Dość bycia doskonałą dla innych

newsempire24.com 9 godzin temu

W zgiełkowej Warszawie, gdzie życie wrze jak herbata w porannej filiżance, moje dwadzieścia siedem lat wydaje się idealne tylko z zewnątrz. Nazywam się Zosia, jestem marketingowcem w dużej firmie, mam męża Darka, nie mamy dzieci, ale za to ambicje i plany. Wczoraj, wychodząc z pracy, wsiadłam do samochodu, zatankowałam, wzięłam torbę i poszłam do toalety. Przebrałam się, zrobiłam makijaż i wyszłam tak olśniewająca, iż wszyscy się za mną oglądali. Ale za tym perfekcyjnym obrazkiem kryje się zmęczenie: jestem zmęczona byciem idealną żoną, córką i synową, i teraz muszę zdecydować, jak żyć dla siebie.

Życie, które wygląda jak marzenie

Zawsze byłam „grzeczną dziewczynką”. W szkole – prymuska, na studiach – stypendystka, w pracy – ta, która oddaje projekty przed terminem. Darek, mój mąż, programista, kocha mnie i jest ze mnie dumny. Jesteśmy razem od trzech lat, mieszkamy w przytulnym mieszkaniu, podróżujemy dwa razy w roku. Moi rodzice i teściowa, Krystyna Janowska, uważają nas za idealną parę. „Zosia, ty jesteś taka zaradna, wszystko ogarniasz” – mówi mama. „Darku, masz szczęście do żony” – dodaje teściowa. Ale nikt nie widzi, jak tonę pod ciężarem tych oczekiwań.

Moje życie to lista obowiązków: rano przygotowuję śniadanie, żeby Darek był zadowolony, w pracy daję z siebie wszystko, wieczorem sprzątam, gotuję kolację, żeby teściowa nie powiedziała, iż jestem „niegospodarna”. choćby na stacji benzynowej wczoraj przebrałam się w elegancką sukienkę i zrobiłam makijaż, bo jechałam na rodzinny obiad, gdzie musiałam wyglądać „jak należy”. Wszyscy się za mną oglądali, ale czułam się jak aktorka grająca rolę idealnej Zosi.

Maska, która pękła

Wczorajszy wieczór był przełomowy. Na kolacji u teściowej, jak zwykle, pomagałam w kuchni, uśmiechałam się, podtrzymywałam rozmowę. Ale kiedy Krystyna Janowski powiedziała: „Zosiu, może już pora pomyśleć o dzieciach, nie młodniejesz”, poczułam, jak we mnie coś pęka. Nie jestem gotowa na dzieci, chcę trochę czasu dla siebie, ale wszyscy czekają na moje „właściwe” decyzje. Darek milczał, a ja zrozumiałam – on mnie nie obroni przed ich oczekiwaniami. Mama zadzwoniła później i dodała: „Zosiu, nie zwlekaj, masz już dwadzieścia siedem lat, chcę wnuków”. choćby w pracy koledzy żartują: „Kiedy urlop macierzyński, Zosia?”

Jestem zmęczona. Zmęczona tym, iż mój sukces mierzy się nie moimi osiągnięciami, ale tym, jak spełniam cudze oczekiwania. Zmęczona przebieraniem się na stacji, żeby być „idealną” na kolację. Zmęczona uśmiechaniem się, gdy chciałabym krzyczeć. Kocham Darka, ale jego milczenie, gdy teściowa lub mama wywierają na mnie presję, rani. Chcę być sobą, a nie tą Zosią, która wszystkim dogadza.

Strach przed byciem sobą

Moja przyjaciółka Ania mówi: „Zosiu, powiedz im, iż potrzebujesz czasu dla siebie”. Ale jak? jeżeli przestanę gotować obiady albo zacznę mówić „nie” teściowej, pomyśli, iż jestem złą żoną. jeżeli powiem mamie, iż nie chcę teraz dzieci, będzie urażona. jeżeli wyznam Darkowi, iż jestem zmęczona, odpowie: „Zas”W końcu postanowiłam, iż od dzisiaj zacznę mówić „nie”, choćby jeżeli będzie to oznaczało burzę, bo wolę prawdziwy chaos niż udawaną harmonię.”

Idź do oryginalnego materiału