Córka mu z poprzedniego związku

newsempire24.com 2 miesięcy temu

Ferie zimowe dobiegały końca. Po świątecznych ucztach sałatki, ciasta i przekąski zdążyły już znudzić, więc na śniadanie Kinga postanowiła ugotować owsiankę. Czas wrócić do normalnego, prostego jedzenia.

Siedzieli we trójkę przy stole, gdy z pokoju dobiegła melodia dzwonka w telefonie męża. Wyszedł z kuchni. Kinga mimowolnie nasłuchiwała, próbując z jego odpowiedzi domyślić się, kto dzwoni i o co chodzi.

Giedy Wojtek wrócił, Kinga zauważyła, iż nie wyglądał na zmartwionego. Zatroskany, ale nie przybity.

– Hmm… – zaczął. – Mama dzwoniła, prosiła, żebym przyjechał. Ma wysokie ciśnienie.

– Jasne, jedź – skinęła głową Kinga.

Gdy mąż poszedł się ubrać, przypomniała sobie jego słowa przez telefon: „Teraz? Może nie ma sensu? No dobra, dobra”. Gdy teściowa dzwoniła i żądała przyjazdu, Wojtek zwykle pędził do niej bez słowa. „Znowu się nakręcam” – powstrzymała się Kinga.

– Zaraz wracam! – krzyknął z przedpokoju Wojtek, a drzwi zatrzasnęły się za nim.

– Jedz, nie marudź – pogoniła Kinga syna, który wałkował łyżką po talerzu, rozmazując kaszkę.

– A na sanki pójdziemy? Obiecałaś – Filip nabrał odrobinę kaszy na łyżkę i długo się jej przyglądał, zanim włożył do ust.

– Jak tata wróci, pójdziemy. Dobrze? – Uśmiechnęła się do syna. – Tylko umowa – musisz zjeść wszystko.

– No dobra – odparł chłopiec bez entuzjazmu, znów podnosząc łyżkę do ust.

– jeżeli za pięć minut talerz nie będzie pusty, to nigdzie nie idziemy – powiedziała Kinga stanowczo i wstała, by pozmywać naczynia.

Prasowała ubrania, a Filip bawił się samochodzikami na podłodze, gdy w drzwiach rozległ się zgrzyt zamka.

„W końcu…” – Kinga odstawiła żelazko i nasłuchiwała szelestu w przedpokoju. – „Czemu tak długo się tam guzdrze?” – pomyślała i wyszła na spotkanie męża.

W progu stanęła przed nią dziesięcioletnia dziewczynka, patrząc na Kingę z ciekawością. Za nią podchodził Wojtek. Wyglądał na winnego. Położył dłonie na ramionach dziecka i wyzywająco uniósł brodę.

– To moja córka, Ola – powiedział Wojtek, spuszczając wzrok na jej głowę. – Mama poprosiła, żeby wzięła ją do jutra.

– Rozumiem. A jej mama? Wyjechała z kolejnym kochankiem na wakacje? – warknęła Kinga.

Wojtek wzruszył ramionami, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo Kinga wróciła do prasowania.

– Wejdź – usłyszała głos męża i kątem oka zauważyła, jak dziewczynka podeszła do Filipa bawiącego się na podłodze.

– Została nam kasza? – zapytał Wojtek Kingę.

– Ja nie będę kaszy – od razu oznajmiła Ola. – Ja chcę makaron z parówką.

Wojtek spojrzał na Olę zdezorientowany, potem przeniósł wzrok na żonę. Kinga wzruszyła ramionami i machnęła ręką w stronę kuchni, jakby mówiła: „No to idź, gotuj, ja jestem zajęta.”

Po chwili Wojtek zawołał ją z kuchni.

– Mamy makaron? Nie znalazłem.

– Jest. Tam resztki. Jak skończę prasować, pójdę do sklepu – Kinga spojrzała na męża z wyrzutem.

– Nie patrz tak. Sam nie wiedziałem, że…

– Naprawdę? A mama, kiedy dzwoniła, nie powiedziała, po co cię woła? – Widząc, jak mąż spuszcza oczy, Kinga zrozumiała, iż trafiła w sedno. – A mnie nie wypadało zapytać? Dlaczego nie powiedziałeś, nie ostrzegłeś? Filipa też trzeba było przygotować. Teraz zaczną się o ciebie bić.

Na potwierdzenie jej słów z pokoju dobiegł płacz Filipa. Kinga pognała do pokoju, a za nią wpadł Wojtek.

– No i proszę. Rozwiązuj – Kinga rozłożyła ręce.

Filip podszedł do mamy i wtulił się w nią. Ola stała, gniewnie wpatrując się w podłogę.

– Co się stało? – Wojtek podszedł do córki.

Kingę zabolało, iż mąż podszedł właśnie do Oli, a nie do syna.

– Ona zabrała mi auto… – zaszlochał Filip.

Rozległo się syczenie wykipiającego makaronu, i Wojtek pognał do kuchni. „I przecież nic jej nie powiesz. Gość. Sierotka, jak mówi teściowa. A co ja mam zrobić?”

– Obejrzysz bajkę? – Kinga z trudem zapanowała nad sobą i spokojnie zwróciła się do dziewczynki.

Ola skinęła głową, a Kinga z ulgą włączyła telewizor. Ola i Filip usiedli na kanapie.

– Twoja matka znowu swoje? Postanowiła w ten sposób rozbić naszą rodzinę? Twoja mama ma bzika na punkcie waszego powrotu do byłej. Słyszałam, jak wrzeszczała, gdy urodził się Filip, iż nie ma innego wnuka poza Olą. Chciała sprawdzić, jak zareaguję na twoją córkę? – syknęła Kinga, wracając do kuchni.

– Naprawdę źle się czuje – bronił matki mąż.

– A co jej ta duża dziewczynka przeszkadzała? Podałaby wodę, zadzwoniłaby po pogotowie. Z nią bezpieczniej, na wszelki wypadek. W jej wieku sama potrafiłam usmażyć jajecznicę – nie ustępowała Kinga.

– Dość! – przerwał jej mąż i z hukiem rzucił łyżkę na blat. – Ola, chodź jeść makaron! – krzyknął w stronę pokoju.

– Tatusiu, przynieś mi tu – spokojnie odpowiedziała Ola.

– Tatusiu – przedrzeźniała Kinga, przewracając oczami. – No biegnij do niej. – Wyszła z kuchni i, nie patrząc na Olę, zaczęła składać deskę do prasowania, zostawiając męża samemu sobie.

Wojtek jednak zabrał Olę do kuchni. Kinga ledwo powstrzymywała się, by nie wybuchnąć. Usiadła obok Filipa przed telewizorem, ale nic nie widziała. Syn przytulił się do niej, szukając jej wzroku. „Nic, trzeba wytrzymać – przekonywała siebie Kinga. – Filip wszystko rozumie. Widzi, iż dziewczynka mi się nie podoba. Tak nie można.” Wymuszonym uśmiechem spojrzała na syna.

W środku buzowała w niej irytacja. Nie mogła pozbyć się poczucia niesprawiedliwości, urazy. Z kuchni dochodziły głosy

Idź do oryginalnego materiału