Cztery lata temu studiowaliśmy razem w malowniczym miejscu.

polregion.pl 2 tygodni temu

Cztery lata temu moja dziewczyna i ja studiowaliśmy w Poznaniu. Pewnego wieczora, koło wpół do jedenastej, wybraliśmy się do koleżanki na kolację. Mieszkała tylko kilkadziesiąt metrów od mieszkania mojej dziewczyny, więc poszliśmy na piechotę. Szliśmy spokojnie, rozmawiając o byle czym. Żeby tam dotrzeć, musieliśmy skręcić w lewo za rogiem.

Byliśmy już prawie na miejscu, gdy nagle Kasia szepnęła mi do ucha: „Widzisz to coś tam w oddali?”. Spojrzałem kątem oka i w odległości może stu metrów dostrzegłem jakąś postać zmierzającą w naszą stronę. Była wysoka, bardzo masywna i poruszała się dziwnie — bokiem, jakby pochylona do przodu. Mimo iż ulica była słabo oświetlona, widać było, iż idzie szybko, prawie jakby chciała nas dogonić.

Trochę nas to zdziwiło, ale pomyśleliśmy, iż to pewnie jakiś miejscowy albo bezdomny. Skręciliśmy za róg i szliśmy dalej, już tylko dwa domy dzieliły nas od celu, gdy Kasia ścisnęła moją dłoń tak mocno, iż aż zabolało. „Czy ty… widzisz, co jest za nami?” — wyszeptała. Odwróciłem się i tam, dokładnie za tym samym rogiem, stała ta sama postać.

To niemożliwe! Kilka sekund wcześniej była daleko, a teraz była tuż za nami. Strach ścisnął nas za gardła, a kiedy figura znów ruszyła w naszym kierunku — nienaturalnie szybko, jakby z wysiłkiem, ale coraz bliżej — nie zastanawialiśmy się ani chwili dłużej.

Pobiegliśmy, ile sił w nogach, i wpadliśmy do domu Dominiki. Waliliśmy w drzwi jak opętani, aż w końcu otworzyła. Wpadliśmy do środka bez słowa. Dominika od razu zauważyła, iż jesteśmy bladzi jak ściana i ledwo łapiemy oddech. Jej pies, Burek, zaczął wściekle szczekać w stronę ulicy, jakby tam coś było.

„Obrabowali was, czy co?!” — zapytała przerażona. Gdy trochę ochłonęliśmy, opowiedzieliśmy jej, co się stało. Wyszła z rodzicami sprawdzić, ale na zewnątrz nie było nikogo. Ulica pusta, cisza jak makiem zasiał.

Tej nocy nie wróciliśmy już do mieszkania. Zostaliśmy u Dominiki, wciąż nasłuchując, czy coś nie zaskrobie w szyby. Do dziś nie wiemy, co to było, ale jedno wiemy na pewno — cokolwiek by to nie było, na pewno nie było człowiekiem.

Idź do oryginalnego materiału