Kulinaria to nieodłączny element podróżowania. Poprzez jedzenie również poznajemy dany kraj czy region. W smakach ukryta jest historia i zwyczaje wielu pokoleń. Kiedy wyruszam gdzieś w świat, zawsze sprawdzam, czego mogę spróbować na miejscu. Szukam lokalnych jadłodajni, serwujących typowe tradycyjne dania, sprawdzam słodkości, pytam mieszkańców o to, co polecają przyjezdnym. Tak też było podczas wyjazdu do Czech. Wiedziałam, iż jednym z punktów wycieczki będą czeskie specjały, iż wreszcie sprawdzę, czego warto spróbować w Czechach. Czeska kuchnia może zaskoczyć, sami zobaczcie. Jaka jest tradycyjna kuchnia czeska? W kuchni czeskiej dostrzeżemy z pewnością wpływy państw sąsiednich: Austrii, Węgier, Słowacji, Niemiec, w tym także Polski. Jako, iż kraj podzielony jest na trzy regiony – czeski, morawski oraz śląski, ma ona także swoje regionalizmy. Tradycyjna kuchnia czeska jest przede wszystkim mięsna oraz ziemniaczana, a co za tym idzie niezbyt lekka. To wszystko podaje się często w towarzystwie treściwych sosów. kilka w niej warzyw, no chyba iż wymienimy tu kiszoną, zasmażaną bądź modrą kapustę. Za to kminku Czesi nie żałują. Dodają go nie tylko do chleba, ale także i do wszelakich potraw. Piwo nie tylko się tu pija, ale także używa do gotowania. Bardzo często podlewa się nim mięso podczas duszenia lub pieczenia. Smażenie jest rzadsze, co wynika z tego, iż niegdyś smalec był drogim towarem, więc trzeba było sobie radzić w inny sposób. Jada się tu bardzo często wieprzowinę oraz drób. Czesi także kochają zupy, które są tu bardzo treściwe, ale też i bardzo smaczne. Kuchnia czeska jednak się zmienia. Coraz częściej w menu znajdziecie dania wegetariańskie i to w niecodziennym wydaniu, co jeszcze jakiś czas temu było nie do pomyślenia. Zalévaná” česnečka, czyli zupa czosnkowa Zupa czosnkowa jest niezwykle popularna w Czechach. I co ciekawe, nie jest to krem, a zupa gotowana na bulionie. Natomiast różnych wersji znajdziecie tu mnóstwo. Może to być właśnie rosół z kawałeczkami szynki bądź sera. Mogą w nim pływać ziemniaki lub coś w rodzaju grzanek, zwanych tu krutonami. Jest to chleb smażony na oleju bądź maśle. Tak czy inaczej, będąc w Czechach, zupa czosnkowa to de facto punkt obowiązkowy. Czeska kuchnia obfituje w zupy, a tę z pewnością znajdziecie niemal w każdym menu. Gdzie zjeść? jeżeli w swoim planie macie Stezkę Valaska, koniecznie zajrzyjcie do restauracji schroniskowej Libušín oraz Maměnka na Przełęczy Pustevny. To nie tylko przepiękny budynek z niesamowitymi zdobieniami zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz, ale także wspaniała tradycyjna czeska kuchnia. Zupa czosnkowa kosztuje tu 69 koron, czyli ok. 12 zł. Valašská kyselice, czyli valaska kwaśnica Czeska kwaśnica to jest mistrzostwo świata. jeżeli kochacie kapuśniak, to w Czechach musicie go skosztować. Czeska kwaśnica różni się od naszej polskiej tym, iż robiona jest z niepłukanej kapusty, zaś wersja morawska zabielana jest do tego kwaśną śmietaną, co nadaje jej specyficznego smaku. W zupce znajdziecie także dużo treści, czyli mięsko, w tym kawałki kiełbasy, ziemniaki, paprykę oraz zasmażkę. Do tego podany jest także chleb. To danie, którym można się naprawdę najeść. Niegdyś jadali je drwale podczas prac w lesie, którzy potrzebowali dużej ilości kalorii do pracy fizycznej. Gdzie zjeść? Restauracja schroniskowa Libušín oraz Maměnka na Przełęczy Pustevny. Kwaśnica valaska kosztuje tu 79 koron, czyli ok. 14 zł. Brynzově strapačky ze słoniną, czyli czeskie haluszki Znacie słowackie haluszki? To chyba najbardziej znana słowacka potrawa. Uwielbiam! Czesi mają swoją wersję, której możecie spróbować na Morawach. To nic innego, jak kluski z bryndzą i słoniną. Główny składnik to starte ziemniaki, które trzeba wymieszać z mąką. Posolone ciasto musi trafić na wrzątek. Kluseczki mogą być kładzione na wodę lub też ciasto można zetrzeć na tartce. Kluseczki gotują się do momentu aż wypłyną na powierzchnię. Danie posypuje się bryndzą oraz skwarkami. Uwaga, jest ono bardzo sycące. Czeska kuchnia jest naprawdę bardzo ziemniaczana, często z dodatkiem okrasy. Gdzie zjeść? Ponownie polecam zajrzeć do restauracji schroniskowej na Przełęczy Pustevny. Uwaga, porcja duża, można ją zamówić dla dwóch osób. Strapacky kosztują tu 195 koron, czyli ok. 35 zł. Svíčková na smetaně, czyli rumsztyk w śmietanie Kolejne dziwne połączenie, ale typowe dla kuchni czeskiej. Mamy tu mięso wraz ze słodką bitą śmietaną i dżemem borówkowym, a do tego słynne czeskie knedliczki. Całość polana jest konkretną ilością gęstego sosu korzenno-cytrynowo-śmietanowego. Wołowe mięso nadziewa się słoniną i bardzo długo dusi, by zmiękło i stało się soczyste. Przyprawia się je kminkiem oraz liściem laurowym. Dodatek stanowią tu wspomniane już knedle. Czy może być coś bardziej czeskiego?;) Taka kombinacja smaków wytrawnych, słonych, kwaśnych i słodkich może się chyba zdarzyć tylko w Czechach. Kiedy szuka się informacji o tym daniu, często mowa jest o polędwicy wołowej. I teoretycznie wszystko się zgadza. Jednak Czesi nie używają środkowej części wołu, a właśnie zadniej, zwanej rumsztykiem. Mięso to posiada charakterystyczny pasek tłuszczyku. jeżeli u nas chciałoby się poszukać odpowiednika tej potrawy, można by wspomnieć o sztufadzie. Jest to również duszona pieczeń wołowa, szpikowana słoniną, serwowana z sosem. Znacie to danie? Gdzie zjeść? Restauracja w hotelu Zámek Zábřeh w Ostrawie. Svíčková na smetaně kosztuje tu 259 koron, czyli 46 zł. Kwargle – ołomunieckie twarożki jeżeli właśnie kręcicie się po Morawach, koniecznie zakręćcie się także za ołomunieckimi twarożkami (nazwa pochodzi od regionu). Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, to jedyny oryginalny ser czeski, który wyrabiany jest tylko w dwóch miejscach w Czechach, a co za tym idzie i na świecie! Między innymi w browarze Tvarg, gdzie znany jest pod marką Tvargl. Natomiast największa fabryka znajduje się w Loszticach, gdzie także można zajrzeć do przyfabrycznego muzeum ołomunieckich twarożków. Po drugie – owe czeskie serki mają bardzo specyficzny zapach. Jedni twierdzą, iż po prostu śmierdzą, inni zaś uważają je za bardzo aromatyczne:) Po trzecie – są po prostu pyszne i spotkacie je tu w różnych wersjach. Kwargle to nic innego, jak dojrzewające serki, które powstają z silnie solonego twarogu z kminkiem (tak, kminek znowu w akcji). Podczas produkcji formuje się krążki o średnicy 3-4 cm i właśnie w takiej formie trafiają do konsumpcji. Nazwa pochodzi od niemieckiego słowa Quargel. W browarze Tvarg produkuje się 1,2 tony serków tygodniowo! Zawierają one tylko 1% tłuszczu, a więc są bardzo zdrowe. W zasadzie to czyste białko. Czas produkcji wynosi 40 dni. Ser powstaje z mleka krowiego, które dostarczane jest tu przez okolicznych rolników. Najpierw twaróg trzeba porządnie posolić, następnie musi tak poleżeć przez okres 10 dni. Potem dochodzi do tego pożywka mleczna i bakterie zaczynają pracować. Serki leżą w komorze, gdzie termometr wskazuje 30 stopni C, a wilgotność wynosi aż 90%. W takich warunkach serki muszą spędzić 4 dni. Z kolei przychodzi czas na kąpiel w słonym i piwnym płynie, by potem ponownie trafić na leżakowanie na 10 dni w temperaturze tym razem 10 stopnic C. Następny krok to mycie w wodzie i faza dojrzewania przez 13-15 dni. Uwaga! Browar Tvargl otrzymał za swoje serki nagrodę za najlepszy nabiał w okolicy! Gdzie zjeść? Ołomunieckich twarożków próbowałam w dwóch miejscach. W browarze Tvarg, który odwiedziłam i o którym przeczytacie poniżej, oraz w restauracji hotelowej Zámek Zábřeh w Ostrawie. Smak w tych dwóch miejscach znacznie się różnił. Tvargle były o wiele łagodniejsze zarówno w smaku, jak i w zapachu. Tutaj podano je w formie smarowidła do chlebka wraz z cebulką. Świetna przekąska do piwa! Na stole pojawiła się także kiełbasa z kawałkami twarożków, smaczne zaskoczenie. Ciekawostką jest to, iż z suszonych twarożków robi się tu coś w rodzaju parmezanu do sałatek. Drugim miejscem, gdzie zaserwowałam sobie kwargle był hotel Zámek Zábřeh w Ostrawie. Tutaj była to przystawka o nazwie “Nakládané tvarůžky”. Naprawdę moje smaki, do dziś wspominał te serki i ślinka cieknie. W tym wydaniu są one marynowane w pikantnej marynacie z ciemnego piwa, podawane z czerwoną cebulką oraz małymi kawałeczkami ostrej papryczki. Połączenie mistrzowskie. Cena to 119 koron, czyli ok. 21 zł za 100 gram. Czeskie piwo – browar Tvarg Czechy to kraj piwem i jeszcze raz piwem płynący. W Czechach jest ponad 500 małych browarów plus duże znane marki. Dlatego wizyta w jednym z czeskich browarów to punkt obowiązkowy. Bywa tak, iż restauracja czy hotel ma swoją małą produkcję i warzy piwo na miejscu. Uwaga, w Czechach powstała pierwsza na świecie szkoła browarnicza w 1870 roku. Jak już wspomniałam, miałam okazję zajrzeć do lokalnego browaru Tvarg w miejscowości Velká Bystřice na Morawach. To tylko 10 km od pięknego Ołomuńca. Tu na miejscu możecie nie tylko zwiedzić punkt produkcji, prześledzić cały proces warzenia, ale także wziąć udział w lekcji nalewania (čepování) piwa. A wierzcie mi, nie jest to takie proste i oczywiste. Dowiecie się, jakie błędy popełniane są podczas tej czynności i czym to skutkuje. Tvarg jest jednym z minibrowarów w Czechach i działa tu od 2020 roku. Produkuje 400 tys. litrów piwa rocznie. Mieści się w budynkach dawnego pałacu Velká Bystřice z XIV wieku. Co ciekawe, kiedyś również warzono tu piwo, a trwało to do 1943 roku. Jak wygląda proces produkcji piwa Głównym składnikiem piwa jest słód, chmiel daje tylko goryczkę. Słód ciemny jest karmelizowany i to z niego właśnie powstaje ciemna wersja tego napoju. Wyróżnia się trzy fazy produkcji: gotowanie chmielu, słodu i cukru – trwa to 12 godzin, fermentacja – trwa ok. 7 dni, leżakowanie – trwa w zależności od gatunku piwa od 15 do 50 dni. Lager, po czesku ležák, to najpopularniejszy rodzaj piwa w Czechach. Etykieta piwa w Czechach pokazuje zawartość ekstraktu. jeżeli jest to 10 to oznacza to, iż przypada tu 10 gramów cukru ze słodu na 100 mililitrów. Gatunków lagera jest bardzo dużo. Wszystko zależy od rodzaju chmielu oraz od drożdży. Cała produkcja ležáka trwa 38 dni, dolna fermentacja jest dłuższa. Specjalny gatunek, produktywny na święta, leżakuje tu aż 3 miesiące. Oprócz lagera browar Tvarg produkuje także piwa górnej fermentacji ALE czy IPA. Ciekawym połączeniem jest serwowanie ciemnego piwa z whisky Jameson. Na kuflu przyczepiony jest naparstek z whisky i właśnie od tego mocniejszego alkoholu należy zacząć konsumpcję, popijając go od razu ciemnym browcem. Moc jest, ale i oryginalny smak również. jeżeli macie mocną głowę, polecam spróbować. Podczas zwiedzania browaru ważnym punktem jest oczywiście degustacja. Skosztujecie tutaj tego napoju prosto z beczki, w której ono leżakuje. Świeżutkie i bardzo smaczne, jak to w Czechach. Moim numerem 1 jest czeski lager, ale ciemne piwo czy też IPA z cytrusowym posmakiem również połechczą kubki smakowe. Lekcja nalewania (čepování) piwa Bardzo istotny jest sposób nalewania piwa, może on zmienić jego smak. I rzeczywiście tak jest! Podczas lekcji miałam okazję porównać dwa kufle, napełnione różnymi sposobami. Ten niepoprawny bardzo zmienił smak piwa. Było ono mniej wyraziste, po prostu mdłe. Podczas warsztatów używane są dwa nalewaki. Jeden standardowy pionowy, drugi typowo czeski, trudniejszy w obsłudze (ale nie dla Czechów). Najpierw mistrz w tym fachu pokazuje, jakie błędy najczęściej popełnia się przy nalewaniu złotego trunku. I oto one. Piwo nie powinno kapać do szklanki. Nie ćwiczymy także mięśnia podczas nalewania, manewrując kuflem w górę i w dół. Szklanka nie powinna stać na samym dole daleko od nalewaka. Ten trzeci błąd zmienia właśnie smak piwa, jest on wówczas mniej intensywny. A do tego po wypiciu będzie bolał brzuch. Dlaczego? Dlatego, iż poprzez nalewane w taki sposób mamy za dużo CO2 w piwie. A jak zatem poprawnie napełnić kufel piwem? Piwo zawsze powinno lecieć po ścianie szklanki. Tak naprawdę jest kilka sposób i efekt końcowy za każdym razem wygląda inaczej. A chodzi tu o zawartość piany. Nasz mistrz zaprezentował nam mlíko (ilość piany jest ogromna, więc wygląda to jak kufel mleka), šnyt, hladinka oraz čochtan. A następnie każdy z nas miał okazję sprawdzić się za nalewakiem. Browar Tvarg oferuje zwiedzanie, kursy warzenia piwa, warsztaty nalewania piwa oraz degustację. Zwiedzanie z lekcją nalewania kosztuje tu 160 koro, czyli ok. 28 zł. Więcej informacji o samym browarze, jak i jego zwiedzaniu znajdziecie na blogu Gosi Voyagerki. Bramborové lokše, czyli placki ziemniaczane z bryndzą i słoniną Placki jak placki, prawdopodobnie powiecie. Przecież my też mamy ziemniaczane, więc co w tym takiego specjalnego? Jednak zwróćcie uwagę, iż mowa tu o Czechach, a tu wiele rzeczy nie jest takimi, jakimi się wydają:) I tak też też jest w tym przypadku. Są to placki ziemniaczane, które wcale nie wyglądają jak ziemniaczane. Podawane są z bryndzą i słoniną. Przypominają tak naprawdę naleśniki. A jak smakują? Też nieco dziwnie. Polecam sprawdzić na własnych kubkach smakowych:) Jelito, czyli czeska kaszanka Być może nazwa nie brzmi apetycznie, ale samo...