Cukrowi konspiratorzy. Szkoły zaostrzają przepisy. "Dzieci wchodzą pod stół do ping ponga"

gazeta.pl 3 godzin temu
Temat szkolnych śniadaniówek powraca i niezmiennie wzbudza emocje. Od lat trwa dyskusja o tym, co powinno się w nich znaleźć, a czego absolutnie nie powinno być. Jak się okazuje, problem nie sprowadza się tylko do samej zawartości pudełka, a także do tego, dlaczego nauczyciele zabraniają dzieciom jeść przekąski.Jedna z mam z Wielkiej Brytanii posługująca się w sieci nickiem @rachaelelizaabethh, opublikowała na TikToku nagranie, w którym opowiada o tym, co wydarzyło się w szkole jej syna. W śniadaniówce chłopca znalazły się: jogurt, frytki, hummus, ogórek, banan oraz krakersy z serem. To ostatnie okazało się przyczyną całego zamieszania. - George jest niejadkiem. Więc to jest jego przekąska. Jadł tę przekąskę od zawsze. Trzy krakersy z odrobiną sera i masłem, a oni nie pozwalają mu zjeść przekąski, bo jest na niej ser - powiedziała Rachael. Mama nie kryła oburzenia. Jej zdaniem szkoła wkracza w kompetencje rodziców i próbuje kontrolować to, co dziecko ma prawo zjeść. A przecież krakersy z serem trudno uznać za szczególnie niezdrową przekąskę.
REKLAMA


Zobacz wideo


Rutkowski o tym, jak Junior radzi sobie w szkole. Jest mocny w tym przedmiocie


Zasady a codziennośćDebata o tym, co wolno włożyć do szkolnej śniadaniówki, obnaża szerszy problem. Coraz więcej placówek ustala własne regulaminy żywieniowe, których celem jest promocja zdrowych nawyków. Na papierze brzmi to sensownie, ale w praktyce nie brakuje sytuacji ocierających się o absurd. Czy krakersy z odrobiną sera naprawdę zasługują na miano zakazanej przekąski? I najważniejsze: gdzie kończy się troska o zdrowie uczniów, a zaczyna nadmierna ingerencja szkoły w decyzje rodziców? "Córka zaczęła się ukrywać z pączkiem"Jak się okazuje, historia Rachael nie jest odosobniona. Swoją relacją podzieliła się z nami także mama dziewczynki uczęszczającej do jednej ze szkół podstawowych. - Jedna z nauczycielek pracujących w świetlicy postanowiła zadbać o zdrowe odżywianie dzieci. W praktyce wyglądało to tak, iż zwracała uwagę za jedzenie chipsów, słodyczy oraz picie gazowanych napojów. Później córka wyznała mi, iż kiedy ta nakryła ją na jedzeniu pączka, dziewczynka musiała zawinąć go w woreczek i schować do plecaka. Czy doszło do tego, iż dzieci przestały jeść zakazane rzeczy? Skąd. Córka po czasie wypowiedziała mi, iż zaczęła się konspiracja. Dzieciaki wchodziły pod stół do pingponga, by wpałaszować słodką bułkę tam, gdzie nie sięgało jej czujne oko. Paradoks polegał w tym wszystkim na tym, iż kobieta sama regularnie przynosiła sobie ciasta, które zjadała do kawy. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, z pewnością bym zareagowała - opowiada kobieta.Jednak jak mówi Joanna Giza-Gołaszewska, dietetyczka kliniczna ze Smakfit.pl: - Do wszystkiego trzeba podchodzić z głową. Dzieci lubią słodycze, ale rolą rodziców jest ich ograniczanie i budowanie u dzieci zdrowych nawyków żywieniowych. Dzieci powinny wiedzieć, iż słodycze można czasami jeść, ale w rozsądnych ilościach. Słodycze nie powinny też być nagrodą, a ich brak - karą.Joanna Giza-Gołaszewska uważa, iż dobrze jest uczyć dzieci, iż słodki smak to nie tylko popularne batoniki ze sklepów, czekolada, czy żelki. - Słodki smak mają też batoniki z suszonych owoców lub kakao. Warto wspólnie z dzieckiem przygotowywać w domu zdrowsze wersje słodkich przekąsek, pokazać alternatywy dla cukru np. miód, czy erytrytol - dodaje ekspertka.


Gdzie jest granica?I tu pojawia się pytanie, czy kontrola nad tym, co jedzą dzieci, rzeczywiście uczy ich prawidłowych nawyków. Z jednej strony, szkoły chcą promować prawidłowe odżywianie i eliminować nadmiar słodyczy. Z drugiej nadgorliwość bywa źródłem frustracji, zarówno dla uczniów, jak i dla rodziców. Paradoks polega na tym, iż zakazy często prowadzą do działań odwrotnych od zamierzonych. Zamiast wybierać wodę i owoce, dzieci ukrywają się z pączkami pod stołem pingpongowym. Zamiast uczyć się świadomych wyborów, traktują słodycze jak zakazany owoc. A jak wiadomo, ten najlepiej smakuje. Jakie masz zdanie w tym temacie? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: [email protected]
Idź do oryginalnego materiału