Czy jezioro Bovilla jest najpiękniejszym akwenem Albanii?

balkanyrudej.pl 7 miesięcy temu

Albania słynie przede wszystkim z gór i bardzo urozmaiconego wybrzeża. Ale nie tylko! To również kraj pięknych rzek i naturalnych lub sztucznych jezior. Od kilku lat wśród tych ostatnich prym wiedzie Jezioro Bovilla, znajdujące się w bliskim sąsiedztwie Tirany. Instagramowe zdjęcia z platformy widokowej położonej ponad jego turkusową tonią nie raz nas zachwycały. I w końcu i nam udało się dotrzeć nad brzeg jeziora Bovilla. Czy rzeczywiście jest tak piękne, jak na fotografiach?

Kilka słów o Jeziorze Bovilla

Jezioro Bovilla (Ujëmbledhësi i Bovillës) to sztuczny zbiornik położony na terenie Parku Narodowego Góry Dajti. Stanowi rezerwuar wody pitnej dla albańskiej stolicy, od której dzieli go dystans kilkunastu kilometrów. Jezioro powstało dzięki budowie tamy na rzece Tërkuzë. Prace rozpoczęto tu pod koniec lat 80. XX wieku. Jednak z racji zawirowań politycznych trzeba je było wstrzymać. Do tematu powrócono w 1993 roku, by po 3 latach skończyć wszystkie prace. W efekcie powstało jezioro mające nieco ponad 4 km2 powierzchni, które rozlało się pomiędzy skalistymi, malowniczymi, górskimi zboczami. Wysokość poziomu wody zmienia się w ciągu roku o 7-10 m. Najwyższy poziom jest zwykle po zimie, gdy zbiornik zasilany jest nie tylko wodą z rzeki Tërkuzë, ale również mniejszymi strumieniami spływającymi z gór, jak i opadami atmosferycznymi, które w zimowych miesiącach są w Albanii najbardziej intensywne.

Szukacie noclegów w tej części Albanii? Zajrzyjcie na Booking.com (link afiliacyjny)!

Skąd wzięła się popularność Jeziora Bovilla?

Kiedy w latach 2012-2016 jeździliśmy regularnie do Albanii o Jeziorze Bovilla było raczej dość cicho. Oczywiście wiedzieliśmy, iż istnieje taki akwen nieopodal Tirany, ale wtedy nie znajdowaliśmy żadnego powodu, by go zobaczyć. Kiedy jednak ponad tonią jeziora, na zboczu góry wznoszącej się na zachód od tamy powstała platforma widokowa, a ciut poniżej zbudowano restaurację, zaczęło tam docierać sporo turystów. Dzięki nim internet zalała fala niesamowitych fotografii z tego zakątka Albanii, które i nas zauroczyły. Dlatego planując marcową wizytę na Bałkanach postanowiliśmy odwiedzić Jezioro Bovilla.

Jak dotrzeć nad Jezioro Bovilla

Zanim przejdziemy do naszych wrażeń, pochylmy się na moment nad kwestią dotarcia nad Jezioro Bovilla. Tak naprawdę są dwie/trzy, główne opcje:

1. Dojazd własnym lub wypożyczonym samochodem -> Patrząc na mapę od razu można stwierdzić, iż Tiranę od jeziora dzieli niewielki dystans. Jednak w Albanii, jak to w Albanii, wcale nie jest to równoznaczne z tym, iż gwałtownie tam dojedziecie. Dlaczego? Ano dlatego, iż droga wiodąca do tamy jest w dużej mierze pozbawiona asfaltowej nawierzchni. Autem osobowym spokojnie (czyt. bardzo wolno) ją pokonacie. Ale musicie wziąć to pod uwagę planując podróż. Od tamy do restauracji wiodą szutrowe serpentyny. Osobówki również je pokonywały. My jednak odpuściliśmy i naszą Astrę zostawiliśmy poniżej tamy.

2. Wycieczka zorganizowana -> jeżeli nie będziecie dysponować własnym środkiem transportu, możecie rozważyć wycieczkę z jedną z agencji turystycznych. Te działające w Tiranie mają w swojej ofercie również wypad do Jeziora Bovilla. choćby w marcu spotkaliśmy tam kilka tego typu grup. Koszt takiej wycieczki waha się od 40 do 50 € od osoby (wiele zależy, co dokładnie będzie obejmować pakiet).

3. Taksówka -> jeżeli nie będziecie dysponować autem, ale niekoniecznie chcecie jechać tam w grupie lub z przewodnikiem, możecie rozważyć przejazd taksówkę. I podczas naszej wizyty widzieliśmy sporo osób korzystających z tej metody. Tu koszt może się wahać od 17-20 € za kurs w jedną stronę lub, jak sobie to wynegocjujecie.

Oczywiście możecie też rozważyć dojazd do jeziora na rowerach. Aczkolwiek trasa ta, w szczególności w okresie letnim, może być bardzo ruchliwa, bo akwen cieszy się sporą popularnością. A jazda w unoszącym się kurzu raczej nie będzie zbyt przyjemna.

Kiedy wybrać się nad Jezioro Bovilla

Cóż, na to pytanie jest w sumie jedyna, słuszna odpowiedź: Poza sezonem! Niestety jezioro jest trochę ofiarą własnego sukcesu. A może nie tyle sam akwen, co platforma widokowa, która przyciąga rzesze turystów. My przyjechaliśmy tam w marcu i zaskoczyło nas to, jak wiele osób spotkaliśmy. A nie dość, iż był to niski sezon, to na dodatek środek tygodnia. Fakt, pogoda była wymarzona. Ciepło, słońce, błękitne niebo i białe obłoczki. Mimo wszystko, liczyliśmy na bardziej kameralną atmosferę. Dlatego nie chcemy sobie wyobrażać, co dzieje się tam latem, w szczególności w weekendy lub inne dni wolne od pracy.

Nasza wizyta

No dobrze, to teraz parę słów o naszej wycieczce nad Jezioro Bovilla. Dzień wcześniej przyjechaliśmy do Tirany, w której nocowaliśmy. I to bezpośrednio ze stolicy jechaliśmy nad jezioro. Najpierw nawigacja przeciągnęła nas przez jakieś kręte i pełne domków jednorodzinnych obrzeża Tirany, a następnie wrzuciła na drogę SH53. To z niej, na wysokości miejscowości Zall-Herr zaczyna się szutrowy odcinek trasy. Tu prędkość podróżna nam spadła. Dodatkowo, na węższych odcinkach musieliśmy się mijać z ciężarówkami, które kursują tędy z pobliskiego kamieniołomu. Przed samą tamą znów na moment pojawia się asfaltowa nawierzchnia. Auto zaparkowaliśmy nieco poniżej jej korony. W teorii przy samej tamie jest parking. Ale, po pierwsze był już o godzinie 12 dość mocno zastawiony, a po drugie zjazd na niego nie nadawał się dla naszego Opla. Rozsądniej było udać się do jednej z serpentyn wiodących na koronę tamy i tam zostawić auto.

Trekking z tamy do punktu widokowego Ballkoni Bovillë

Z tamy ruszyliśmy ku platformie widokowej. Można tam podążać albo serpentynami, albo ściąć je szlakiem, którego oznaczenia widać na sporych głazach porozrzucanych na trawiastym zboczu. Wybraliśmy opcję numer dwa, by jak najszybciej dotrzeć do celu. Już w trakcie podejścia mogliśmy podziwiać coraz bardziej rozległą panoramę Jeziora Bovilla i otaczających go gór. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, a w tym przypadku… w trakcie marszu.

Na wysokości restauracji spotkaliśmy pana, który pobierał opłaty za wejście na platformę. Koszt – 100 leków od osoby. jeżeli pana tam nie ma, to opłatę powinno się uiścić w lokalu. Po krótkim trawersie czekała nas wspinaczka po metalowych schodach przymocowanych do skalnej ściany, które doprowadziły nas do Ballkoni Bovillë. Cóż możemy powiedzieć… miejsce jest takie, jak na instagramowych fotografiach. Krajobraz przywodzi na myśl norweskie fiordy, albo szwajcarskie, polodowcowe jeziora. Co ważne, wspaniałe kadry można uwiecznić nie tylko z platformy, ale również z pobliskich skał, na które da się wspiąć.

Generalnie spędziliśmy tam ponad godzinę, rozkoszując się wspaniałymi widokami. Turystów było sporo, ale pojawiali się i znikali falami. Więc były momenty, w trakcie których mogliśmy w spokoju zrobić zdjęcia, czy podelektować się idealnym połączeniem gór i jeziora. Do auta wróciliśmy tą samą drogą, zahaczając na chwilę o restaurację, gdzie ja wypiłam kawę, a Marek jakiś słodki napój. Warto dodać, iż lokal był wypełniony po brzegi, głównie przez zorganizowane grupy, które pałaszowały tam obiad.

Kanion Bovilla

Zanim całkiem opuściliśmy ten zakątek Albanii, zatrzymaliśmy się na chwilę w Kanionie Bovilla. Droga dojazdowa do tamy biegnie właśnie wzdłuż niego. Jednak wcześniej, przy interesującym nas punkcie, zatrzymała się cała grupa turystów, a nam nie chciało się czekać. Kanion jest całkiem malowniczy. Aczkolwiek rzeka na tyle głęboko wyrzeźbiła swoje skalne koryto, iż stojąc ponad nim trudno momentami dostrzec toń wody. Da się to jednak zrobić z perspektywy betonowego, dość prowizorycznego mostka, jaki tu przerzucono.

Jezioro Bovilla – czy warto?

Jesteśmy pewni, iż nasz opis oraz zdjęcia zachęcą Was do zobaczenia Jeziora Bovilla na własne oczy. Musicie jednak dobrze tę wizytę zaplanować. jeżeli będziecie chcieli wybrać się tam latem – celujcie w środek tygodnia. Unikajcie raczej weekendów lub świątecznych dni, by nie trafić tam na dzikie tłumy. Poza sezonem dobrze sprawdzajcie prognozy, by cieszyć się piękną pogodą, a co za tym idzie – cudownymi widokami. Jezioro Bovilla jest godne tego, aby poświęcić mu trochę czasu. My nie żałowaliśmy!

Test powerbanka od Świata Baterii <reklama>

W trakcie wizyty nad Jeziorem Bovilla… cały czas pełniłam dyżur w pracy. Było to możliwe dzięki dwóm elementom. Po pierwsze, nad jeziorem jest bardzo dobry zasięg albańskiej telefonii komórkowej (LTE/5G). Najmocniejszy sygnał znajdziecie przy Balkoni Bovilla oraz na serpentynach wiodących od tamy do restauracji. Najgorzej jest w kanionie, który jest na tyle głęboki i otoczony skalnymi ścianami, iż sygnał tam praktycznie w ogóle nie dociera. Drugim, ważnym elementem był stały dostęp do prądu (kto pracuje zdalnie z telefonu, ten wie, jak gwałtownie telefon lubi się rozładowywać). Niezbędną dawkę energii zapewniał mi powerbank od Świata Baterii GC PowerPlay Ultra 26800 mAh 128 W marki Green Cell. Posiada on cztery porty do jednoczesnego ładowania nie tylko telefonu, ale też laptopa czy tabletu. Aby sprawdzić poziom naładowania powerbanku, wystarczy stuknąć w jego obudowę, a wtedy dioda rozświetla się do odpowiedniego poziomu. Jego sporą zaletą jest też to, iż dość gwałtownie da się go naładować i nie zajmuje to dwóch dni, jak w przypadku naszego starego powerbanku. Niewielką wadą urządzenia od Green Cell jest jego waga. Jest to jednak coś, co absolutnie nie wpływało na jego użytkowanie i nie sprawiało dyskomfortu czy kłopotu.

Post Czy jezioro Bovilla jest najpiękniejszym akwenem Albanii? pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

Idź do oryginalnego materiału