Dom, który zbudowaliście, przyszedł nam idealnie wprost na czas! Oczekujemy pierwszego dziecka, zamieszkamy u was na świeżym powietrzu mówi siostra mojego męża, ale ja gwałtownie ją przywracam na miejsce.
Kiedy po raz pierwszy widzimy ten dom z Maksem, od razu czuję, iż to przeznaczenie. Dwupiętrowy ceglasty budynek z przestronnymi pokojami, wysokimi sufitami i dużymi oknami, które rozpościerają widok na ogród. Potrzebuje jedynie drobnych poprawek, a po sprzedaży naszego mieszkania w centrum Warszawy mamy na to środki w złotówkach.
Aniu, wyobrażasz sobie, jaka będzie nasza teraz codzienność? zachwyca się Maks, obejmując mnie w progu nowego domu. Świeże powietrze, spokój, miejsce dla przyszłych dzieci
Skinam głową, przyglądając się przestronnemu salonowi z kominkiem. To dokładnie to, o czym marzyliśmy. Żadnych sąsiadów za ścianą, żadnych krzyków i stukotu nad głową. Nasz własny świat.
Dwa kolejne miesiące mijają jak jeden dzień. Zanurzamy się w remont. Maks okazuje się niespodziewanie zdolny sam tapetuje, maluje ściany i montuje nowe lampy. Ja zajmuję się projektem wnętrz, wybieram meble, zasłony, tworząc przytulną atmosferę. Pod koniec lata dom przemienia się nie do poznania.
Czas na podarunek nowego domu! ogłasza Maks, podziwiając efekty naszej pracy.
Zapraszają przyjaciół i rodziców. Goście są zachwyceni. Nasza najlepsza przyjaciółka Grażyna nie przestaje zachwycać się każdym zakamarkiem.
Aniu, to prawdziwy pałac! wykrzykuje. Jak wam się udało!
Matka Maksa, Grażyna Piotrowna, również jest pod wrażeniem. Kilkukrotnie przechodzi po całym domu, zaglądając do każdego pokoju, po czym z dumą stwierdza:
Brawo, dzieci! To dopiero dom, nie te nowoczesne pudła w mieście.
Ojciec Maksa, zwykle małomówny, wygłasza długą mowę o tym, jak ważne jest mieć własny dom, własną ziemię pod stopami. Moi rodzice również cieszą się z nas.
Wieczór mija wspaniale grillujemy kiełbaski w ogrodzie, popijamy wino, śmiejemy się. Czuję się naprawdę szczęśliwa. W końcu mamy to, czego tak długo szukaliśmy.
Tydzień po wpadce dzwoni Grażyna Piotrowna. Jej głos jest nieco podniecony.
Aniu, kochana, opowiadałam Jadwidze o waszym domu. Jest zachwycona! Mówi, iż na pewno przyjedzie zobaczyć.
Jadwiga siostra Maksa, pięć lat młodsza, mieszka w innym mieście z mężem Wiktorem. Rzadko się kontaktujemy, głównie w święta. Nie jesteśmy bliskie, ale nie ma też między nami spięć.
Oczywiście, niech przyjedzie odpowiadam. Chętnie pokażemy dom.
Jadwiga przyjeżdża po dwa dni, ale nie sama z mężem i z ogromnym brzuchem. Okazuje się, iż jest w ciąży!
Niespodzianka! woła radośnie, wysiadając z samochodu. Niedługo zostaniecie wujkiem i ciocią!
Maks cieszy się ogromnie, zawsze był blisko swojej siostry. Ja natomiast czuję niepokój, zwłaszcza gdy widzę, ile walizek przywiezli. Wygląda na to, iż zamierzają zostać na dłużej.
Wiktor to cichy, ale sympatyczny facet, pracuje w sprzedaży i zarabia przyzwoicie. Jadwiga jest pełnym przeciwieństwem głośna, emocjonalna, lubi być w centrum uwagi.
Ojej, jaki macie piękny dom! zachwyca się, wchodząc do salonu. Taki duży! A my wciąż w naszej małej dwupokojówce, sąsiad z góry każdego wieczoru wiertarką hałasuje!
Odwiedzam ich, podaję obiad. Jadwiga ciągle dotyka brzucha, jęczy, narzeka na mdłości. Wiktor jedzie w milczeniu, od czasu do czasu podając żonie jedzenie.
Aniu, gdzie będziemy spać? pyta, gdy kończymy jeść.
Jak co? nie rozumiem. W hotelu, chyba. Albo wrócicie do domu?
Jadwiga śmieje się:
Nie, nie przyjechaliśmy na jeden dzień. Dom zbudowaliście w sam raz! Czekamy na nasze maleństwo, zamieszkamy u was na świeżym powietrzu.
Czuję, jak w brzuchu coś się kurczy. Zamieszkać? Na dłużej? Nie okazuję emocji, postanawiam najpierw porozmawiać z Maksem.
Dobrze mówię spokojnie. Możecie skorzystać z pokoju gościnnego.
Pokój gościnny znajduje się na drugim piętrze. Mały, ale przytulny. Kładę na nim czyste prześcieradła i ręczniki. Jadwiga narzeka materac za twardy, poduszka niewygodna, z okna wiało.
Pierwszy dzień mija względnie spokojnie, ale już następnego poranka wiem, iż to będzie prawdziwe wyzwanie.
Jadwiga wstaje o siódmej, od razu włącza w swoim pokoju telewizor na pełną głośność. Potem pół godziny bierze prysznic, zużywając całą ciepłą wodę. Następnie zjeżdża do kuchni i zaczyna przygotowywać śniadanie, używając wszystkich garnków i patelni.
Przepraszam, Aniu mówi, wchodząc do kuchni. Jestem na diecie ciążowej, potrzebuję specjalnego jedzenia.
Kuchnia wygląda jak po huraganie: zlew pełen brudnych naczyń, płyta poplamiona, podłoga pokryta okruchami i kroplami oleju. Jadwiga siedzi przy stole, pożera jajecznicę z boczkiem i przegląda magazyn.
Jadwiga, nie zapomniałaś myć naczyń? pytam ostrożnie.
Ojej, przepraszam, mdłości mnie zdominowały odrzuca się. Później myję.
Naczynia pozostają brudne, więc ja je myję. Wiktor spędza cały dzień w salonie przy laptopie, nie sprząta, nie zmywa po kawie. Jadwiga leży na kanapie, potem krąży po domu, zostawiając po sobie rzeczy wszędzie.
Wieczorem dom wygląda, jakby przeżywało go tydzień studentów. Maks wraca zmęczony z pracy i nie od razu zauważa bałagan.
Jak leci? pyta, całując mnie w policzek.
W porządku odpowiadam, trzymając emocje w ryzach.
Po kolacji prowadzę go do sypialni i wyznaję obawy.
Maksie, wydaje mi się, iż będą tu mieszkać przez całą ciążę, a może i dłużej. To jeszcze pięć miesięcy!
Aniu, spokojnie uspokaja mnie mąż. Oni tylko trochę odpoczywają, niedługo odejdą.
Ale nie odchodzą. Mija kolejny tydzień, a Jadwiga czuje się jak w domu. Zaczyna zapraszać swoje koleżanki, które mieszkają w pobliżu.
Aniu, nie masz nic przeciwko, jeżeli Marta i Ola wpadną? pyta, już wybierając numer. Chcą zobaczyć nasz dom!
Dom stał się już dla nich własnym królestwem. Koleżanki przyjeżdżają w sobotę hałaśliwe, wesołe dziewczyny w wieku dwudziestu pięciu lat. Bujają się z zachwytu, fotografują kominek, organizują improwizowaną sesję w ogrodzie.
Dziewczyny, świętujmy! proponuje Jadwiga. Mam szampana!
Stawiają stół w salonie, włączają muzykę. Staram się zasugerować, iż mamy jeszcze sprawy do załatwienia, ale nikt mnie nie słucha. Impreza trwa do późnych godzin nocnych. Po wyjściu gości zostają brudne naczynia i plamy wina na białym obrusie.
Jadwiga, może warto ostrzegać, kiedy zapraszasz gości? mówię rano.
No, nie przejmuj się, nie codziennie się bawimy. Ciąża to nie powód do smutku odrzekła.
Mija miesiąc od ich przyjazdu. Jadwiga całkowicie się zadomowiła. Przestawia meble w salonie, używa moich kosmetyków i perfum bez pytania. Najgorsze jest to, iż ciągle muszę sprzątać po niej. Zostawia brudne talerze wszędzie, nie myje wannę po kąpieli, rozrzuca rzeczy po całym domu. Wiktor nie zostaje w tyle pali na balkonie, zostawia niedopałki w donicach, ogląda mecze do późna w nocy, nie zwracając uwagi na ciszę.
Maks widzi moje zniecierpliwienie, ale woli nie poruszać tematu.
Aniu, wytrzymaj trochę dłużej mówi. Jadwiga jest w ciąży, trudno jej.
A czy to łatwe dla mnie? wybucham. Sprzątam za dorosłymi! To nasz dom, nie hotel!
Ostateczną kroplą jest mój ślubny suknia. Jadwiga znajduje ją w szafie i postanawia przymierzyć.
Aniu, jak wyglądam? pyta, wychodząc z pokoju w mojej sukni, która rozciąga się przy jej brzuszku.
Zdejmij to natychmiast! krzyczę. To moja suknia ślubna!
Suknia zostaje zniszczona szwy pękają, pojawia się plama podkładu. To była suknia, w której wyszłam za mąż, zamierzam ją przekazać przyszłej córce.
Zamykam się w sypialni i płaczę całą noc. Maks próbuje mnie uspokoić, ale nie mogę przestać płakać. To nie tylko sukienka to część mojego życia, którą Jadwiga zniszczyła.
Następnego dnia podejmuję decyzję. Dość już. Nie będę dalej udawać uprzejmości. Muszę postawić sprawy na swoje miejsce.
Rano, gdy Jadwiga schodzi na śniadanie, jestem gotowa do rozmowy.
Jadwiga, musimy porozmawiać mówię stanowczo.
O czym? pyta, smarując masło na chlebie.
O tym, iż mieszkacie już miesiąc. O tym, iż nie jestem służącą, żeby sprzątać po was. O tym, iż zniszczyłaś moją suknię ślubną.
Jadwiga wzdycha:
Aniu, nie dramatyzuj. To tylko suknia. Kupisz nową. Poza tym, była źle uszyta, szwy i tak się rozpadły.
Nową? czuję, jak we mnie wrze. To była moja suknia ślubna! Jedyna i niepowtarzalna!
No i co z tego? wzrusza ramionami Jadwiga. i tak jej już nie nosisz.
To był koniec. Nie mogłam dłużej trzymać tego w sobie.
Jadwiga, powiem to powoli: mój dom nie jest hotelem. Nie będę już znosić waszego łobuza i bezczelności.
Jakiego łobuza? pyta z oburzeniem.
Rozrzucacie rzeczy, nie myjecie naczyń, niszczycie moje rzeczy. Wy i twój mąż zachowujecie się, jakby to był nasz dom, zapominając, iż to NASZ dom z Maksem.
Nie mam prawa! zarzuca Jadwiga. Jestem w ciąży! Potrzebuję wsparcia rodziny!
Wsparcie to jedno, a pasożytnictwo to drugie odrywam. jeżeli chcecie mieszkać, albo zachowujcie się jak cywilizowani ludzie, albo płaccie za utrzymanie, media i jedzenie.
Co?! krzyczy Jadwiga. Proponujesz mi płacić za mieszkanie w domu mojego brata?!
Proponuję wam dorosłe, odpowiedzialne zachowanie odpowiadam. Maks jest moim mężem, więc ten dom należy do nas obojga. Nie pozwolę, by ktoś go zrujnował.
W tym momencie wchodzi Maks. Od razu wyczuwa napięcie.
Co się dzieje? pyta.
Twoja żona wyrzuca mnie z domu! rozpaczliwie krzyczy Jadwiga. Żąda, żebym płaciła za pobyt!
Maks spojrzał na mnie zdezorientowany.
Aniu, co to znaczy?
To znaczy, iż nie zamierzam dłużej znosić brudu i nieporządku. Miesiąc sprzątam po dorosłych, którzy zachowują się jak świnie w moim domu.
To dom mojego brata! krzyczy Jadwiga.
Nie odparłam. To nasz dom z Maksem. Kupowaliśmy go razem, remontowaliśmy razem, urządzaliśmy razem. Nie pozwolę nikomu go zniszczyć.
Maks próbuje nas pogodzić:
DzMaks w końcu podjął decyzję, iż od tej chwili ich dom będzie miejscem spokoju, w którym tylko kochająca rodzina ma prawo mieszkać.


![Jak przedłużyć świeżość masła? Proste triki, które działają naprawdę długo! [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/12/c42ef289-4fec-4acb-a0aa-5ddb4ea643c2-1.jpg)





![To dlatego makowiec pęka i wysycha. Oto, jak temu zapobiec [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2020/11/Makowiec.jpg)







