„Córka po trzydziestce, ale wciąż żyje jak nastolatka”: wołanie matki zmęczonej czekaniem na dorosłość

newskey24.com 1 miesiąc temu

Córka już po trzydziestce, a wciąż żyje jak nastolatka – to rozpaczliwe wyznanie zmęczonej matki, która czeka na jej dojrzałość.

Czasem zaglądam do dawnego biura rachunkowego – nie w sprawach służbowych, ale na herbatę i pogawędkę z byłymi koleżankami. Ostatnio znów tam zajrzałam i, jak zwykle, rozmowa zeszła na bolączki. Wanda, moja dawna przyjaciółka z pracy, od progu westchnęła ciężko:

— Nie wiem już, co robić z Martą. Trzydzieści dwa lata, a zachowuje się jak osiemnastolatka. Żadnej pracy, rodziny, planów na przyszłość. Telefon to jej najlepszy przyjaciel, a wieczory spędza tylko na spotkaniach z koleżankami. Przestałam dawać jej pieniądze „na rozrywki”, ale oczywiście kupuję jedzenie i płacę za mieszkanie – bo co mogę zrobić?

Słuchałam i coraz wyraźniej czułam ból tej kobiety. Wanda ma blisko sześćdziesiąt lat. Całe życie pracowała ciężko – zarówno w młodości, jak i teraz, gdy mogłaby spokojnie żyć na emeryturze. Zamiast tego utrzymuje nie tylko siebie, ale także dorosłą córkę, która nie zamierza dorosnąć ani się zmienić.

— Mówię jej: znajdź choćby jakąś dorywczą pracę! A ona na to: patrzyłam całe życie, jak harujesz za trzy grosze, i nie chcę takiego losu. Co najwyżej dwa razy w tygodniu zostanie z dzieckiem sąsiadki – to cała jej „kariera zawodowa”. Na więcej, twierdzi, nie ma ochoty.

Marta miała szansę. Czerwony dyplom, świetne ukończenie studiów. Inteligencji jej nie brakuje. W młodości chłopcy kręcili się wokół niej. Wydawałoby się – żyj i ciesz się. Ale gdy nadeszła pora na budowanie kariery, uznała, iż zaczynanie „od dołu” to poniżenie. Chciała wiedzieć, iż dostanie od razu wysokie stanowisko i pensję. Tyle iż takich ofert nie szuka się bez doświadczenia.

— Nie żądam już, by była jakąś gwiazdą — ciągnęła Wanda. — Niech po prostu stanie się zwykłą dorosłą osobą! Ale ona chyba wciąż czeka, iż przyjedzie po nią czarna limuzyna i zabierze do bajki. Bogaty mąż, willa, wakacje na Malediwach – oto jej plan. Rzeczywistość jej nie obchodzi. Gdy próbuję ją poznać z porządnymi chłopakami – odmawia. Wszyscy, jak twierdzi, są nieodpowiedni: jedni biedni, drudzy „mało bystrzy”. A sama? Co sobą reprezentuje?

Widziałam, jak jest jej ciężko. Jej słowa to już nie zwykłe narzekania. To krzyk rozpaczy. Nie wie, co robić, jak dotrzeć do dorosłej kobiety, która utknęła w myśleniu nastolatki. Marzenia są dobre. Ale gdy stają się wymówką, by nic nie robić – to już problem.

— Wiesz — powiedziała Wanda cicho — Marta ma dobre serce. Tylko w głowie… jakby zamrożenie. Boi się zrobić krok w prawdziwe życie. A ja nie będę przecież wieczna. Co się stanie, gdy mnie zabraknie?

Milcząco skinęłam głową. W mojej głowie kłębiły się setki myśli. Skąd biorą się takie historie? Wanda dała Marcie wszystko – edukację, wsparcie, dom. A jednak coś poszło nie tak. Może zbyt ją rozpieszczała? Może Marta po prostu boi się wziąć odpowiedzialność za siebie? Albo odrzuca normalne rozwiązania, czekając na życie idealne?

— Zaczęłam choćby myśleć — dodała Wanda — iż może to moja wina? Może ją rozpuściłam, zawsze wszystko za nią decydowałam? A teraz za późno na zmiany?

Nie potrafiłam powiedzieć, iż jest winna. Bo takich historii jest wiele. Znam ludzi, którzy z biedy doszli do sukcesu. I takich jak Marta – zdolnych, ale zagubionych. Czasem oczekiwania rodziców łamią dzieci. Czasem strach przed porażką paraliżuje. Albo zwykłe lenistwo podszyte „szukaniem własnej drogi”.

Jedno wiem na pewno: Wanda na to nie zasłużyła. Zrobiła, co mogła. Teraz pragnie tylko jednego – by córka wreszcie stała się dorosła, samodzielna i wdzięczna.

Niestety, nasze dzieci nie zawsze stają się tymi, którymi je widzimy w marzeniach. Ale może ta historia jeszcze się odmieni? Tylko jeżeli Marta zrozumie, iż czas nie jest nieskończony. Że matka nie będzie trwać wiecznie. I iż życie nie czeka na tych, którzy czekają na cud, nie robiąc nic.

Idź do oryginalnego materiału