Czy twoja mama uważa, iż jestem jej służącą?” – żona postawiła się teściowej i odmówiła spełniania jej próśb

twojacena.pl 1 tydzień temu

Czy twoja mama uważa, iż jestem jej służącą? żona odmówiła spełniania próśb teściowej

Znacie te chwile, gdy cierpliwość po prostu pęka? Tak po prostu, jakby ktoś przeciągnął linię: koniec, dość. Mój moment nadszedł pewnego zwykłego wieczoru, gdy smażyłam ziemniaki.

Dzień był koszmarny nie życzyłabym go wrogowi. W pracy chaos, szef wykończył mnie raportem, a tu jeszcze Darek zadzwonił: „Krysia, mama wpadnie, była w centrum, potem do nas”. No tak, oczywiście. Kiedy to Wanda Stanisławówna przechodziła obojętnie? Zawsze wybiera moment, gdy wracam z pracy zmęczona.

Stoję przy kuchence, przewracam te nieszczęsne ziemniaki. W skroniach pulsuje, nogi bolą od butów na obcasie, a ręce mechanicznie poruszają łopatką. W prawo, w lewo, w prawo, w lewo. Tak bardzo chciałabym usiąść, włączyć serial, wyłączyć telefon…

Krysia! rozlega się z progu. Gdzie jesteś?

No i jest. choćby się nie odwracam wiem, iż zaraz zaszeleści swoimi ulubionymi pantofelkami po korydzu, zajrzy do kuchni…

A, tu jesteś Wanda Stanisławówna siada przy stole jak u siebie. Wyciąga telefon, wpatruje się w ekran. Nalej mi herbaty i zrób kanapkę. Zmęczyłam się dziś strasznie.

Zamarłam. W głowie coś kliknęło. Trzy lata. Trzy lata słucham tych poleceń: „nalej”, „podaj”, „zrób”. Jakbym nie była synową, tylko nieopłacaną służącą.

Czajnik na kuchence mówię dziwnie spokojnie. Chleb w szafce.

Cisza. Taka, iż można ją kroić nożem. Kątem oka widzę, jak teściowa podnosi wzrok znad telefonu. Powoli, jakby nie wierzyła własnym uszom.

Co-co? jej głos staje się lodowaty. Co ty sobie pozwalasz?

Wyłączam płytę. Wycieram ręce w ścierkę tę z słonecznikami, którą przyniosła na nowe mieszkanie. „Żeby było przytulniej” powiedziała wtedy. Odwracam się do niej.

Pozwalam sobie być człowiekiem, a nie służącą mówię cicho. Ja też jestem zmęczona. Ja też miałam ciężki dzień. jeżeli potrzebujesz pomocy rozmawiajmy, nie rozkazuj.

I wtedy, jak na zamówienie, do kuchni wchodzi Darek. Zastyga w drzwiach, z dezorientacją w oczach. Patrzy na mnie, potem na matkę, i z powrotem. No tak, on zawsze unikał konfliktów jak ognia.

Darku! zrywa się Wanda Stanisławówna. Popatrz tylko, co pozwala sobie twoja żona! Proszę ją o drobiazg…

Nie pozwalam jej dokończyć. Zwracam się do męża:

Darek mówię. A ty sam mnie szanujesz?

Za oknem huczą samochody, na kuchence stygną ziemniaki, a my troje zastygliśmy w tej kuchni jak w niemej scenie. I nagle czuję dziwny spokój. Jakby kamień spadł mi z serca ten, który nosiłam od trzech lat. Miałam już dość. Dość bycia wygodną, potulną, bez praw. Darek patrzy to na mnie, to na matkę, i widzę: jest w szoku. Po raz pierwszy w tych wszystkich latach jego cicha, uległa żona pokazała pazury. No cóż, kochanie, teraz twoja kolej.

Minął tydzień od tamtej rozmowy w kuchni. Cały tydzień cichej wojny: Wanda Stanisławówna demonstracyjnie się nie odzywała, tylko ciężko wzdychała, przechodząc obok. Darek miotał się między nami jak zwierz w klatce, udając, iż nic się nie dzieje. A ja… po raz pierwszy czułam się człowiekiem, a nie szmatą do podłogi.

Tamtego wieczoru siedziałam w naszym małym salonie, podkurczywszy nogi w starym fotelu. Ulubiony fotel ojca Darka jedyna rzecz, którą mój mąż zdołał zabrać z rodzinnego domu po śmierci taty. Wanda Stanisławówna urządziła wtedy awanturę: „Jak to, wynosić pamięć o ojcu z domu!” A ja myślę, iż po prostu nie chciała symbolicznie puścić syna.

Próbowałam czytać jakiś romans mama zawsze mówi, iż pomagają oderwać myśli. Ale litery skakały mi przed oczami, a myśli wracały do naszej sytuacji. Dlaczego, dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane? Dlaczego nie można żyć zwyczajnie, bez tej kontroli, bez rozkazów, bez…

Krysiu.

Drgnęłam. Darek stał w drzwiach potargany, zagubiony. Mój ukochany chłopiec, który nigdy nie nauczył się być mężczyzną.

Dlaczego nie śpisz? zapytał, przestępując z nogi na nogę.
A ty? odłożyłam książkę.
No… myślę.

O czym?

Wszedł do pokoju, ciężko opadł na kanapę. Milczał, wpatrując się w swoje dłonie.

Ty… jakaś taka zimna się zrobiłaś. Mama mówi…
Porozmawiajmy bez mamy przerwałam. Po prostu ty i ja. Darek, myślałeś kiedyś, dlaczego za ciebie wyszłam?
Spojrzał na mnie zaskoczony:

No bo… mnie kochasz?

Bo zakochałam się w silnym, wesołym chłopaku, który nie bał się podejmować decyzji. Pamiętasz, jak mi się oświadczyłeś? Wprost w parku, przy wszystkich. A twoja mama była przeciw mówiła, iż za wcześnie…
No tak uśmiechnął się słabo. Wtedy pierwszy raz ją zignorowałem.

I dobrze zrobiłeś. A teraz co? W naszym małżeństwie twoja mama decyduje, jak mamy żyć? Darek pochyliłam się ty dorastałeś w domu, gdzie mama robiła wszystko za ciebie. Ale u nas tak nie będzie. Nie chcę być służącą ani tobie, ani twojej mamie. Chcę być żoną. Partnerką. Rozumiesz?

W pokoju zapadła cisza. Tylko stare zegary na ścianie kolejny prezent od teściowej tykały natrętnie. Tik-tak, tik-tak… Odliczały sekundy naszego małżeństwa.

jeżeli dla ciebie żona to darmowa służąca, to może powinniśmy się zastanowić, czego oboje oczekujemy od związku?

Darek drgnął, jakby dostał w twarz:

Grozisz mi?

Nie, kochanie. Po prostu mam dość bycia mamą dla trzydziestoletniego faceta. Wiesz roześmiałam się nagle twoja mama może i ma rację w wielu rzeczach, ale przynajmniej jest szczera. Ona po prostu przywykła rozkazywać. A ty… ty chowasz się za jej plecami, gdy trzeba podjąć decyzję. I za moimi, gdy trzeba coś zrobić w

Idź do oryginalnego materiału