Co ty tutaj robisz przy moim laptopie? – Zaskoczenie w powietrzu.

newskey24.com 2 dni temu

– Co ty, kurde, robisz w moim laptopie?! – Aleks zawisł nad Jadzią. Nigdy nie widziała go takim…

Jadzia wróciła ze szkoły i już w przedpokoju poczuła ciężki zapach wódki. Z salonu dobiegało głośne chrapanie. Oczywiste – tata znowu pijany. Od razu poszła do kuchni.

Mama stała przy zlewie i obierała ziemniaki. Usłyszała kroki za plecami i obejrzała się. Jadzia jednym spojrzeniem zauważyła czerwony, spuchnięty policzek.

– Mamo, chodźmy stąd. Ile można to znosić? On cię kiedyś zabije – powiedziała ze złością.

– Gdzie pójdziemy? Kto nas potrzebuje? Na mieszkanie nas nie stać. Nie bój się, nie zabije mnie. To tchórz. Tylko przede mną macha pięściami.

Rano Jadzia obudziła się od dziwnych dźwięków. Wstała i zajrzała do kuchni. Ojciec stał przy kuchence i, odchylając głowę do tyłu, pił prosto z dzióbka czajnika. Jadzia zafascynowana patrzyła, jak jego jabłko Adama skacze w górę i w dół. Słyszała, jak woda bulgocze w jego gardle. *Niech się zakrztusi! Proszę, niech się zakrztusi!* – pomyślała z nienawiścią.

Ale ojciec się nie zakrztusił. Postawił czajnik, chrząknął z zadowoleniem, spojrzał na nią zaczerwienionymi, opuchniętymi oczami i poszedł do łazienki.

Jadzię przeszedł dreszcz na myśl, iż mama naleje do tego czajnika wody z kranu i postawi na gazie, nie płucząc go ze śliny i zaparu ojca. Wzięła czajnik i długo szorowała gąbką, obiecując sobie, iż nigdy więcej nie naleje wody bez uprzedniego umycia go.

W ferie zimowe Jadzia z klasą wyjechała na trzy dni do Krakowa. Kiedy wróciła, mama leżała w szpitalu.

– To on ci to zrobił? – spytała ostro, widząc zabandażowaną głowę matki.

– Nie, co ty. Poślizgnęłam się, na ulicy był ślisko.

Ale Jadzia wiedziała, iż mama kłamie.

Od częstych urazów głowy mama cierpiała na nadciśnienie. Pół roku później dostała udaru i zmarła. Ojciec płakał pijanymi łzami na stypie, raz żałując przedwczesnej śmierci swojej drogiej Eli, raz przeklinając ją ostatnimi słowami za to samo.

Mówił, iż Jadzia jest w nią cała, groził, iż jeżeli też go opuści, to ją zabije. Jadzia ledwo doczekała końca szkoły. Na studniówkę nie poszła. Następnego dnia cicho odebrała świadectwo w sekretariacie. Gdy ojciec był w pracy, spakowała rzeczy i uciekła z domu.

Ojciec dawał pieniądze na jedzenie, a Jadzia część odkładała. Czasem sama wyciągała mu z kieszeni, gdy spał. Niewiele, ale dało się jakoś przeżyć. Już dawno zdecydowała – wyjedzie stąd, będzie pracować, a uczyć się można zaocznie.

Nie bała się, iż ojciec będzie jej szukał. Policja i sąsiedzi wiedzieli o jego pijaństwie, nie pomogliby w poszukiwaniach. Wyjechała do dużego miasta, wynajęła zaniedbane, ale tanie mieszkanie na obrzeżach, zatrudniła się w „Kurczaku z Groszkiem”. Przyciągnęły ją benefity – pomogli załatwić książeczkę zdrowia, żywili za darmo…

Złożyła papiery do technikum na zaoczne. Gdy w „Kurczaku z Groszkiem” dowiedzieli się, iż uczy się na księgową, posadzili ją przy kasie.

Chłopaki próbowali się do niej zalecać. *„Najpierw wszyscy są mili, delikatni, a potem zaczynają pić albo zdradzać. Nie wiem, co gorsze. Nie wierz ich słodkim słówkom, córeczko. Uważaj. Ja też byłam ładna. Twój ojciec nie pił, gdy się poznaliśmy. Kochaliśmy się. A gdzie to wszystko poszło? Co mu się odwidziało?”* – często mówiła mama.

Jadzia zapamiętała jej słowa i nie odpowiadała na zaloty. Wystarczająco napatrzyła się na życie rodziców.

Mama w dzień wypłaty szła do sklepu i kupowała podstawowe produkty: makaron, cukier, kaszę, konserwy, żeby starczyło na długo. Ojciec gwałtownie przepijał pieniądze, ale w domu zawsze było co jeść, choć monotonnie i skromnie. Teraz Jadzia robiła tak samo.

Szła do domu z ciężkimi siatami, które ciążyły w rękach. Naprzeciw szedł chłopak, wgapiony w telefon. Jadzia liczyła, iż ją zauważy i ominie. Ale chłopak w nią wpakował.

– Przepraszam – powiedział, odrywając wzrok od ekranu.

Jadzia chciała odpowiedzieć opryskliwie, iż powinien patrzeć, gdzie idzie. Ale zobaczyła zainteresowane spojrzenie przystojnego chłopaka i się speszyła.

– Nic się nie stało, sama jestem winna – odparła i uśmiechnęła się.

Chłopak zaoferował pomoc. Jadzia zawahała się, ale w końcu podała mu siatki. Nie może być złym człowiekiem, skoro ma tak otwarty uśmiech. Poznali się. Aleks bez problemu doniósł zakupy, ale Jadzia nie pozwoliła mu wejść do mieszkania.

Następnego dnia chłopak przyszedł do „Kurczaka z Groszkiem”. Powiedział, iż przypadkiem wstąpił, ale Jadzia była pewna, iż to nieprawda. Zaczęli się spotykać.

Aleks szczerze przyznał, iż jest po rozwodzie, ma małą córeczkę, którą uwielbia. Zostawił żonie mieszkanie, a sam mieszkał u kolegi. Opowiedział, iż ożenił się z głupoty.

– Po prostu nie potrafiliśmy żyć razem. Okazało się, iż nie mamy nic wspólnego. Czasem przez kilka dni w ogóle nie rozmawialiśmy.

Mówił dużo o córce, więc Jadzia uznała, iż takiemu człowiekowi, który kocha dzieci, można ufać. Po miesiącu Aleks zaproponował wspólne mieszkanie.

– Wynajmijmy normalne mieszkanie bliżej centrum. We dwoje będzie łatwiej.

Jadzia zgodziła się. Była w siódmym niebie. Wreszcie będzie miała prawdziwą rodzinę. Przeprowadzili się do przestronnego kawalerki, skromnie świętując wspólne życie. O przyszłości, o ślubie Jadzia nie marzyła. Aleks często mówił o dzieciach, iż na pewno będą dwójka – chłopiec i dziewczynka. I Jadzia wierzyła, iż tak będzie.

Aleks od razu zapłacił za mieszkanie z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Ale w trzecim miesiącu przeprosił i poprosił Jadzię o opłacenie czynszu.

– Rozumiesz, córka ma urodziny. Nie wyliczyłem, kupiłem jej drogi prezent, jeszcze alimenty…

Jakie mogły być wątpliwości? Jadzia bezJadzia wzięła synka na ręce, podeszła do okna i popatrzyła na pierwsze promienie wschodzącego słońca – wiedziała, iż od tej chwili jej życie należy tylko do nich dwojga.

Idź do oryginalnego materiału