Droga K, w tym roku planowałam wysłać ci kartkę z życzeniami. Taką jak z okazji rocznicy, z gotowym napisem „Szczęśliwego dnia, w którym właśnie dowiedziałam się, iż moje życie to jedno wielkie kłamstwo, bo mój mąż sypia z Tobą”… Ale nie znalazłam nic odpowiedniego. Wszystko wydawało mi się zbyt „słabe”, iż o znalezieniu odpowiedniego napisu nie wspomnę.
Ale marzyłam o tej kartce. Marzyłam, żeby ci o sobie przypomnieć dokładnie tego dnia – 20 października. Najlepiej, gdybyś przeczytała ją dokładnie o 18:30, bo to o tej godzinie przeczytałam wasze wiadomości. Chciałam być twoim wielkim wyrzutem sumienia. Chciałam, żebyś nigdy o mnie nie zapomniała.
Moje małżeństwo rozpadło się dokładanie rok temu. Twoja rola była tutaj nieoceniona. Właśnie urodziłam dziecko. Słodkiego, wspaniałego chłopca, na którym powinnam była się całkowicie skupić, ale nie – ja myślałam tylko o tobie. O tym, co robiłaś z moim mężem, o tym, co on robił z tobą. Jak mnie oboje skrzywdziliście, jak skrzywdziliście moje dziecko, jak zraniliście rodzinę. I ty również miałaś wtedy męża. Chciałam się z nim spotkać, o wszystkim mu powiedzieć. Chciałam Was – ciebie i mojego męża ukarać, dać wam poczuć co zrobiliście.
Spędziłam większość zeszłego roku na szukaniu dodatkowych pieniędzy – brałam wszystkie możliwe zlecenia, które mogłam wykonywać w domu, z małym dzieckiem przy piersi. Zostałam sama, z waszego powodu. I choć próbowałam całkowicie zapomnieć o twoim istnieniu, to się nie udało. Bez względu na to, jak bardzo się staram, twoja twarz pojawia się w mojej głowie. Jak mogłabym kiedykolwiek zapomnieć o kobiecie, która uścisnęła moją dłoń, uśmiechnęła się do mojego dziecka, a potem szła do łóżka z moim mężem i z ojcem mojego syna?
Minęło 12 miesięcy. Nasza pierwsza rocznica… Jakoś sobie radzę. Jakoś. Znalazłam sobie miejsce w tej nowej rzeczywistości. Nie myślę o tym, co się stało. Myślałam już nawet, iż się od ciebie uwolniłam. Ale dziś, w tę naszą „rocznicę” twoja twarz znów stanęła mi przed oczami. I wiesz, pomyślałam sobie, iż cię tam nie chcę. Nie chcę, żebyś kontrolowała moje życie, żebyś nim zawładnęła. Nie mogę ci na to pozwolić, bo mam w życiu jeszcze wiele ważnych rzeczy do zrobienia. Jedną z nich jest odzyskanie wiary we własną atrakcyjność, w to, iż jestem coś warta. Odbudowanie relacji z samą sobą.
Wiem, iż nie jesteście już razem. I wiem, iż twój mąż ci nie wybaczył, zażądał rozwodu. Choć nie napiszę ci dziś kartki z życzeniami, chciałabym powiedzieć „zapominam”. Nie robię tego dla ciebie, ani dla mojego męża. Robię to dla siebie samej, żeby się od was uwolnić. Żeby znów się uśmiechać. Żeby nie myśleć tylko o rachunkach, ale sprawić sobie czasem przyjemność. Wasza zdrada nie zawładnęła mną do końca. Uratowałam się.
Nie wyślę ci dziś kartki z życzeniami, by o sobie przypomnieć. Schowam wspomnienie o tobie głęboko w szufladzie. Niech tam zostanie przykryta tysiącem dobrych myśli. O tym, iż jeszcze będę szczęśliwa.