Ceny jajek w Polsce znacząco wzrosły w ostatnich miesiącach, szczególnie od października. w tej chwili za pojedyncze jajko trzeba zapłacić od 1 do 1,5 złotego. Eksperci wskazują na kilka przyczyn tej sytuacji, ale zapewniają, iż wzrosty są przejściowe.
Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Dlaczego jajka tak drożeją
Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz w rozmowie z Super Biznes, wskazuje na dwa główne powody. Pierwszym są nietrafione prognozy producentów, którzy zamówili o 3,8 mln (12,4%) mniej piskląt kur niosek niż rok wcześniej. Drugim czynnikiem jest ptasia grypa – tylko w województwie wielkopolskim zlikwidowano 1,7 mln sztuk kur.
Eksperci wskazują również trzeci powód, o którym pisaliśmy kilka miesięcy wcześniej. Nowe regulacje unijne narzuciły producentom obowiązek własnoręcznego znakowania jaj. Sami producenci ostrzegali wówczas, iż ceny jaj wzrosną.
Aktualne ceny w detalu
Według danych ministerstwa rolnictwa, w pierwszym tygodniu grudnia ceny jaj w handlu detalicznym wynosiły:
- Jaja klatkowe: 80,37 zł/100 szt. (klasa L), 65,44 zł/100 szt. (klasa M)
- Jaja ściółkowe: 86,04 zł/100 szt. (L), 75,36 zł/100 szt. (M)
- Jaja z wolnego wybiegu: 88,22 zł/100 szt. (L), 84,99 zł/100 szt. (M)
- Jaja ekologiczne: 97,56 zł/100 szt. (M)
W porównaniu z cenami sprzed trzech miesięcy, jajka podrożały średnio o 30 groszy za sztukę, przy czym najmniejszy wzrost dotknął jaj ekologicznych.
Polska potęgą w produkcji jaj
Mimo obecnych problemów, Polska pozostaje jednym z największych producentów jaj w Unii Europejskiej, z 14-procentowym udziałem w rynku, ustępując tylko Francji, Hiszpanii i Niemcom. Roczna produkcja jaj konsumpcyjnych wynosi 550-560 tysięcy ton, z czego około 40 procent trafia na eksport.
W pierwszej połowie 2024 roku Polska wyeksportowała prawie 117 tysięcy ton jaj o wartości około 226 milionów euro. Eksperci uspokajają, iż mimo wzrostu cen, jaj w Polsce nie zabraknie, gdyż poziom produkcji o około 30 procent przewyższa krajowe zapotrzebowanie.
Analitycy w rozmowie z agencją MondayNews przewidują, co może zdrożeć. Niestety, nie mają dobrych informacji. – Drożeć może masło. Cena 10 zł za kostkę to realny scenariusz, ze względu na coraz droższe mleko oraz ograniczenia po stronie podaży. Warto dodać, iż cena masła kształtowała się na takim poziomie także dwa lata temu. Ponadto można się spodziewać wzrostu cen słodyczy, co jest pochodną drożejącego od pewnego czasu kakao oraz wzrostu cen owoców i ich przetworów, niektórych warzyw, a także kawy. Ceny tego ostatniego produktu osiągają na giełdach rekordowe poziomy. Tanieje natomiast cukier. W ciągu ostatnich dwóch lat jego cena spadła o 26%. W 2022 roku kilogram cukru kosztował średnio 6,03 zł, a w 2024 roku potaniał o 4,48 zł. Porównując ceny cukru z grudnia 2023 roku do tegorocznych, to spadek aż o 44% – mówi dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Z kolei Marek Zuber, ekonomista z Akademii WSB, nie przewiduje, iż zostanie zanotowany wysoki wzrost ceny koszyka świątecznego. – Przede wszystkim nie szliśmy na jakiś wielki wzrost, o ile chodzi o ceny żywności. Owszem podrożało masło, mamy wyższe ceny warzyw, nie mówiąc już o kakao. Ale wiele produktów, jak cukier, jest tańszych niż rok temu. Chyba największy wzrost zobaczymy w przypadku słodyczy, takich jak czekolada. Z drugiej strony handel dostrzega ogólne ograniczenie dynamiki konsumpcji w ostatnich miesiącach i stara się dodatkowo zachęcać Polaków do zakupów. Promocje zaczęły się wcześniej. Zdecydowanie bardziej widać to niż rok temu. Oczywiście jest drożej niż pięć lat temu, do tamtych cen już pewnie nigdy nie wrócimy, ale w wielu przypadkach jest taniej niż dwa lata temu – zaznacza Marek Zuber.
Do listy drożejących artykułów Kamil Łuczkowski z Banku Pekao dodaje towar, który nie należy do kategorii spożywczej, ale jest w wielu domach niezbędny. Mowa o węglu. – Będzie on drożał w związku ze zwiększonym popytem w okresie grzewczym. Ekspert spodziewa się też wzrostu cen usług transportowych, szczególnie biletów lotniczych – przewiduje ekspert.