Cztery lata temu, gdy uczyliśmy się razem.

newsempire24.com 11 godzin temu

Cztery lata temu, razem z moją dziewczyną studiowaliśmy w Lublinie. Pewnego wieczoru, około wpół do jedenastej, wyszliśmy spotkać się z przyjaciółką, żeby wspólnie zjeść kolację. Mieszkała tylko jedną przecznicę od mieszkania mojej dziewczyny, więc postanowiliśmy iść pieszo. Wszystko przebiegało normalnie, rozmawialiśmy spokojnie i szliśmy bez pośpiechu. Aby dojść na miejsce, musieliśmy skręcić w lewo na rogu.

Gdy byliśmy już blisko, w środku naszej rozmowy, moja dziewczyna – Zosia – szepnęła cicho, pytając, co to jest, co widać w oddali. Spojrzałem kątem oka i w odległości około dwóch ulic zauważyłem sylwetkę, która poruszała się w naszym kierunku. Była wysoka, masywna i szła bokiem, przygarbiona. Mimo iż ulica była słabo oświetlona, widać było, iż porusza się bardzo szybko, jakby chciała nas dogonić.

Wydało nam się to dziwne, ale uznaliśmy, iż to pewnie ktoś z okolicy, może bezdomny. Ruszyliśmy dalej i skręciliśmy za róg. Zostało nam już tylko kilka domów, gdy Zosia mocno ścisnęła moją dłoń. Z przestrachem szepnęła, czy widziałem, co podąża za nami. Odwróciłem się natychmiast i tam, właśnie na rogu, z którego przed chwilą skręciliśmy, stała ta sama postać.

Nie mogło być możliwe, żeby dopędziła nas tak szybko. Kilka sekund wcześniej była znacznie dalej. Strach całkowicie nas sparaliżował, zwłaszcza gdy znów ruszyła w naszą stronę – nienaturalnie szybko, jakby z wysiłkiem, ale zbliżając się z każdą sekundą.

Nie myśląc długo, rzuciliśmy się do ucieczki. Dobiegliśmy do domu przyjaciółki i zaczęliśmy desperacko pukać w drzwi. Otworzyła nam natychmiast. Wpadliśmy do środka bez słowa. Od razu zauważyła, iż jesteśmy bladzi i zdyszani. Jej mały piesek, Puszek, zaczął gwałtownie szczekać w stronę ulicy, jakby coś – lub ktoś – tam było.

Widząc nasz stan, przyjaciółka pomyślała, iż zostaliśmy napadnięci. Gdy trochę się uspokoiliśmy, opowiedzieliśmy jej, co się stało. Ona i jej rodzice wyszli sprawdzić, ale nikogo nie znaleźli. Ulica była pusta.

Tej nocy postanowiliśmy nie wracać do naszego mieszkania. Zostaliśmy u przyjaciółki, choć strach wciąż w nas pulsował. Do dziś nie wiemy, co za nami podążało, ale zgadzamy się co do jednego – cokolwiek to było, nie wydawało się ludzkie.

Idź do oryginalnego materiału