Decyzja o Rozwodzie…

newsempire24.com 1 dzień temu

**Zdecydować się na rozwód…**

Z tacą w rękach Alicja wytrzymała długą kolejkę w stołówce i gwałtownie zwróciła się do młodego chłopaka za ladą:
— Trzy zupy, trzy porcje bigosu i trzy kompoty, proszę.

Miejsca na tacy brakowało. Kilka razy Alicja spojrzała wymownie na stolik, gdzie czekali jej mąż i syn. Synek miał ledwie dziesięć lat, więc oczywiście nie rozumiał, iż powinien pomóc mamie. Ale mąż? Siedział, wpatrzony w telefon, choćby nie podnosząc wzroku. Alicja musiała zrobić dwa podejścia. Biegała tam i z powrotem pod karcącymi spojrzeniami ludzi w kolejce. Bez odrywania się od ekranu mąż przyciągnął do siebie talerz z zupą. Spróbował i skrzywił się:
— Grochówkę wzięłaś? Przecież jej nie lubię. Mogłaś spytać.
— Mógłbyś sam podejść i wybrać — odparła zmęczona Alicja. — Nie czytam w myślach.
— No tak! Stać w kolejce we dwoje to za dużo? Wystarczyło zapytać!

Alicja pochyliła się nad talerzem, ignorując ostatnią uwagę męża. Znów te same pretensje. Tomek zawsze znajdzie powód, by marudzić. choćby dziesięcioletni syn zaczyna go naśladować.
— Fuj, mamo, bigos? Przecież go nie cierpię!
— Nasza mama myśli tylko o sobie — mruknął Tomek, nie odrywając wzroku od telefonu, ale pałaszując zupę, którą przed chwilą skrytykował.
— Jedz, co dają — syknęła Alicja na synka i rozejrzała się nerwowo, czy ktoś nie usłyszał.

W stołówce było „gęsto jak w ulu”. Turyści spieszyli się na plażę. Alicja też miała takie plany, tylko nie wiedziała, czy pójdą tam razem, czy tylko z synkiem Kubą. Tomek mógł zostać w pokoju. Wczoraj narzekał, iż do morza daleko. Jak zwykle — jej wina. To ona wybrała ten ośrodek. Choć proponowała mężowi wspólne decyzje, on tylko machał ręką:
— Nie potrafisz sama wybrać? Daj mi odpocząć po pracy.

I teraz — jak zwykle — wszystko źle. Ośrodek na odludziu, do morza dziesięć minut marszu. Tomkowi nie pasuje.

Po śniadaniu Alicja zaczęła zbierać talerze i zauważyła parę z sąsiedniego pokoju. Elegancka kobieta około pięćdziesiątki i jej uśmiechnięty, zadbany mąż. Kobieta usiadła przy stoliku, a mąż podszedł do kolejki, pytając:
— Kochanie, jaki deser dziś wziąć?

Alicja usłyszała to, niosąc tacę. Szła sama — mąż i syn od razu wyszli. Zazdrościła sąsiadce. Skąd się biorą tacy mężczyźni?

Kiedyś myślała, iż Tomek taki był. Dbał o nią, czekał po pracy, gotowali razem. Kiedy to się zmieniło? Pewnie po urodzeniu Kuby.

Wzięła urlop macierzyński, a potem stało się oczywiste, iż skoro jest w domu, to obiad, sprzątanie i dziecko — jej sprawa. Kuba był spokojny, więc Alicja dawała radę. Chciała być idealną żoną.

Później wróciła do pracy, ale ciągnęła wszystko sama: dom, gotowanie, syna. „To rola kobiety” — tłumaczyła sobie. Szkoda tylko, iż Tomek tego nie doceniał. Traktował jej starania jak oczywistość, a jeszcze znajdował powody do narzekań.

Po śniadaniu pobiegła za mężem i synem, którzy choćby nie pomyśleli na nią zaczekać.

— Idziemy się przebrać i na plażę? — spytała, łapiąc oddech.
— Znowu w taki upał? — przewrócił oczami Tomek. — No ale co zrobić…

Na plaży Tomek od razu rzucił się do wody, zostawiając Alicję z płaceniem za leżaki. Dlaczego ona ma to robić? Przecież też jest spocona!

W wodzie nie pływała najlepiej, więc zostawała z Kubą, a Tomek odpływał sam. Godzinę później oznajmił:
— Wracam do pokoju.
— Zostań jeszcze.
— Nie, za gorąco.

I poszedł, nie zabierając choćby butelki wody.

Tak mijał ich urlop. Alicja organizowała też wycieczki, a Tomek narzekał: „Nudne, daleko, po co tu przyjechaliśmy?”.

W przeddzień wyjazdu pakowała walizki, gdy Tomek i Kuba już spali.
— Autobus o piątej — rzucił mąż. — Tylko nic nie zapomnij, jak ostatnio.

Rok temu zostawiła jego maszynkę do golenia. Do dziś jej to wypomina.

Spakowała, sprawdziła pokój. Zostało pięć godzin snu, ale nie mogła zasnąć. Wyszła na balkon.

— Nie śpi się? — usłyszała głos sąsiadki.
— Wyjeżdżamy wcześnie. Pakowałam.
— Sama? A mąż?
— Śpi — uśmiechnęła się gorzko.

Sąsiadka wyczuła gorycz.
— Masz na imię Alicja, prawda? Wybacz szczerość, ale twój mąż cię nie docenia.
— Zauważyłaś?

Stojąc w ciemności, Alicja zaczęła mówić. O tym, iż Tomek kiedyś był inny. O tym, jak wszystko spadło na nią.

— Wiesz, Alicja — odparła sąsiadka — my z mężem też byliśmy blisko rozwodu. Dwa lata żyliśmy osobno. Wtedy wiele przemyślałam. Musisz pokochać siebie. jeżeli boisz się rozwodu, on to wyczuje.

— Rozwód? Nigdy o tym nie myślałam. Pracuję, mam mieszkanie…
— W takim razie zdecyduj się na niego. Nie mówię, byś to zrobiła — ale miej tę decyzję w głowie. Zacznij zmiany. Niech syn widzi, iż mama też ma wartość.

Alicja została na balkonie, rozmyślając. Bała się, ale wiedziała, iż dalej tak nie może.

Rano obudziła Tomka i Kubę. Wzięła tylko torebkę i wyszła, zostawiając mężowi walizki.

— Sam je zawieź — powiedziała. — Jesteś mężczyzną.

W samolocie Tomek milczał. W domu Alicja rozpakowała swoje rzeczy i Kuby, po czym położyła się spać. Walizka Tomka stała nietknięta.

— Idziemy do knajpy — oznajmiła wieczorem.
— A ja? — wytrzeszczył oczy.
— Zrób coś sobie. Nie mam ochoty gotować.

I tak zostało. Nie prasowała, nie sprzątała. Gdy Tomek przed pracą nie znalazł koszuli, wpadł w szał.

— Zwariowałaś?!
— Sam sobie uprasuj.

Tomek poszedł w pogniecionej koszuli. Wieczorem Alicja wyszła, zostawiając go w brudnym mieszkaniu.

— Gdzie ty idziesz?! — wrzeszczał.
— A ty jaki jesteś mąż?Tomek stał w pustym mieszkaniu, nagle uświadamiając sobie, iż jeżeli nie zmieni się natychmiast, straci jedyną osobę, która przez tyle lat znosiła jego egoizm.

Idź do oryginalnego materiału