Kiedy Oficyna Literacka Noir sur Blanc zaproponowała mi recenzję książki „Cud w Dolinie Poskoków” Ante Tomića trochę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Owszem, już sam jej opis mocno mnie zaintrygował. Ale nie przewidziałam, iż czytając ją będę śmiać się w głos, a niektóre sceny będą do mnie wracać w najmniej spodziewanym momencie i ponownie wywoływać wesołość. Bo „Cud w Dolinie Poskoków” to powieść, która zabierze Was do Chorwacji pełnej absurdów, naprawdę czarnego humoru ale i życiowych prawd. Pozwólcie jednak, iż najpierw ja zabiorę Was na wycieczkę. Na wycieczkę do Doliny Poskoków.
Wyprawa do doliny
Abyśmy mogli wspólnie wybrać się do Doliny Poskoków, musimy zaopatrzyć się w plecak i wygodne, trekkingowy buty. Bowiem leży ona pośród skalnych turni, z dala od współczesnego, tętniącego życiem chorwackiego wybrzeża. Można tam podjechać autem, ale można też udać się pieszo. Kiedy już tam dotrzemy, nie zraźcie się. Waszym oczom ukażą się opuszczone, zrujnowane domy. Jednak jeden będzie w miarę zadbany, a jego mieszkańcy… Cóż, mogą nie przyjąć nas z otwartymi ramionami. Ba! Nasza wycieczka może się dla nas skończyć… zamknięciem w piwnicy. Ahoj przygodo!
O co z tą całą Doliną Poskoków chodzi?
Domyślam się, iż plan naszej wycieczki może nie brzmieć zbyt zachęcająco. Ale książkowa Dolina Poskoków nakreślona sprawnym warsztatem pisarskim Ante Tomića jest miejscem, które mimo wszystko warto odwiedzić. Kiedy tylko rozpoczniecie lekturę, odkryjecie, iż dolina jest na wskroś ciekawa, nieco tajemnicza ale też mocno pociągająca. Głównie za sprawą jej mieszkańców, czyli rodziny Poskoków. Ante Tomić nie bez przyczyny familię i dolinę nazwał na cześć najbardziej jadowitego, chorwackiego węża. Żmija nosoroga, bo o niej mowa, w Chorwacji znana jest właśnie jako poskok. Nazwa ta ma nawiązywać do jej nieprzewidywalności oraz dość specyficznej techniki kąsania, która wygląda tak, jakby faktycznie skakała. Nie da się ukryć, iż książkowa rodzina Poskoków ma z tym wężem sporo wspólnego. W szczególności pod kątem nieprzewidywalności oraz działań, które trudno jakkolwiek logicznie (na pierwszy rzut oka) wytłumaczyć. Na familię Poskoków składa się:
- Jozo Poskok – głowa rodziny, chłodny uczuciowo mruk, który nigdy nikomu nie powiedział nic miłego. Mistrz mamałygi, którą przygotowuje, dosłownie, na 1000 sposobów. Np. mamałyga z kokosem, mamałyga z keczupem, mamałyga a orzeszkami arachidowymi… itd., itd.
- Świętej Pamięci Zora – żona Jozo, która przepłakała 10 lat małżeństwa. I choć później dalej trwała u boku swego męża, to nie zamieniła z nim ani jednego słowa. Dotrwała w tym postanowieniu do dnia swojej śmierci, gdy na pożegnanie, czule powiedziała do niego „Ty gnoju!”.
- Kreszo – najstarszy z braci, dość prostolinijny, brał udział w wojnie w latach 90.
- Branimir i Zvonimir – bliźniaki, chętni do bitki, ale też gdy trzeba, to pomogą.
- Domagoj – najmłodszy z braci, najbardziej emocjonalny, empatyczny i uczuciowy ze wszystkich braci.
Męski świat potrzebuje kobiecego pierwiastka
W niemal zapomnianej przez ludzi Dolinie Poskoków (zagląda tu regularnie jedynie ksiądz oraz raz na wiele lat inkasenci z elektrowni) ojcu i czterem braciom żyło się względnie dobrze. Jednak im więcej czasu upływało od śmierci żony i matki, tym coraz większy chaos zaczynał panować w domu oraz we wzajemnych relacjach między panami. Dlatego Kreszo, najstarszy z braci, podejmuje decyzję, by znaleźć sobie żonę. Panowie (a przynajmniej część z nich) dochodzą do wniosku, iż w sumie tylko kobieta będzie mogła coś zmienić w ich codziennym funkcjonowaniu. Kreszo ma choćby wybrankę. Szkopuł w tym, iż ostatni raz widział ją w trakcie wojny i wiedział o niej tyle, iż pracowała w barze, który jak się później okaże, już nie istnieje. Poszukiwania dziewczyny to jedno, wielkie pasmo coraz to bardziej absurdalnych i zabawnych sytuacji. Nie będę choćby próbowała streścić tego, co dokładnie się dzieje w trakcie, bo byłoby to karkołomne zadanie. Ale chyba najlepiej podsumowało to samo wydawnictwo, które na swojej stronie pisze:
„Jego miłosne poszukiwania wywołają prawdziwą lawinę nieoczekiwanych zdarzeń i nadadzą narracji charakter trzymającego w napięciu thrillera i powieści drogi w jednym, z serią nagłych zwrotów akcji, w której pojawiają się policyjne pościgi, porwania, przebieranki, eksplozje i strzelaniny, a to wszystko w rytmie przebojów gwiazdy chorwackiego disco − Mišy Kovača. Czy to całe zamieszanie doprowadzi do happy endu? Czy Poskok znajdzie wybrankę swojego serca, a w dolinie Poskoków wydarzy się cud?”
Czy cud się wydarzył?
Czy „Cud w Dolinie Poskoków” się wydarzył? Tego Wam nie zdradzę. Ale śmiało mogę powiedzieć, iż książka ta zabierze Was do Chorwacji, jakiej pewnie nie znacie. Pełnej sprzeczności, zaszłości, ale też miejsc, w których czas się zatrzymał. Ante Tomić ma niezwykły dar do kreowania świata i postaci, które są szalenie barwne. Jego opisy chorwackich krajobrazów chwytają za serce. A wszyscy bohaterowie „Cudu w Dolinie Poskoków” dają się lubić. choćby Jozo! Sam Ante Tomić zostawia nam – czytelnikom pole do snucia pewnych domysłów czy interpretacji. Nie podaje nam bowiem wszystkich historii i rozwiązań pewnych nurtujących kwestii na tacy. Ale m.in z tego powodu książka ta jest tak wciągająca i przyjemna w odbiorze. O tym, iż „Cud w Dolinie Poskoków” potrafi rozbawić do łez, już wspominałam. Naprawdę dawno tak dobrze nie bawiłam się przy żadnej książce. I jedyne, nad czym ubolewam, to fakt, iż jest ona stosunkowo krótka. Jak dla mnie, mogłaby mieć i 400 stron. Oczywiście pod warunkiem, iż dalej trzymałaby ten sam, mocno abstrakcyjny poziom.
Czy zatem warto wybrać się do Doliny Poskoków?
Absolutnie! Książkę, również dzięki świetnemu tłumaczeniu, które oddaje klimat opisywanych miejsc, jak i charakter bohaterów, czyta się gwałtownie i z ogromną przyjemnością. I choć na pierwszy plan podczas lektury wysuwają się zabawne scenki czy abstrakcyjne sytuacje, to „Cud w Dolinie Poskoków” przekazuje wiele, uniwersalnych prawd. Np. o tym, jak ważne są relacje międzyludzkie oraz, że… nie zawsze warto eksperymentować z mamałygą. Gorąco polecam Wam wycieczkę do Doliny Poskoków, jak i bliższą znajomość z jej mieszkańcami. Książka ta może być świetną lekturą do zabrania na chorwackie wakacje. A jeżeli będziecie czytać ją w Polsce lub jakimkolwiek innym miejscu na ziemi, to i tak pozwoli Wam na chwile przenieść się myślami w chorwackie góry, na tamtejsze wybrzeże, do Splitu czy uroczych, położonych z dala od turystycznego zgiełku małych wiosek.
<Reklama> Materiał powstał we współpracy z Oficyną Wydawniczą Noir sur Blanc. Książka dostępna jest już w sprzedaży na stronie oficyny.
Post „Cud w Dolinie Poskoków”, czyli Chorwacja z przymrużeniem oka pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.