Dobrze, mama mnie naprawdę uwierzyła.

newsempire24.com 13 godzin temu

No cóż, moja mama uwierzyła mi.
To zdarzyło się w Wielki Czwartek zeszłego roku. Było już dobrze po ósmej wieczorem, ciemno jak w studni. Szedłem ulicą, na której działała tylko jedna latarnia — reszta tonęła w mroku. W oddali zobaczyłem jakąś wielką, ciemną postać. To na pewno nie był człowiek. Nie szła, tylko po prostu… zbliżała się. Bezgłośnie, nie zmieniając kształtu.

Im dalej szedłem, tym bardziej czułem, iż jest bliżej. Aż nagle — w mgnieniu oka — zniknęła. Tak po prostu. Stanąłem jak wryty, nie wiedząc, co właśnie się stało. A najgorsze, iż o jedną przecznicę dalej jest cmentarz.

Od tamtej pory, ilekroć przechodzę tamtą ulicą, patrzę przed siebie i ani myślę zerkać w ciemność. Bo nuż znowu się pojawi…

Idź do oryginalnego materiału