Czy wszystko w porządku? Otwórz, proszę! – Mocne stukanie do łazienki.

twojacena.pl 4 dni temu

**Dziennik osobisty**

„Wszystko z tobą w porządku? Marysiu, otwórz!” – Pola mocniej zastukała pięściami w drzwi łazienki.

Obudziła się i nadsłuchiwała. Obok chrapał mąż. Przez białą płachtę chmur przedzierało się marcowe słońce. Spojrzała na zegar na ścianie i wzdrygnęła się, myśląc, iż się spóźni do pracy. I wtedy przypomniała sobie – dziś weekend, Dzień Kobiet.

„Umyć się, kawa, śniadanie, zanim Marysia i Wojtek się obudzą.” Ostrożnie wysunęła się spod kołdry. Ale Wojtek się poruszył.

„Która godzina?” – zapytał, nie otwierając oczu.

„Wpół do dziewiątej.”

Mąż gwałtownie usiadł.

„Spokojnie, święto, odpoczywaj.” – Pola się uśmiechnęła.

„A ty czemu wstałaś?” – Wojtek przyciągnął ją mocno i wtulił nos w jej szyję. – „Wszystkiego najlepszego, moja ukochana, matko naszych dzieci.”

„No cóż, dzieci mamy tylko jedno.” – zaśmiała się Pola. – „Idę robić śniadanie, a ty się jeszcze prześpij.”

„Jak będziesz gotować, to ja pójdę pobiegać. Pogoda świetna.” – Wojtek zrzucił kołdrę i bosymi stopami poszedł do łazienki.

Pola jeszcze wieczorem przetarła twaróg na racuchy. Teraz wystarczyło dodać banana, obtoczyć w mące i usmażyć. niedługo kuchnię wypełnił słodkawy zapach.

„Ale pachnie…” – W drzwiach stanęła rozczochrana Marysia w szortach i koszulce, mrużąc oczy od światła.

Promień słońca na chwilę przebił chmury i rozświetlił kuchnię, odbijając się od metalowego czajnika.

Nagle Marysia przyłożyła dłoń do ust i zniknęła. Pola zamarła, a potem pobiegła za nią.

„Marysiu, otwórz! Wszystko w porządku?” – Zapukała do zamkniętych drzwi. Słyszała szum wody. – „Marysiu!” – Zaczęła walić w drzwi.

Niepokój wypełnił jej serce. „Może tylko brzuch ją boli?” – próbowała się uspokoić. Nagle ogarnęło ją przerażenie. „Nie, nie Marysia. Maturzystka, celująca uczennica, miała iść na studia… Boże, za co?!”

Zapach spalenizny przypomniał jej o racuchach. Z wściekłością zeskrobała je do śmieci. To trochę ją otrzeźwiło. „Bez paniki…”

Gdy zadzwonił dzwonek, pomyślała, iż to Wojtek. Otworzyła i zobaczyła młodego chłopaka z bukietem tulipanów.

„Dzień dobry, Pani Polono. To dla pani.” – Podał kwiaty i uśmiechnął się.

„Dziękuję…” – wzięła bukiet oszołomiona. – „Wchodź, Marysia jest w łazience.”

Chłopak wszedł, ale nie zdjął kurtki. Po jego nerwowym spojrzeniu Pola zrozumiała – to on.

„To ty?” – syknęła. – „Ty?! Wiesz, iż mogę cię wsadzić za uwodzenie nieletniej?”

Chłopak tylko się wzdrygnął.

„Przyszedłem pomówić. Kocham Marysię i nie ucieknę od odpowiedzialności…”

Wtedy wyszła blada Marysia. Spojrzała na matkę, potem na niego.

„Ty?” – spytała tak samo jak Pola.

„Kto mi wytłumaczy, co się dzieje? Dlaczego rzyga? Może ty?!” – Pola podniosła głos.

„Mamo! Wszystko w porządku!” – Marysia odeszła do pokoju.

Wtedy wrócił Wojtek.

„O, masz adoratora?” – wskazał na kwiaty. – „Mam nadzieję, iż krzyczałaś z radości, słychać było na klatce.”

„Z radości?!” – Pola ledwo łapała oddech.

„Kocham waszą córkę i chcę się z nią ożenić.” – Chłopak zaczerwienił się jak burak.

„No proszę. A ja już myślałem, iż żonę mam powód do zazdrości.” – Wojtek się uśmiechnął. – „Marysia jeszcze w szkole, ty chyba też. Będziemy musieli porozmawiać. Jak ci na imię?”

„Krzysiek, Krzysiek Nowak.”

„Rozbieraj się, wchodź. Polu, postaw kwiaty. Ja skoczę pod prysznic.”

Gdy Wojtek wyszedł, Pola postawiła wazon. Słońce znów schowało się za chmurami. Niedługo na stole znalazła się góra racuchów. Weszli Krzysiek i Marysia.

„Więc o co chodzi?” – Wojtek spojrzał na żonę.

„Marysia jest w ciąży.” – wyrzuciła z siebie Pola.

„Mamo!” – Marysia rozpłakała się.

„To prawda?” – Wojtek uderzył dłońmi w uda. – „Rodzice wiedzą?”

„Tak. Powiedziałem, gdy Marysia mi oznajmiła.”

„A ty co?” – zwrócił się do córki. – „Krzyczeć nie będę. Ale abortion to nie opcja. Rozumiesz, iż dziecko zmieni wszystko?”

„Ona urodzi.” – Krzysiek był stanowczy.

„Macie po siedemnaście lat!” – Pola ledwo powstrzymywała histerię. – „Nie słyszeliście o antykoncepcji? Marysiu, twoje życie się zawali! Dziecko zabierze ci siły, studia…”

„Polu, przestań krzyczeć. Najpierw szkoła, potem ślub. Będzie mogła studiować zaocznie.”

„Mówisz, jakby to była herbata do rozlania!” – W oczach Poli błyszczały łzy.

„A co mam robić? Bić ich pasem? Aborcja? Marysia by ci tego nie wybaczyła.”

„Boże, za co?” – Pola odwróciła się, tłumiąc łkanie. – „Nie jestem gotowa na bycie babcią w trzydziestkę! Na co będziecie żyć?”

„Pójdę do pracy.” – Krzysiek podniósł głowę.

„A jesienią wezmą cię do wojska! Świetny plan!”

„Nie wezmą. Tata załatwi odroczenie. Jest wojskowym.”

„Widzisz? Chłopak z głową.” – Wojtek nie wiadomo czy żartował.

„Lepiej by myślał, zanim…”

„Polu, mogło być gorzej. Ważne, iż zdrowi. Gdyby Marysia ciężko zachorowała…”

„Przestań!”

Ustalili, iż do matury Marysia zostanie w domu, potem ślub.

***

Wiadomość, iż nastoletnia córka jest w ciąży – to zawsze wstrząs. Ale najlepsze, co mogą zrobić rodzice – wspierać, a nie stawać się wrogami.

Czy Marysia i Krzysiek przetrwają? To zależy tylko od nich. Rodzicem nie rodzisz się – stajesz się nim dopiero, gdy na świat przychodzi dziecko.

Idź do oryginalnego materiału