Czyż to nie klucz do szczęścia?
Wspomnienia to skarbnica, z której czerpią starsze osoby. Dzień po dniu, krok po kroku, przypominają sobie swoją przeszłość, analizując ją na najdrobniejsze szczegóły. To wtedy przychodzi świadomość, ile rzeczy zostało zrobionych niewłaściwie i jak nierozsądnie wykorzystano czas, którego nie da się już odzyskać.
Psycholog i pisarka Anna Kowalska zauważyła coś szczególnego w opowieściach starszych ludzi. Jest to głęboki i trafny wniosek, nad którym młodsze pokolenie powinno się zastanowić.
Najbardziej będziemy żałować nie tego, iż za mało podróżowaliśmy.
Nie tego, iż nie rozwijaliśmy się duchowo.
Nie tego, iż źle wychowywaliśmy nasze dzieci.
I choćby nie tego, iż nie poświęciliśmy się sztuce. Chociaż może i tego też będziemy żałować – tak piszą niektórzy psychologowie, którym jednak daleko jeszcze do starości.
Rozmawiałam z wieloma starszymi ludźmi, którzy wciąż byli w pełni świadomi.
Najbardziej żałowali tego, iż pozwalali się wykorzystywać.
I znosili niesprawiedliwości, obelgi oraz podłości.
„Dlaczego nie potrafiłam odpowiedzieć, kiedy szef zmuszał mnie do pracy za trzy osoby?” – wspominała jedna z kobiet.
Inna opowiadała o krewnych, którzy przyjeżdżali do jej jednopokojowego mieszkania, gdzie mieszkała z mężem i dwójką dzieci. Goście zatrzymywali się na całe tygodnie, a ona sprzątała, prała, gotowała i dogadzała im, bo „tak wypadało”. Ale kto tak naprawdę ustala takie zasady?
Ktoś inny znosił agresję męża pijaka.
Ktoś inny ulegał bezczelnym żądaniom obcych ludzi.
Nie ze strachu czy braku odwagi – ale dlatego, żeby nikogo nie urazić, nie zawieść. Żeby w oczach innych pozostać „dobrym człowiekiem”.
Wszyscy jednogłośnie żałowali tego, iż nie umieli powiedzieć „nie”.
Jedna z kobiet opowiadała, jak ciepłą wodę mieli raz w tygodniu. Wtedy cała rodzina zjeżdżała do niej, by zrobić pranie i wykąpać się. Ona sama nie miała choćby czasu, by wykąpać swoje dzieci. Po latach wspominała to z goryczą – nie zastanawiała się nad zachowaniem rodziny, ale nad tym, dlaczego nie potrafiła im odmówić.
Było jej bardzo przykro.
Żałujemy bezsensownie zmarnowanego czasu, wysiłku i poświęceń, które nikt nie docenił. Dobrowolnej niewoli. Nadmiernej cierpliwości, która była niepotrzebna i niewdzięczna.
Nie warto znosić więcej, niż trzeba. Dzięki temu zostaną siły i czas na podróże, dzieci, wnuki, sztukę, a choćby odpoczynek. Zdrowie będzie w lepszym stanie, a w sercu nie pozostanie gorycz. Trzeba po prostu nauczyć się mówić „nie”.
To wszystko.
Albo po prostu ignorować bezczelne prośby i poświęcić czas temu, co naprawdę ważne: sztuce, podróżom, odpoczynkowi czy wychowywaniu dzieci.