Czy nie masz nic przeciwko, jeżeli założę twoją suknię ślubną? I tak już jej nie potrzebujesz – zaśmiała się przyjaciółka.

polregion.pl 1 miesiąc temu

— Nie masz nic przeciwko, żebym włożyła twoją suknię ślubną? Przecież już ci się nie przyda — zaśmiała się przyjaciółka.
— Myślę, iż to jest to. Najlepsze ze wszystkiego, co przymierzałaś — powiedziała Hanna, przyglądając się jej krytycznie.

— Przyjaciółka ma rację. Suknia bardzo ci pasuje. Wystarczy skrócić dół i lekko zwęzić w talii — dodała sprzedawczyni w salonie ślubnym. — Przyniosę welon?

— Chciałam bez welonu — zmieszała się Danuta.

— Proszę przynieść, ale niezbyt długi — zdecydowała Hanna, patrząc na przyjaciółkę, która kręciła się przed lustrem.
Puszysty dół falował wokół jej nóg. Danuta już widziała zachwycone oczy Adama, gdy zobaczy ją w tej sukni.

Sprzedawczyni z powagą przyniosła gazowy welon na wyciągniętych rękach. Jednym wprawnym ruchem przypięła go do włosów panny młodej.

— Gotowa zaraz do USC — uśmiechnęła się do odbicia Danuty. — No i co? Bierzecie?

— Co myślisz? — Danuta zwróciła się do Hanny.

— To ty wychodzisz za mąż, to twoja decyzja — odparła przyjaciółka, nie kryjąc błysku zazdrości w oczach.

— Tak, bierzemy — Danuta uniosła dół i chciała zejść z podium, ale sprzedawczyni ją zatrzymała.

— Zaraz zawołam krawcową.

Danuta udawała niezadowolenie, ale w duszy cieszyła się, iż jeszcze chwilę będzie w tej sukni.

Wracały do domu przez park.

Były przyjaciółkami od szkoły. Hanna była kanciasta, wysoka, o ostrych rysach twarzy i długim, prostym nosie. Zawsze zazdrościła Danucie jej urody — małego, lekko zadartego nosa, dołeczków w pulchnych policzkach. A jeszcze bardziej tego, iż Danuta miała normalnych rodziców. Nie pili i nie kłócili się codziennie. Ojciec Hanny zmarł dwa lata temu od podrobionej wódki. Myślała, iż wreszcie odetchnie z matką, ale ta stała się nerwowa i rozdrażniona.

Danuta skończyła prestiżowy wydział na uniwersytecie, pracowała jako tłumaczka w dużej firmie. Hanna po zaocznych studiach biologicznych zatrudniła się w laboratorium ekologicznym. Nienawidziła swojej pracy, a to był kolejny powód do zazdrości.

A teraz ta myszka wychodzi za mąż. Adam był jej obojętny, ale sam fakt doprowadzał ją do wściekłości. Spotykała się z chłopakami, ale nigdy nie doszło do ślubu. A Hanna marzyła o białej sukni, a jeszcze bardziej — o ucieczce od matki. Czym była gorsza od tej cichej Danuty? Dlaczego jej się tak wiedzie?

— W ogóle mnie nie słuchasz — Danuta szarpnęła przyjaciółkę za rękę.

— Co? Co powiedziałaś? — Hanna faktycznie się zamyśliła.

— Powiedziałam, iż rzucę ci bukiet na weselu i też niedługo wyjdziesz za mąż. Tam jakaś kobieta sprzedaje biżuterię. Wczoraj ją zauważyłam, ale się spieszyłam. Chodźmy, zobaczmy. — Danuta pociągnęła Hannę w stronę ławki.

— Po co ci ta tandeta? — opierała się Hanna.
Sceptycznie spojrzała na starszą kobietę, obok której na ławce leżała taca z tanimi błyskotkami. Lśniły w słońcu, przyciągając wzrok, ale ludzie mijali je obojętnie.

— Patrz, jaki pierścionek. — Danuta obracała w palcach mały pierścionek z białym kamieniem. — Mogę przymierzyć?

— Za przymierzenie nie wezmę pieniędzy. Ale nie sprzedam go tobie — niespodziewanie oznajmiła kobieta.

— Dlaczego? — zdziwiła się Danuta, nie puszczając pierścionka.

— niedługo założysz obrączkę. A noszenie różnych metali to zły smak — pouczyła kobieta. — Lepiej spójrz… — przeszukała tacę wzrokiem — o, na to.
Podniosła metalowy wisiorek w kształcie okrągłej płytki na cienkim łańcuszku. Błyszczał jak lustro.

— Danuś, po co ci ta szmira? — skrzywiła się Hanna.

— Popatrz, jaki oryginalny. Ile kosztuje? — Danuta zignorowała uwagę przyjaciółki.

— Ile dasz. Weź go, przyniesie ci szczęście.

— Ona już jest szczęśliwa — wtrąciła Hanna.

— A ty zazdrościsz — spojrzała na nią surowo kobieta.

Danuta poszukała w torebce i podała trzy banknoty.

— Nie mam więcej — powiedziała przepraszająco.

— Wystarczy. Noś na zdrowie — uśmiechnęła się kobieta.

Gdy odeszły od ławki, Danuta natychmiast założyła łańcuszek.

— No jak? — zapytała przyjaciółkę.

— Oryginalne — odparła sucho Hanna, choć i jej się spodobał.

Minął tydzień. W przerwie obiadowej Danuta wpadła do salonu po suknię. Przymierzyła, upewniła się, iż teraz leży idealnie. Sprzedawczyni zapakowała ją do wielkiego pudełka.

— Och, jakie duże. Nie mogę tego nieść do pracy — zmartwiła się Danuta.

— Weź taksówkę albo zostaw do wieczora.

Danuta zostawiła pudełko i pobiegła do biura. Dzwoniła do Adama, ale ten nie odbierał. Był programistą, często pracował w domu, ale nigdy nie wyłączał telefonu.

Nie mogąc się doczekać, Danuta wzięła wcześniejsze zwolnienie i pojechała do niego. Drzwi otworzyła Hanna, ubrana w jego koszulę. Na jej piersi błyszczał metalowy wisiorek.

— Co ty tu robisz? Gdzie Adam? — Danuta patrzyła szeroko otwartymi oczami.

— Zmęczył się, śpi — zaśmiała się Hanna.

Danuta odepchnęła ją i wpadła do pokoju. Adam leżał na kanapie, rzeczywiście śpiąc.

— Adam! — krzyknęła głośno.

Drgnął, ale się nie obudził.

— Przekonałaś się? — spytała Hanna.

Danuta odwróciła się do niej.

— Jak mogłaś? Po co? — Łzy polały się z oczu. Odepchnęła przyjaciółkę i wybiegła z mieszkania.

Gdy wróciła do domu, zalała się łzami. Matka próbowała ją uspokoić, ale Danuta nie chciała słuchać.

Adam czekał na nią przed pracą następnego dnia.

— Danuś, posłuchaj mnie. Nie kocham Hanny. Nie wiem, jak to się stało… Przyszła, poprosiła o pomoc w internecie. Ostatnie, co pamiętam, to iż piliśmy razem herbatę.

— I nic więcej? choćby tego, jak z nią spałeś? — Danuta próbowała przejść obok, ale Adam złapał ją za rękę.

— Nic nie pamiętam. Kocham cię. Poczekaj…
Ale Danuta wyrwaI tak Danuta i Adam odbudowali swoje życie, przekonani, iż prawdziwa miłość potrafi przetrwać choćby najcięższe próby.

Idź do oryginalnego materiału