Czy musical seksualny w stylu Pixara zatytułowany Spermageddon kiedykolwiek powstanie?

cyberfeed.pl 1 tydzień temu


Ten raport pochodzi z Fantastic Fest 2024, corocznego festiwalu filmów gatunkowych w Austin w Teksasie. Będziemy mieć więcej raportów z terenu festiwalu.

Tuż przed późnowieczornym pokazem norweskiego animowanego musicalu na Fantastic Fest Spermageddonpracownik festiwalu, który go zapowiadał, opisał go jako „najbardziej północny film, jaki kiedykolwiek o północy”. To trafne podsumowanie: radosne, radosne, transgresywne spojrzenie Rasmusa A. Sivertsena i Tommy’ego Wirkoli na życie i ambicje plemników zmierza do przekroczenia wszelkich granic w najbardziej mrugający sposób, jaki jest możliwy. Jest przeładowany niezwykle tandetnymi kalamburami seksualnymi, animowanymi w stylu filmu Pixara (do tego stopnia, iż ​​ludzki protagonista wygląda zaskakująco jak Alfredo z Ratatuj), i zawiera wiele obrazów części ciała, które nie pojawiają się w animacjach Pixara. A wielkim punktem kulminacyjnym — heh — jest numer muzyczny o aborcji.

Szczerze mówiąc, trzeba by się wykazać prawdziwą odwagą, żeby ktoś spróbował przesiewać Spermageddon w każdym głównym amerykańskim teatrze. A amerykańscy dystrybutorzy mogą nie mieć siły jąder.

To jest niefortunne, głównie dlatego, iż Spermageddon może całkowicie zawieść podczas oglądania w domu, bez względnej formalności dużego ekranu i wspólnego wsparcia dużej widowni. To film zaprojektowany do oglądania w grupie, gdzie można usłyszeć śmiech i niedowierzające jęki, gdy grupa śpiewających, tańczących plemników lamentuje nad swoim życiem w „mięsistym, pomarszczonym piekle” moszny, nazywając się nawzajem „towarzyszami” i wykrzykując kwestie w rodzaju „Lepiej wytrysk-póź-niej niż wytrysk-nigdy”.

Spermageddon nie jest wyrafinowanym filmem. Może choćby nie jest dobry: historia jest prosta i płytka, humor jest często dziecinny, a animacja wyraźnie pokazuje ograniczenia budżetowe projektu. Ściana od ściany do ściany kalambury nasienia („Nie chcę być skurwielem, ale…”) gwałtownie się nudzą. Ale piosenki są chwytliwe, a opowiadanie historii jest często angażująco dziwne i zabawne. A scenarzyści (w tym Wirkola, reżyser filmów Martwy śnieg i Hansel i Gretel: Łowcy czarownic) są na tyle obeznani z gatunkami, iż wiedzą dokładnie, co wyśmiewają w animacjach dla dzieci, i potrafią sprawić, by elementy parodii były konkretne i celne.

Jednym z najwyraźniejszych wskaźników tego, co robią, jest Spermageddon pochodzi z otwierającego numeru. Nerdowaty spermowy protagonista Simen już zaniedbuje swoją edukację w „Screwniversity”, gdzie powinien skupić się na procesie inseminacji, ale bardziej interesuje go czytanie książek o reszcie ludzkiego ciała. Namówiony przez swoją najlepszą przyjaciółkę Cumillę do dyskusji o przyszłości, rozpoczyna otwierający numer, który wydaje się być kpiną z każdej piosenki „I want to see the world”, która kiedykolwiek otwierała film Disneya: Simen wolałby zostać „w worku na jaja”, gdzie jest bezpieczny przed wieloma, wieloma (przedstawionymi w otwierającym montażu) haniebnymi losami, które mogą spotkać ejakulację.

Większość pozostałych plemników czuje się inaczej — szczególnie korporacyjny władca i alfa-plemnik Jizzmo, który zaprojektował potężny mech-bojowy kombinezon, który jego zdaniem pozwoli mu zdominować każdy wyścig do jajeczka. (Nawet w kreskówce dla dorosłych o plemnikach, bracia techniczni przez cały czas są najgorszymi złoczyńcami.) Na początku nie wydaje się, aby garnitur był konieczny: on i jego koledzy-spermatorzy mieszkają w jądrach nastoletniego chłopca o imieniu Jens, który, jak się obawiają, nigdy nie zaliczy, biorąc pod uwagę, iż jest oddany swojemu Xboxowi, Władcy Pierścieni i filmom Gwiezdne Wojny oraz „nauce klingońskiego”. Ale Jens zamierza spędzić weekend w domku z grupą przyjaciół, w tym Lisą, równie kujonowatą dziewczyną, która jest równie gotowa pożegnać się z dziewictwem. Nagle rozpoczyna się wyścig do „złotego miejsca”.

Prawdopodobnie najlepiej nie zadawać żadnych pytań o praktyczne aspekty lub szczegóły świata Simena i Cumilli. Gdy raz zaczniesz, możesz już nigdy nie przestać: Dlaczego istnieją plemniki płci męskiej i żeńskiej? Skoro plemniki nie mają rąk, kto dzierga wszystkie te śliczne golfy, które nosi tak wiele z nich? Skąd biorą materiały na takie rzeczy jak krawaty, mechy, broń laserowa, cygara i książki? Przede wszystkim, gdy jeden wyjątkowo domowy plemnik nagle wyciąga piknikowy lunch dla swoich przyjaciół, jaki do cholery rodzaj zwierzęcia wyprodukował błyszczącą szynkę z kością, która jest częścią tego lunchu?

Obraz: Qvisten Animation

Oczywiście, nic z tego nie ma znaczenia. Antropomorfizowanie nieludzkich rzeczy i pomijanie pytań dotyczących ich społeczeństwa jest atutem Pixara i Spermageddon jest otwarcie wzorowany na filmach Pixara. (Szczególnie filmy Inside Out: Kilka sekwencji rozgrywających się w pokoju kontrolnym umysłu Jensa przechodzi od parodii do bezpośredniego kopiowania.) Pod względem tonalnym i wizualnym film jest zadziwiająco bliski spin-offowi sprośnej komedii animowanej z motywem nasienia Impreza kiełbaskowakolejny film, który nie ma w mózgu spójnego i konsekwentnego budowania świata. Ale ten film nie ma prawdziwego zainteresowania swoimi ludzkimi postaciami i Spermageddon robi, co nadaje mu zaskakująco słodki charakter, rekompensujący wszystkie te głupstwa.

Niezdarne seksualne spotkania Lisy i Jensa również pchają sympatie filmu w bardzo dziwnych kierunkach. Jest słodycz w tym, jak eksperymenty tej niedoświadczonej, ale chętnej młodej pary odczuwają przez to, jak pornografia i prawdziwy seks różnią się, lub jak radzą sobie z komunikacją i luką orgazmów. Pośród tego wszystkiego, oddanie postaci plemników, aby ominąć znaczne wysiłki Lisy w zakresie kontroli urodzeń, aby zajść w ciążę, wydaje się brzydkie i inwazyjne, bardziej obsceniczne niż cokolwiek innego w tym uroczo wulgarnym filmie. Wirkola i spółka z pewnością nie wierzą każda sperma jest świętajednak: Masowo zabijają swoje urocze małe plemniki, a w filmie pojawia się choćby optymistyczny fragment o wartości aborcji dla osób, które nie są gotowe na zostanie rodzicami.

Już sama ta piosenka może odstraszyć amerykańskich dystrybutorów, gwarantując, iż Spermageddonchoć jest głupkowaty i lekki, raczej nie trafi do multipleksów. Wahanie, jakie odczuwałby każdy główny dystrybutor, jest zrozumiałe — to nie jest arcydzieło. Ale Spermageddon to zabawny żart z chwytliwymi piosenkami i wieloma rzeczami, których widzowie nigdy wcześniej nie widzieli w animacji. Miejmy nadzieję, iż ktoś w końcu będzie miał jaja, żeby dać mu porządną światową premierę.



Source link

Idź do oryginalnego materiału