15 października 2025
Jej słowa uderzyły mnie jak pięść. – No i co z tych wszystkich szans, jeżeli wciąż ledwo wiążę koniec z końcem? – Zapanowała chwila ciszy, po której szepnęła: – Czego dokładnie potrzebujesz? Zawahałem się. Nie potrafiłem tego ująć w słowach. – Nie wiem… pieniędzy na spłatę zadłużenia na karcie kredytowej, czynsz, może raty za samochód. Po prostu tyle, by wziąć oddech. Jej westchnienie było długie i zmęczone. – Muszę być szczera – powiedziała – kocham cię ponad wszystko, ale nie sądzę, iż podanie ci gotówki rozwiąże problem. Musisz sam zrozumieć, jak w ogóle wpadłeś w tę sytuację.
Ból był natychmiastowy. – Więc to moja wina? – zapytałem. – Nie – odparła łagodnie – to twoja odpowiedzialność. Ścisnąłem telefon mocniej, a w pokoju nagle zrobiło się ciężko. – Nie jesteś już dzieckiem – kontynuowała. – Masz dobrą pracę, prawda? – Tak, ale ledwo starcza na wszystko. – A budżet? Czy przyjrzałeś się, gdzie ulatują twoje pieniądze? Cisza. Bo prawda jest taka, iż nie robiłem tego. Wiedziałem, iż przesadzam z wydatkami, ale wolałem nie patrzeć w lustro, bał się, co zobaczę. Mój plan polegał na tym, iż po prostu macham kartą i liczę, iż coś się załatwi.
– Nie wychowuję cię na beznadzieję – powiedziała mama, Anna. – jeżeli potrzebujesz pomocy – nie tylko ratunku finansowego – jestem tu. Ale w taki sposób, żebyś sam musiał wziąć stery w swoje ręce.