Mroźnego grudniowego poranka Kinga i jej mąż Michał wyruszyli do małego miasteczka Brzozów, aby odwiedzić rodziców Kingi. Śnieg skrzypiał pod butami, a niebo zasnute ołowianymi chmurami zapowiadało zawieję. Czekała ich długa droga, pełna obaw i niespodzianek. Rodzice już ich wyczekiwali, a gdy samochód zatrzymał się przed rodzinnym domem, przywitali ich ciepłymi uściskami i radosnymi okrzykami. Wszyscy razem weszli do przytulnego wnętrza, gdzie na stole stygły jeszcze gorące potrawy. W powietrzu unosił się zapach świeżego ciasta, a w kominku trzaskały polana, tworząc atmosferę spokoju.
Ojciec Kingi, Jan Kowalski, zabrał Michała do salonu, by porozmawiać o „męskich sprawach” – polityce, samochod ach i wędkowaniu. Kinga z matką, Barbarą, odeszły do kuchni, gdzie przy filiżance herbaty rozmawiały o sprawach serca. Matka się martwiła: dlaczego młodzi wciąż nie myślą o dzieciach? Kinga uśmiechnęła się uspokajająco:
— Wszystko w swoim czasie, mamo. Jeszcze tylko rok, a podejmiemy tę decyzję.
Lecz w jej głosie pobrzmiewała niepewność, a w sercu czaił się niepokój. Noc otuliła dom, a za oknem zawył wiatr, zapowiadając nadchodzącą zamieć. Kinga przytuliła się do Michała, a jego ramiona były tak samo czułe jak w pierwszych latach ich miłości. Zasypiała, czując się bezpieczna, ale gdzieś w głębi serca rodziło się przeczucie nieszczęścia.
Nazajutrz obudził ich aromat świeżo zaparzonej kawy i rumianych racuchów. Kinga obmyła twarz lodowatą wodą, zrzucając resztki snu, i podeszła do męża. Michał nagle syknął z bólu, trzymając się za bark. Jego twarz wykrzywiła się, a Kinga zdrętwiała z niepokoju – coś było nie tak.
— To znowu to ramię — mruknął, próbując się uśmiechnąć. — Przejdzie, jak zawsze.
Barbara, słysząc ich rozmowę, przyniosła domową maść i ciepły szal. Sprawnie opatrzyła zięcia, powtarzając, iż wszystko będzie dobrze. ale Kinga widziała, jak Michał się krzywi, i serce ścisnęło jej się ze strachu.
— Kinga, chyba będziesz musiała prowadzić — cicho powiedział Michał, gdy zostali sami.
Skinęła głową, choć w środku wszystko się buntowało. Droga powrotna zapowiadała się trudna, a po nocnej zamieci tym bardziej przerażała. ale nie było odwrotu.
Ten rok stał się dla Kingi i Michała próbą. Nie mogli spędzić Świąt Bożego Narodzenia z rodzicami – Michał nalegał na ważne spotkanie z biznesowymi partnerami, którzy mogli otworzyć nowe możliwości dla jego firmy. Kinga, choć rozumiała konieczność, nie potrafiła uciszyć poczucia winy wobec rodziców. Postanowili odwiedzić ich dwa tygodnie przed świętami, by wręczyć prezenty i wytłumaczyć sytuację. Prezenty – nowy telefon dla ojca i ciepłe buty dla matki – zostały starannie zapakowane, a w bagażniku czekały owoce, wino i słodycze. Tak, jak to zawsze bywało w ich rodzinie.
Lecz euforia zmąciła niespodziewana wiadomość. W przeddzień wyjazdu Kinga dowiedziała się, iż zmarła jej koleżanka z pracy, Agnieszka, z którą przepracowała ponad dziesięć lat. Łzy spływały po jej policzkach, a serce pękało z żalu. Michał przytulił żonę, starając się ją pocieszyć, ale ona wiedziała: życie jest kruche, a ta myśl nie dawała spokoju.
Noc przed podróżą była niespokojna. Kingę nawiedzały koszmary, ale rano nie potrafiła ich sobie przypomnieć. Pozostał tylko ciężar na sercu. Nie zwierzyła się mężowi, by go nie niepokoić, i o świcie wyruszyli.
Ku ich zaskoczeniu, ranek był pogodny. Lekki mróz i rzadkie promienie słońca przebijały się przez chmury. W mieście droga była śliska, ale gdy wjechali na główną trasę, odetchnęli z ulgą – asfalt był czysty. Jednak po stu kilometrach wszystko się zmieniło. Niebo ściemniało i zaczął padać gęsty śnieg. Samochód mozolnie torował sobie drogę przez zawieję, a Kinga kurczowo ściskała kierownicę, walcząc z paniką.
Gdy w końcu dotarli do Brzozowa, rodzice już czekali przy bramie. Uściski, śmiech, ciepło domu – wszystko to na chwilę oddaliło niepokój. Przy kolacji Kinga znów poczuła się jak dziecko: znane zapachy, żarty mamy, opowieści taty. ale rozmowa o dzieciach znów wywołała ukłucie winy. Matka patrzyła z nadzieją, a Kinga, by ją uspokoić, obiecała, iż niedługo wszystko się zmieni.
Nocą zawieja rozszalała się na dobre. Wiatr wył, jakby opłakiwał czyjeś niespełnione marzenia. Kinga, otulona kołdrą, przytuliła się do Michała. Jego pieszczoty były tak czułe, iż na moment zapomniała o wszystkim. ale myśl o jutrzejszej drodze wracGdy kilka tygodni później u lekarza Kinga dowiedziała się, iż spodziewa się dziecka, zrozumiała, iż ich Anioł Stróż ochronił nie tylko ich, ale i nowe życie, które właśnie rozpoczynało swą własną historię.