Dlaczego mnie nienawidzisz, gdy troszczę się o ciebie każdego dnia?

newskey24.com 3 tygodni temu

**Dziennik, 10 maja 2024**

Gotuję, sprzątam, pierzesz, ubieram—dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz?

Moje życie w małej wiosce pod Kielcami zamieniło się w niekończący się koszmar. Ja, Bogumiła, od lat mieszkam pod jednym dachem z teściową, Ewą Nowak, która zrobiła wszystko, by moje dni były piekłem. Dzisiaj wreszcie pękło—zadałam jej pytanie, które nurtowało mnie od lat: „Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz?”. Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko lodowate milczenie i pełen pogardy wzrok. Dusza pęka z bólu, a serce krzyczy z bezsilności.

Tego dnia, jak zawsze, sprzątałam dom. Odsysałam kurz, myłam podłogi, próbując doprowadzić wszystko do czystości. Wtedy Ewona, siedząc w swoim ulubionym fotelu, z wyraźną satysfakcją rozsypała okruszki z ciastka na świeżo umytą podłogę. Zamarłam, nie wierząc własnym oczom. Zrobiła to specjalnie, choćby nie próbując ukryć złośliwości.

— Mamo, po co to robisz? Widziałam, iż celowo! — wykrztusiłam, ledwo powstrzymując łzy.

Spojrzała na mnie z wyższością i rzuciła:

— Nic się nie stanie, jeszcze raz posprzątasz! Nie umrzesz!

Z zadowolonym uśmieszkiem wróciła do starej gazety, którą czytała już dziesiąty raz. Połykając urazę, wzięłam zmiotkę i szufelkę, by posprzątać jej bałagan. Ale w środku wrzałam. Wyszłam do innego pokoju, by się nie wybuchnąć, a potem do ogrodu—praca na powietrzu trochę uspokajała. Jednak jej słowa i gesty kąsały jak żmija.

— Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz? — nie wytrzymałam wieczorem, stojąc przed nią. — Za co to wszystko? Gotuję dla ciebie, sprzątam, pierzesz, ubieram! Moja córka, Kinga, zawsze ci pomaga! Czym sobie na to zasłużyłam?

Nawet się nie odwróciła. Ani słowa, ani spojrzenia—tylko lodowaty chłód. Nie wytrzymałam, rozpłakałam się. Skończyłam sprzątanie, wzięłam się za pranie, ale łzy wciąż spływały po policzkach. Moje życie to jedna wielka klatka upokorzeń, a ja nie wiem, jak z niej wyjść.

Mój mąż, ojciec Kingi, zmarł wiele lat temu. Córka miała wtedy osiem lat. Od razu po pogrzebie Ewa oznajmiła:

— Zostaniesz u mnie! I nie waż się myśleć o wyprowadzce. Nie chcę, żeby we wsi plotkowali, iż cię wyrzuciłam.

Zgodziłam się, bo nie miałam dokąd iść. U rodziców mieszkała siostra z dwójką dzieci, a dla nas i tak nie było miejsca. Głupio wierzyłam, iż z czasem się dogadamy. Ale cudu nie było. Na ludzi grała poczelną gospodynię, a w domu znęcała się nade mną. Wciąż powtarzała, iż mam być posłuszna.

— Do niczego się nie nadajesz! Kogo ty obchodzisz? Żaden facet na ciebie nie spojrzy, a jeszcze z dzieckiem! Będziesz tu żyć z Kingą, a jak umrę, dom będzie twój. Ale jeżeli nie zrobisz, co każę, zapiszę go siostrzeńcom, a ty zostaniesz z niczym!

Bałam się jej gróźb i znosiłam wszystko. Robiłam, co w mojej mocy, by Kinga nie zauważyła dramatu. A Ewa, która ma już ponad dziewięćdziesiąt, wciąż tryska zdrowiem. Całą emeryturę wydaje na siebie, żądając drogich wędlin i smakołyków. Dawno zrozumiałam, iż popełniłam błąd, zgadzając się na ten układ. Te lata złamały mnie do reszty.

Moja Kinga kończy studia i niedługo wyjdzie za mąż za dobrego chłopaka. Zamieszkają u niego, a ja szczerze wierzę, iż będzie szczęśliwa. Ale tak boli myśl, iż ja swoją młodość zmarnowałam. Oddałam wszystko dla córki i teściowej, a w zamian dostałam tylko pogardę. Gdzie znaleźć siłę, by zerwać te kajdany?

**Lekcja na dzisiaj:** Czasem milczenie krzyczy najgłośniej. A najcięższe kajdany to te, które zakładamy sobie sami.

Idź do oryginalnego materiału