Tradycyjnie w ostatni czwartek przed Środą Popielcową na nasze stoły trafiają pączki i faworki. Co roku przed cukierniami ustawiają się kolejki po pączki z różnorodnymi nadzieniami: z różą, adwokatem, karmelem, polane lukrem lub posypane cukrem pudrem. Niektórzy wykorzystają swoje umiejętności i usmażą pączki samodzielnie. Wielu z nas sięgnie też po faworki, precle czy ciastka. Ile będą kosztować słodkości w tłusty czwartek?
Nie każdy wie, iż tłusty czwartek to tradycja wywodząca się z czasów pogańskich, symbolizująca pożegnanie zimy i powitanie wiosny. Wówczas szczególnie pożądane były tłuste potrawy: mięso pod każdą postacią, czy bigos. Popularne były także pączki z ciasta chlebowego, nadziewane słoniną. W kuchni polskiej pierwsze pączki smażono najczęściej na smalcu i podawano ze skwarkami. Tradycja tłustego czwartku i jedzenia pączków w wersji słodkiej zawitała do naszego kraju w XVI wieku. Dzień ten był początkiem tzw. tłustego tygodnia, czasu zabaw i obfitego jedzenia. Po nim następował Wielki Post, podczas którego nie jedzono mięsa, produktów odzwierzęcych oraz słodkości.
Stawiają na tradycję
Są tradycyjnie wykonane, przy użyciu najlepszych składników. Smażone wyłącznie na smalcu i wypełnione konfiturą z czarnej porzeczki, co ważne, własnej produkcji, oblane słodkim kajmakiem. Mowa o „podkarpackich pączkach”, produkowanych w Cukierni Juliana Orłowskiego i Krzysztofa Raka w Rzeszowie. Jakub Rak, syn mistrza cukiernictwa pana Kazimierza, już od kilkunastu dni przygotowuje pączki dla mieszkańców Rzeszowa i całego Podkarpacia.
– Zaczyna się robić gorąco – żartuje Jakub Rak, który dodaje, iż wcale nie chodzi tu o temperaturę panującą w cukierni. – Dla nas, tłusty czwartek, to jedyny dzień w roku, gdzie wszyscy chcemy mieć tego symbolicznego pączka, świeżego, gorącego i na czas – mówi. Drugi z braci Raków – Radosław, prowadzący cukiernię w podrzeszowskim Zaczerniu zauważa, iż dobry cukiernik staje na wysokości zadania, żeby pączek był tym najlepszym dla klienta. – Stąd wcześniej przestawiamy produkcję całego zakładu i skupiamy uwagę na produkcji tych słodkości – mówi. Cukiernik nie ma wątpliwości – pączki smażone będą nieustannie, także i dziś do ostatniego klienta. Na smakoszy słodkości czekać będą pączki z adwokatem, budyniem, wypełnione nadzieniem pistacjowym podanym w bezie. – Ale jednak jesteśmy tradycjonalistami i często stawiamy na pączka z różą, takiego „babcinego” – dodaje Jakub Rak. Oczywiście w Cukierni Juliana Orłowskiego i Krzysztofa Raka produkowane są też faworki i słodkie ciasteczka.
Za jakość trzeba zapłacić
Za dobrej jakości pączka wyprodukowanego ze sprawdzonych produktów, przyjdzie nam w tym roku zapłacić więcej. Jakub Rak wylicza, iż jest to wzrost o ok. 20 – 30 proc. względem ubiegłego roku. – Wpływ na to mają podwyższone ceny za gaz i prąd, ale też koszty zakupu mąki czy innych składników – wskazuje cukiernik. – W przypadku produktów odzwierzęcych również obserwowaliśmy wzrosty. Jaja podrożały średnio o 55 proc., a mleko o 12 – 20 proc. Masło, dzięki spadkom cen rynkowych w ostatnim czasie, w stosunku do poziomu z lutego 2022 r. jest tańsze o ok. 13 proc., a względem początku 2023 r. – o ok. 20 proc. – mówi Weronika Szymańska, analityczka sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas. Zwykły, tradycyjny pączek w cukierni ojca Jakuba Raka kosztować będzie 4 zł. Te lepsze, dekoracyjne – 9 zł. Za kilogram faworków przyjdzie nam zapłacić 100 zł. Wydawać by się mogło, iż to dużo w porównaniu z cenami pączków oferowanych przez markety i dyskonty spożywcze. To tylko w takich sklepach spotkamy pączka za mniej niż złotówkę. Ale czy warto? Oczywiście wybór należy do nas samych, ale, jak mówi Jakub Rak, „marketowe pączki są często odmrażane, wcześniej długo transportowane”.
– Dodatkowo nie są one smażone, ale odpiekane. Jakość produktów użytych do ich zrobienia też prawdopodobnie nie należy do najlepszych – zauważa cukiernik Radosław Rak. Czytając etykietę o produktach w takich słodkościach, często też można zauważyć sztuczne konserwanty „typu E”, szkodliwe dla zdrowia.
Wszystkim czytelnikom życzymy samych słodkości w tłusty czwartek!
Dominik Bąk