

O co chodzi?

Wytłumaczę później szepnęła Agnieszka. Zosiu, ubierz się. Idziemy razem.

Szli przez park w milczeniu. Zosia wlokła się za nimi, od czasu do czasu pochlipując. Marek niósł zakupy dla matki, a Agnieszka zastanawiała się, jak przebiegnie wizyta.

Danuta zawsze była trudną kobietą. Gdy Marek przedstawił jej Agnieszkę i dwuletnią Zosię, teściowa przyjęła ich chłodno.

Po co ci dziecko, które nie jest twoje? mówiła do syna. Znajdź porządną dziewczynę i miej swoje dzieci.

Ale Marek był uparty. Kochał Agnieszkę i Zosię jak własną córkę. Wzięli ślub, adoptował ją i dał jej swoje nazwisko.

Danuta się pogodziła, ale nigdy nie pokochała wnuczki tak, jak powinna. Zwłaszcza gdy starszy syn, Tomasz, dał jej prawdziwego wnuka Kubę.

Jest w domu? zapytał Marek, pukając do drzwi.

Jest, jest rozległ się głos z wnętrza. Wchodźcie.

Danuta otworzyła i przytuliła syna.

Marku, jak ja za tobą tęskniłam! pocałowała go w policzek i skinęła Agnieszce. Witaj, Agnieszko.

Dzień dobry, pani Danuto.

A gdzie moja wnusia? babcia dostrzegła Zosię, chowającą się za tatą.

Jestem tu mruknęła dziewczynka.

Siadajcie Danuta zaprosiła ich do salonu. Jak się macie? Marku, schudłeś?

Nie, mamo, wszystko w porządku zaśmiał się. Agnieszka świetnie gotuje.

To dobrze. A Zosia, jak w szkole? Dobre oceny?

Dobrze burknęła.

Zosiu, odpowiadaj babci grzecznie upomniała Agnieszka.

Daj spokój machnęła ręką Danuta. Dzieci tak mają. Kuba wczoraj dostał dwóję z matematyki. Tomasz spędził z nim całe popołudnie na nauce.

Zosia ma same piątki z matematyki pochwalił się Marek.

Bardzo babcia skwitowała sucho. Tomasz mówił, iż przyjdzie dziś z Kubą. Tęsknią za wujkiem.

Agnieszka widziała, jak twarz Zosi się zachmurza. Wiedziała, iż babcia cieszy się bardziej z wizyty jednego wnuka niż drugiego.

Mamo, pamiętasz, jak byliśmy z Zosią w zeszłym miesiącu? zapytał Marek. Recytowała ci wiersz.

Pamiętam przyznała Danuta. Był ładny.

Chcesz, żebym powiedziała inny? Zosia zaproponowała nieśmiało.

No pewnie, mów.

Dziewczynka stanęła na środku pokoju i wyrecytowała wiersz o wiośnie. Agnieszka widziała, jak bardzo się stara, jak bardzo chce się przypodobać.

Ślicznie babcia klasnęła, gdy skończyła. A teraz idź umyć ręce, zaraz obiad.

Zosia posłuchała, a Agnieszka została w kuchni, by pomóc nakryć do stołu.

Pani Danuto, mogę z panią porozmawiać? szepnęła.

O czym?

O Zosi. Ona czuje, iż pani ją traktuje inaczej.

Teściowa stuknęła talerzem o stół.

Nie wiem, o co mówisz.

Właśnie, iż wie pani. Dzieci wszystko czują. Dzisiaj płakała, bo nie chciała przyjść.

A co ja jej robię? Danuta odwróciła się. Karmię ją, zapraszam.

Ale widzi różnicę. Gdy przychodzi Kuba, całuje go, przytula, daje prezenty. A z Zosią jest zimno.

Bo ona nie jest moja! wybuchnęła babcia. Ja jej nie urodziłam! Ma swoją babcię, niech się nią zajmuje!

Pani Danuto, Zosia nie jest winna, iż nie jest córką Marka. Od pięciu lat jest pani wnuczką. On ją adoptował, dał nazwisko.

To tylko papiery wzruszyła ramionami. Krew to nie woda. Kuba jest moim wnukiem, a ta to chrześniaczka.

Agnieszka poczuła, jak ściska ją w gardle.

Więc nigdy nie pokocha pani mojej córki?

A dlaczego miałabym? Jak będziecie mieć swoje dzieci, to pogadamy.

W tej chwili do kuchni weszła Zosia.

Mamo, dlaczego babcia mówi, iż jestem chrześniaczką? zapytała drżącym głosem. Ja jestem wnuczką!

Agnieszka zrozumiała, iż wszystko usłyszała. Danuta poczerwieniała.

Zosiu, idź do taty poprosiła Agnieszka.

Nie chcę! Chcę wiedzieć, dlaczego babcia mnie nie lubi!

Zosiu, ja cię lubię próbowała Danuta.

Kłamiesz! Powiedziałaś, iż jestem chrześniaczką! Ja nie jestem chrześniaczką, jestem córką taty Marka!

Dziewczynka wybiegła z płaczem.

Idź do oryginalnego materiału