Delta Mekongu – co zobaczyć w południowym Wietnamie?
Delta Mekongu to był ostatni cel naszej podróży po Wietnamie. W zasadzie nie sama Delta, a pływające markety, które są ewenementem w skali świata.
Delta Mekongu nazywana również Deltą Południową to najbardziej na południe wysunięty region Wietnamu. Naszym zdaniem, jedno z najbardziej tajemniczych i fascynujących miejsc tego kraju jak i tej części Azji.
Delta Mekongu – Can Tho
Obejmuje dużą część południowo-wschodniego Wietnamu o powierzchni ponad 40 tysięcy kilometrów kwadratowych. Ten obszar zamieszkuje prawie 1/5 populacji kraju.
Delta Mekongu pogoda
Delta Mekongu, to najcieplejszy z regionów jakie odwiedziliśmy. Gdy na północy Wietnamu, marzliśmy o poranku w temperaturze około 4-5 stopni, to w Cantho przywitały nas temperatury od 30 stopni w górę i wysoka wilgotność powietrza.
W tym regionie panuje klimat równikowy, z dużą ilością opadów i słońca, co sprzyja rozwojowi rolnictwa. Nieprzypadkowo Delta ze swoimi licznymi polami ryżowymi i plantacjami owoców nazywana jest „misą ryżową Wietnamu”. Połowa krajowej produkcji ryżu pochodzi właśnie stąd, a zbiory nierzadko realizowane są trzy razy w roku.
Najlepszy czas na wizytę w Delcie Mekongu to okres od października do lutego, kiedy pogoda jest przeważnie przyjemna. Ale delta jest wtedy najbardziej zatłoczona, a ceny łodzi mogą być nieco wyższe, chociaż w Wietnamie, na ceny nie narzekaliśmy nigdy.
Okres od marca do września jest zwykle uważany za niski sezon turystyczny. Turystów jest wówczas mniej. Pogoda nie zawsze jest idealna, ale za to jest nieco taniej. I to też okazja, by zobaczyć nieco więcej prawdziwego życia.
Decydując się na to, kiedy pojechać do Delty Mekongu, warto zajrzeć do kalendarza corocznych festiwali, by uwzględnić je w planie swojej podróży.
Poniżej zostawiamy spis najważniejszych i najbardziej znanych festiwali w Delcie Mekongu:
- Festiwal Ba Chua Xu: od 23 do 27 kwietnia według kalendarza księżycowego),
- Święto Ok-Om-Bok (inaczej Święto Ofiarowania Księżyca): 15 października według kalendarza księżycowego,
- Chol Chnam Thmay Feitival (Święto Nowego Roku Khmerów): w połowie kwietnia według kalendarza słonecznego,
- Święto Świątyni Binh Thuy: 14 i 15 grudnia według kalendarza księżycowego
- Festiwal / Święto Wielorybów: 9 i 10 stycznia według kalendarza księżycowego
- Święto Ofiarowania Kokosa: 15 lutego według kalendarza księżycowego
- Festiwal Wyścigów Krów: od 19 sierpnia do 1 września według kalendarza księżycowego
Delta Mekongu – jak tu dolecieć?
Dla wielu osób odwiedzających Wietnam wyprawa do Delty Mekongu wiąże się zwykle z odwiedzinami Ho Chi Min i jednodniowym wypadem na pływające markety.
Nasz plan był nieco inny. Dolecieliśmy tu z Hoi An, gdzie wcześniej zatrzymaliśmy się na kilka dni, a adekwatnie z DaNang, bo tam znajduje się sporej wielkości lotnisko:
- Da Nang – Cantho – 1075 km – 1 h 30 min samolotem
a później powrót z Cantho do stolicy Wietnamu:
- Cantho – Hanoi – 1600 km – 2 h 30 min samolotem
Cenowo wygląda to następująco:
- Z Da Nang do Can Tho – 255 PLN za osobę – Vietnam Airlines
- Z Can Tho do Hanoi – 280 PLN za osobę – Viet Jet
Jeśli nie zależy Ci na pogodzie i chcesz zaoszczędzić kasę, to rezerwowanie lotów z dwu- i więcej tygodniowym wyprzedzeniem pozwali zaoszczędzić do 100 PLN za osobę.
Warto dodać, iż Can Tho to czwarte, co do wielkości miasto Wietnamu i największe w Delcie Mekongu. Ma prawie milion mieszkańców i położone jest około 75 kilometrów od Morza Południowochińskiego.
Film o pływającym marketach w Delcie Mekongu
Zapraszamy na naszego vloga o pływających marketach w Delcie Mekongu.
Delta Mekongu – co zobaczyć?
Jak poruszać się po Delcie Mekongu
Jest wiele opcji, by zwiedzić Mekong. Możesz pływać po rzekach porośniętych namorzynami, jeździć na rowerze pod palmami kokosowymi lub wynająć skuter i oddalić się nieco bardziej, by lepiej poznać okoliczne plantacje i farmy poprzecinane kanałami, czyli prawdziwie wiejskie życie.
Możesz też tak jak my zaserwować sobie chwile grozy, jeżeli w zbiorniku zabraknie paliwa. Tę historię warto opowiedzieć ku przestrodze. Wypożyczyliśmy skutery, jeden wskazywał pełen bak, drugi, niepełny, Pojechaliśmy na stację uzupełnić paliwo w tym drugim. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po przejechaniu kilku kilometrów skuter z rzekomo pełnym bakiem zatrzymał się. Okazało się, iż wskaźnik paliwa był popsuty.
Problem okazał się większy, gdy okazało się, iż na wsi, gdzie zatrzymał się skuter nikt nie gada po angielsku. Co gorsza, nikt nie umie czytać z translatora Google. Niepiśmienni. Po dwóch godzinach rozmów na migi znaleźliśmy człowieka, który odlał butelkę paliwa i wlał do naszej maszyny. Zapłaciliśmy, grzecznie podziękowaliśmy ukłonem i wróciliśmy do hotelu, leczyć nerwy dobrym jedzeniem i piwkiem Sajgon.
Stres był dlatego, iż tereny wiejskie są nieoświetlone, byliśmy po drugiej stronie rzeki, a promy z nadejściem nocy nie kursują. Mogliśmy nie wrócić do pokoju na noc. Ale jak widać po minie Doris, na promie euforia gwałtownie wróciła.
Dlatego wypożyczając skuter sprawdźcie nie tylko wskaźnik, ale też fizycznie jak wygląda poziom paliwa w zbiorniku.
Ile kosztuje skuter na dzień?
Wypożyczenie skutera było nieco droższe niż w Hoi An, gdzie braliśmy je na wycieczkę do Gór Marmurowych i My Son.
- wypożyczenie skutera na 1 dzień – 200 tys. dongów ( 35,5 PLN )
Co warto zobaczyć skuterem w Cantho?
Ale warto dodać, iż skutery braliśmy z naszego homestaya Song Ngu, nie szukając nic na ulicy, bo cena nam pasowała. W Cantho byliśmy na tyle krótko, iż szkoda było nam czasu w poszukiwania i gonienie za lepszą ceną, bo i tak ceny w Wietnamie są bardzo dobre.
Skutery braliśmy głównie po to, żeby ruszyć nimi na pobliskie wsie i plantacje. A w tym celu musieliśmy przedostać się na drugi brzeg rzeki Song Can Tho, przez którą od świtu do zmierzchu kursują promy.
Doris – kierowniczka promu
Miejsca przeprawy promowej bardzo łatwo znajdziecie jadąc drogą wzdłuż rzeki. Zwracajcie uwagę na duże numery i przerwy w zabudowie oraz na ruch statków na rzece.
Wiejskie drogi po drugiej stronie rzeki są bardzo różne. Najlepsze są te, po których przemieszczają się też samochody. Ale gdy skręcimy w wąskie ścieżki pomiędzy domami, nad brzegiem kanałów robi się ciekawie. Wymagają maksymalnego skupienia, żeby nie zaliczyć jakieś wpadki :).
Plantacje i miniuprawy w Delcie Mekongu
Zależało nam bardzo, żeby pooglądać z bliska i poczuć prawdziwe, wiejskie życie w tej części Wietnamu. Ale też żeby zobaczyć plantacje bananów, chlebowców czy kokosów.
Po drodze trafialiśmy też na mikrouprawy, na miejsca, gdzie produkuje się sadzonki na pola.
Kobieta przygotowuje rozsady sadzonek warzyw
Wszędzie królowało rzemiosło, praca ręczna i niestety również miejsca te otaczał brud i śmieci.
Im więcej widzieliśmy, tym bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, ile tego plastiku trafia najpierw na ziemię, później do rzeki, a wraz z rzeką do Morza Południowochińskiego i dalej do oceanów.
Lokalny producent cukierków kokosowych
Ruszając na drugą stronę rzeki warto również poszukać lokalnych producentów cukierków kokosowych, które zwykle znajdują się przy plantacjach kokosów.
Cukierki są wytwarzane w naturalny sposób poprzez odparowanie wody z mleczka kokosowego i zawierają jedynie naturalne cukry.
Rzemieślnicza wytwórnia cukierków kokosowych
W tym miejscu położonym nad rzeką Song Can Tho, można było zobaczyć jak się je przyrządza ( produkcja trwa między 6:00 a 11:00 ) lub można zrobić zakupy cukierków lub oleju kokosowego.
Lokalny pływający market w Cantho
Tak jak wspominaliśmy wcześniej naszym głównym celem podróży do Delty Mekongu było zobaczenie na własne oczy pływających marketów. Wycieczki organizowali też właściciele naszego homestaya więc daleko nie szukaliśmy.
Wstaliśmy o 4:30, żeby zobaczyć jak budzi się życie na wodzie. Zaczęliśmy od małego, lokalnego marketu, który znają głównie miejscowi i który choćby nie ma swojej nazwy.
Tworzyło go kilkanaście łodzi, których liczba powoli rosła. Podobnie jak liczba łodzi z turystami, którzy tu dopływali. Te wietnamskie markety w Delcie Mekongu to z jednej strony miejsce, gdzie handluje się owocami, warzywami i kwiatami, ale też miejsce, gdzie o poranku można wypić wietnamską kawę i coś zjeść.
Jeden z lokalnych, pływających marketów w delcie Mekongu
Dla nas na jedzenie było za wcześnie, ale na wietnamską kawę pora idealna.
Po kawie popłynęliśmy dalej na najbardziej znany pływający market czyli Cai Rang.
Najsłynniejszy pływający targ Cai Rang w Can Tho w Wietnamie
Cai Rang podobnie jak Cai Be i Phung Hiep to jeden z trzech największych, pływających marketów w delcie Mekongu. To gigantyczne miasto na wodzie, które zdaje się nie zasypiać.
Statki kupców i sprzedawców są jednocześnie ich domami i warto dobrze się im przyjrzeć, bo można na nich zobaczyć wszelkie domowe atrybuty, jak sznury z suszącym się praniem i kwiaty doniczkowe na burtach.
Pływające domy-statki w Can Tho
Market jest otwarty cały dzień, ale największy ruch panuje od wschodu słońca do godziny 9.00. Zrozumieliśmy dlaczego właściciele homestaya pogonili nas tak wcześnie z łóżek.
Poranne światło nad rzeką jest magiczne.
I jako, iż o tej porze panuje największy ruch, jest najciekawiej i można najwięcej zobaczyć. Ale pamiętajcie, iż wycieczka po delcie Mekongu i pływających marketach to nie romantyczna wyprawa ładną łódeczką. To możliwość obserwacji miejsca życia i pracy wielu ludzi. Turyści jedynie dopełniają ten krajobraz.
Pływający targ Cai Rang
Na statki można wejść, tak jak my, na spróbowanie pięknie rzeźbionych ananasów.
Ananasy przygotowane do podania
Ale oprócz handlu ten market to również pływający restauracja z jednym z najsłynniejszych dań południa Wietnamu czyli zupą hu tieu, która jest rodzajem dania śniadaniowego.
Podawane jako zupa lub bez dodatku bulionu. Jest to chyba najbardziej popularne danie południu Wietnamu. W dawnym Sajgonie znane jest od lat 60-ych ubiegłego wieku.
Do szerszej świadomości trafiło za sprawą Gordona Ramsaya. W 2013 roku, w amerykańskiej edycji MasterChef, zalecił on uczestnikom przygotowanie misek hu tieu. Ramsey próbował tego dania dwa lata wcześniej przygotowując program telewizyjny na pływającym markecie właśnie w Can Tho.
Gdy nasyciliśmy oczy widokami pływającego marketu popłynęliśmy w dalszą część wycieczki łodzią.
Rejs po namorzynowych kanałach i wizyta w fabryce makaronu ryżowego
Szybko przekonaliśmy, iż Delta Mekongu to gigantyczny system rzek i kanałów i właśnie w takie kanały popłynęliśmy dalej, by zobaczyć wiejski krajobraz tej części Wietnamu. Żyją tu miliony ludzi. Wykorzystują do życia wodę z rzeki, przy okazji zanieczyszczając ją.
Proza życia w postaci licznych śmieci gwałtownie sprowadzała nas na ziemię, ale trzeba przyznać, iż ten region widziany z perspektywy wody robi wrażenie.
Szczególnie mijane liczne plantacje. Po drodze zatrzymaliśmy się w lokalnej fabryce makaronu ryżowego, by poznać tajniki jego produkcji.
Ryż rozgotowuje się w olbrzymich garnkach opalanych łupinami ryżowymi, bo tu nic nie może się zmarnować.
Taką masę rozkłada się na bambusowych matach, żeby wyschła a następnie kroi w maszynie na odpowiednie paski.
Suszenie ryżowych placków na makaron
Makaron barwiony jest naturalnie, a kolor uzyskuje się głównie z warzyw.
Pokazowa plantacja owoców przy rzece Song Can Tho
Ostatnim z miejsc, które odwiedzaliśmy podczas wycieczki na pływający market, był pokazowa plantacja owoców. Mogliśmy na niej zobaczyć wszelkie znane i mniej znane owoce jakie spotykaliśmy już w Azji, a które w ogromnych ilościach można spotkać w Delcie Mekongu i samym Wietnamie.
Plantacja pokazowa owoców hodowanych w delcie
To między innymi banany, papaje, smocze owoce i wiele innych, których nazw już nie pamiętamy, ale smaku nie zapomnimy na pewno.
Cena:
- 39 dolarów małą, prywatną łodzią z minimalna liczbą ludzi
Gdzie spać w Delcie Mekongu – polecamy homestay Song Ngu
Jak już wcześniej wspominaliśmy, na miejsce postoju w Delcie Mekongu wybraliśmy homestay Song Ngu. Wygodne, choć nieco mniejsze pokoje niż wcześniej w Hoi An, wystarczały nam w zupełnie.
Najważniejsze, iż było czysto, wygodnie i była klima, co przy tych temperaturach i wilgotności było bezcenne.
W Songu Ngu mieli też niezłą kuchnię, więc na jedzenie nie musieliśmy wybierać się, gdzieś dalej tylko mogliśmy spokojnie wypocząć na miejscu.
Cena:
- 110 PLN – za dobę pokój 2 osobowy ze śniadaniem
Cooking class w homestay Song Ngu
Przed przyjazdem do Wietnamu, wiedzieliśmy, iż kuchnia środkowego i południowego Wietnamu cieszą się zasłużoną renomą i dlatego w obydwu miejscach chcieliśmy spróbować lekcji gotowania.
Na cooking class zdecydowaliśmy się również w Songu Ngu, wiedząc, iż gotują tu dobrze.
Wcześniej właściciele homestaya / holendersko-wietnamskie małżeństwo zabrali nas na lokalny rynek, żeby wybrać produkty na naszą lekcję. Już sama ta sytuacja była świetnym przeżyciem i doświadczeniem.
A produkty, które można zobaczyć na wietnamskim targu w Delcie Mekongu przyprawiają o zawrót głowy.
Lokalne targowisko w Can Tho
I wszystko pierwszej świeżości, jakości. Dla osób kochających dobrą kuchnię i smaki to poezja w czystej postaci.
W Song Ngu uczyliśmy się przygotowywać dwa dania. Kwaśną zupę na bazie lokalnych ryb, która nazywa się CANH CHUA.
I duszoną rybę w sosie karmelowym – CÁ KHO TỘ. Obydwa dania trudne, adekwatnie nie do powtórzenia w Polsce, z uwagi na brak wielu produktów, choćby w podwarszawskich sklepach prowadzonych przez Wietnamczyków.
Ale trzeba przyznać, iż obydwa dania wyróżniały się bogactwem smaków: kwaśnego, słodkiego i ostrego. Warto było to przeżyć.
A na koniec odbyła się degustacja bimbru ryżowego – 5 gatunków:
klasyczny, jabłkowy ( z chińskich jabłek), bananowy i jakieś ziołowe. Co by nie mówić wrażenia niezapomniane.