Co może wzbudzić urazę w młodych?

polregion.pl 5 dni temu

Zranione wnuczki

Gdy Anna wróciła do domu z córkami, od razu rzuciły się jej w ramiona, zalane łzami. Dziewczynki właśnie wróciły od babci – i były całkowicie przygnębione.

— Mamo, babcia nas nie kocha… — szlochały razem. — Ona Krzysiowi i Oli wszystko pozwala, a nam — nic! Im prezenty, cukierki, a nam tylko „nie ruszaj”, „nie przeszkadzaj”, „idźcie do drugiego pokoju”.

Anna zacisnęła usta. W sercu poczuła dotkliwy ból. Znała to uczucie od dawna, ale usłyszeć to od własnych dzieci było szczególnie trudne.

Teściowa, Danuta Bogumiła, nigdy nie okazywała specjalnej czułości wnuczkom Anny. Za to dzieci jej rodzonej córki – siostrzeńców Krzyśka i Olę – uwielbiała. Dla nich wszystko, dla innych – okruchy. Albo i mniej.

Kiedyś Anna próbowała przymykać na to oczy. Tłumaczyła sobie, iż babci trudno, iż ma ciężki charakter. Ale z każdym rokiem było coraz wyraźniej: dla Danuty Bogumiły wnuki dzielą się na „swoje” i „obce”. A choćby ta sama krew – jeżeli od „nie tej” kobiety – nie liczyła się tak samo.

Dziewczynki opowiadały, jak babcia skrzyczała je za głośny śmiech, a chwilę później pozwoliła Krzysiowi puszczać samochodziki po podłodze, choć hałasował o wiele mocniej. Albo jak postawiła na stole tort i poczęstowała nim „gości”, a rodzonym wnuczkom dała tylko herbatę.

Najgorsze stało się, gdy babcia wysłała córki Anny same do domu. Przez zimne, ciemne osiedlowe alejki. Miały po siedem lat. Bały się bezpańskich psów, trzęsły się z zimna. A Danuta Bogumiła choćby nie zadzwoniła do rodziców.

Gdy Anna o tym usłyszała, nie mogła powstrzymać łez. Zadzwoniła do teściowej, ale ta tylko prychnęła:

— Trzeba być samodzielnym. W ich wieku już chodziłam po zakupy sama.

Po tej rozmowie mąż Anny, Marek, po raz pierwszy naprawdę pokłócił się z matką. Nie krzyczał. Po prostu powiedział:

— Mamo, jeżeli nie potrafisz być babcią dla wszystkich wnuków, to lepiej nie być nią wcale.

Minęło kilka lat. Dziewczynki podrosły, wyrosły na mądre i dobre. I od dawna nie prosiły się do babci. A Danuta Bogumiła… zestarzała się. Coraz częściej odwiedzali ją lekarze, tabletki zastąpiły słodycze, a telewizor – rozmowy.

Próbowała wezwać wnuki. Zadzwoniła do Krzyśka – był zajęty, Ola tłumaczyła się nauką. Wtedy przypomniała sobie o „nie swoich”.

— Niech przyjadą, posprzątają, przyniosą zakupy. Przecież ja im jestem babcią…

Anna wysłuchała, zamilkła na chwilę i odpowiedziała:

— Pan— A one dla pani były zawsze tylko obcymi wnuczkami – niech pani o tym pamięta.

Idź do oryginalnego materiału