Dokąd teraz? I kto nam dziś ugotuje obiad?

newskey24.com 19 godzin temu

Dokąd lecisz? A kto nam obiad ugotuje?

Co ty wyrabiasz? Gdzie się pchasz? A kto teraz będzie nam jadło gotował? zdziwił się mąż, widząc, co wyprawia Bronisława po sprzeczce z jego matką

Bronisława spojrzała przez okno. Szaro, ponuro, mimo iż w kalendarzu już wiosna. W ich małej mieścinie na Podlasiu słońce było rzadkim gościem. Może dlatego miejscowi mieli miny jak po wypiciu octu.

I Bronisława zauważyła, iż coraz częściej jej czoło przypominało kartkę po burzliwej naradzie pełne zmarszczek i zagnieceń.

Mamo! Wychodzę! wrzasnęła z pokoju córka, Kinga.

No dobrze mruknęła Bronisława.

Co *no dobrze*? Daj pieniądze!

A co, powietrze już płatne? westchnęła.

Mamo, nie przesadzaj! Kinga przewróciła oczami. Czekają na mnie, rozumiesz? Szybciej! I dlaczego tak mało?

Na lody starczy.

Ale z ciebie skąpula rzuciła Kinga i zanim matka zdążyła odpowiedzieć, już trzaskała drzwiami.

No proszę Bronisława pokręciła głową, wspominając, jaką aniołkiem była Kinga, zanim hormony wzięły górę.

Broniu, głodny jestem! Kiedy w końcu będzie jeść? warknął mąż, Waldemar.

Jedzenie stoi odparła obojętnie, stawiając garnek na stole.

A podasz? dopytywał się.

O mało nie upuściła łyżki. Serio?

W kuchni się je, Waldku. Jak chcesz, to jedz, jak nie to nie stwierdziła, siadając sama.

Po kwadransie Waldemar zjawił się w progu.

Zimne ble.

Następnym razem się nie rozłazuj.

Prosiłem cię! Zero serca, zero uczuć! Wiesz przecież, iż teraz lecą siatkówka! warknął, wcinając kawałek schabowego. Niewypał.

Bronisława tylko przewróciła oczami. Z tymi meczami mąż zmieniał się nie do poznania. Zakłady, gadżety, drogie karnety Uzależnił się, choć w młodości wolał drzemać przed telewizorem niż kibicować.

Nie usiadłszy choćby na minutę, Waldemar chwycił puszkę piwa na poprawę humoru, paczkę chipsów z głodu i wrócił do ekranu. A Bronisława została w kuchni, by zmywać stos brudnych naczyń.

Nikt nie doceniał jej pracy.

Była wykończona po dyżurze w szpitalu, gdzie pracowała jako pielęgniarka oddziałowa. Każdy dzień to stres, a w domu zamiast oddechu kolejna zmiana: podaj, przynieś, posprzątaj.

Jest coś do picia? Waldemar grzebał w lodówce. Dlaczego pustka?

Bo wszystko wypiłeś! Mam ci to jeszcze znosić? Miej trochę wstydu, Waldku! wybuchnęła.

Ale dramaty prychnął i z trzaskiem wyszedł, by uzupełnić zapasy na kolejny mecz.

Bronisława postanowiła się położyć, bo jutro czekał ją kolejny dzień w pracy. Ale zasnąć nie mogła. Martwiła się o Kingę gdzie ta się włóczy? Na dworze ciemno, a jej ciągle nie ma. Nie chciała dzwonić, bo ostatnio skończyło się to awanturą.

Czy ty musisz mnie kompromitować?! Przestań dzwonić! wrzeszczała Kinga przez telefon. Od tamtej pory Bronisława darowała sobie telefony, pocieszając się, iż córka skończyła 18 lat. Nie chciała ani pracować, ani studiować. Skończyła liceum i odpoczywała, szukając siebie.

Ledwie zmrużyła oczy, gdy obudził ją dziki wrzask Waldemara. Ktoś pewnie zdobył punkt. Potem dołączył sąsiad, który wpadł na chwilę, a został na mecz i piwo. Przyprowadził choćby swoją dziewczynę, i tak kibicowali we troje. O północy wróciła Kinga, pobrzękała talerzami, trzasnęła drzwiami i padła spać. Gdy wreszcie zapanowała cisza, kot zaczął miauczeć, domagając się kolacji.

Czy w tym domu KTOŚ inny może nakarmić tego kota?! wyszła z pokoju, walcząc z migreną. Kinga miała słuchawki na uszach i tylko pokazała jej środkowy palec. Waldemar chrapał przed telewizorem z puszką w dłoni.

Mam dość naprawdę mam dość! pomyślała Bronisława.

Następnego dnia obudził ją telefon od teściowej.

Bronisławo, kochanie, pamiętasz, iż trzeba posadzić marchewkę? I do domku na wsi trzeba zajrzeć posprzątać.

Pamiętam westchnęła.

No to jutro rano jedziemy.

Jedyny wolny dzień Bronisława spędziła na działce, słuchając wykładów teściowej.

Jak ty zamiatasz?! Trzeba trzymać miotłę inaczej! instruowała teściowa, wygodnie rozsiadłszy się na ławce.

Pani Heleno, mam prawie pięćdziesiąt lat, dam sobie radę odparła cierpliwie.

Mój Waldemar by tak nie zrobił

A gdzie jest pani syn? Czemu nie przywiózł mamy na działkę? Czemu jeździmy autobusem jak studentki? I czemu ciągle tylko Waldemar, Waldemar

On jest przepracowany.

A ja? Myśli pani, iż ja nie?

I wtedy się zaczęło Bronisława pożałowała, iż nie ugryzła się w język. Helena kochała sprawiedliwość swoją wersję sprawiedliwości. Całe życie wychwalała Waldemara, a Bronisławę traktowała jak meble użyteczne, ale niewarte uwagi.

Wracały do domu w milczeniu, każda w innym końcu autobusu. Nazajutrz teściowa poskarżyła się synowi, a ten wpadł w szał.

Jak śmiałaś podnieść głos na moją matkę?! ryknął Waldemar. Gdyby nie ona

Co? Bronisława skrzyżowała ręce. Czuła, iż to już koniec jej cierpliwości.

Dalej klepałabyś biedę w przychodni! przypomniał, iż to dzięki Helenie dostała lepszą pracę w szpitalu. Większa kasa, ale i siwe włosy. Nieraz żałowała, iż posłuchała teściowej. Co ty robisz?! zamilkł, widząc, co zrobiła Bronisława.

A Bronisława zrobiła coś, czego Waldemar się NIGDY nie spodziewał!

Idź do oryginalnego materiału