– Cierpliwości, córko! Teraz jesteś w nowej rodzinie i musisz szanować ich zwyczaje.

twojacena.pl 5 godzin temu

Cierpliwości, córko! Teraz jesteś w nowej rodzinie, musisz się dostosować do ich zasad. Wyszłaś za mąż, nie na gościnę. Jakie zasady, mamo? Oni wszyscy tu są stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Nienawidzi mnie, to oczywiste! A słyszałaś kiedyś, żeby teściowe były dobre?

Ugania się! Ugania! Patrzcie, jak często! Halina Stanisławowa stała na środku kuchni, twarz miała czerwoną ze złości, a oczy płonęły wściekłością. Jak facet się ugania, to zawsze kobieta winna. Mam ci wszystko tłumaczyć?!

Teściowa wpadała w szał. Krzyczała na swoją synową, Kasię, jak opętana. A wszystko dlatego, iż ta podejrzewała swojego męża, jej syna Jacka, o niewierności.

Kasia, młoda, drobna dziewczyna o dużych, naiwnych oczach, stała przyciśnięta do ściany, próbując przekonać rozwścieczoną kobietę.

Halino Stanisławo, ale to nie w porządku. On ma rodzinę, dzieci próbowała się tłumaczyć Kasia, ale teściowa natychmiast ją przerwała, machając ręką, jakby odpędzała natrętną muchę.

To ty jesteś rodziną? A może twoje dziecko, które choćby nie pozwala nam się do siebie zbliżyć? Teściowa prychnęła z pogardą. Twoje wychowanie, nawiasem mówiąc!

Jakie wychowanie? Franek ma dopiero roczek. To jeszcze malutkie dziecko cicho zaprotestowała Kasia.

Malutkie? Kobieta skrzywiła się. U Kowalskich wnuczek jest młodszy, a już chodzi na ręce i nie wrzeszczy jak twój machnęła ręką w stronę pokoju dziecięcego.

adekwatnie to wasz wnuk odpowiedziała Kasia, choć głos jej drżał. I wiecie co? Dzieci czują złych ludzi. Może dlatego do was nie podchodzi.

My źli? A to dopiero! Teściowa podniosła głos. A u kogo ty, nasza piękna, mieszkasz na garnuszku? Czyje jedzenie jesz? Czyje pieniądze wydajesz? Niewdzięcznica!

Kasia nie chciała już się kłócić z awanturniczą teściową. Tysiąc razy mówiła Jackowi, iż chce żyć osobno od jego rodziców, ale Jacek, rozpieszczony maminek synek, nie widział w tym potrzeby.

Jemu podobało się u rodziców. Czuł się tu jak u Pana Boga za piecem. Spokojnie chodził do pracy, a wszystkie domowe problemy rozwiązywali starzy pranie, sprzątanie, gotowanie. Nie życie, a bajka!

Za to od Katarzyny teściowa wymagała pełnego zaangażowania. Na początku Kasia starała się nawiązać z nią kontakt. Pomagała w domu, wspierała ją we wszystkim, choćby słuchała jej niekończących się narzekań na życie i sąsiadów. Ale z czasem zrozumiała, iż to bez sensu.

Nieważne, jak dobra i uczynna chciała być dla teściowej ta i tak ją nienawidziła i choćby nie próbowała tego ukrywać.

Przyprowadził do domu tę niedorajdę, jakby innych dziewczyn nie było opowiadała Halina Stanisławowa sąsiadce, podczas gdy Kasia stała za węgłem domu, zbierając porozrzucane przez Jacka zabawki i wszystko słyszała.

I to aż do innej wioski po nią jeździł! Jakby było warto! Nasze baby są o niebo lepsze pracowite i rozgarnięte.

No właśnie! przytaknęła sąsiadka, miejscowa plotkarka, babcia Zosia, która już wszystkim we wsi kości przegryzła. Gdyby chociaż coś umiała. A ty, Stanisławo, sama mówiłaś, iż ręce ma z tyłka. Nic porządnego zrobić nie potrafi.

Ty nie masz pojęcia! Nic jej nie można powierzyć. Albo zgubi, albo zepsuje. A i dziecko jakieś nie takie.

U Kowalskich wnuczek to zupełnie inna bajka. Spokojny, rozumny chłopczyk. A ten tylko wrzeszczy i marudzi. Widać, iż geny nie te.

Kiedy życie stawało się nie do zniesienia, Kasia dzwoniła do matki do sąsiedniej wioski, żaliła się, płakała, a matka odpowiadała:

Cierpliwości, córko! Teraz jesteś w nowej rodzinie, musisz się dostosować. Wyszłaś za mąż, nie na gościnę.

Jakie zasady, mamo? Oni wszyscy tu są stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Nienawidzi mnie, to oczywiste!

A słyszałaś kiedyś, żeby teściowe były dobre? Wszystkie przez to przechodzimy, i ty też musisz. Najważniejsze nie pokazuj, iż ci ciężko. Trzymaj się.

Wiedząc, iż z bojaźliwą i niezdecydowaną matką nic nie wskóra, Kasia pogroziła, iż zadzwoni do ojca.

Zlituj się nad tatą! Przestraszyła się matka. Przecież wiesz, iż jest na warunkowym. Jeden fałszywy krok, i zamkną go na dobre!

Kasia to rozumiała. Wiedziała, iż ojciec bardzo kochał swoją jedyną córkę. Dostał warunkowy za burdę, którą urządził, gdy ktoś w sklepie ją obraził. I wiedziała, iż ojciec nie będzie milczał, jeżeli dowie się, jak traktują jego córkę w obcej rodzinie. Był cholerykiem.

Dobrze, nie powiem tacie odpowiedziała Kasia. Ale jeżeli będą dalej tak robić, jeżeli teściowa nie zmieni zachowania Nie wiem, co zrobię.

Wszystko się ułoży, córeczko powtarzała matka, próbując ją uspokoić. Zobaczysz, za kilka tygodni choćby nie będziesz pamiętać tej rozmowy.

Chciałaby zapomnieć, ale relacje z teściową nie poprawiały się. Halina Stanisławowa zdawała się tylko bardziej wściekać na synową, jakby Kasia była winna wszystkim jej problemom. choćby jej mąż, Jan Władysław, zmęczony życiem staruszek, nie wytrzymał.

Dlaczego ciągle krzyczysz na dziewczynę? Pewnego ranka, gdy awantura sięgnęła zenitu, spróbował się wtrącić. Ucieknie nam! I słusznie!

Ja jej ucieknę! wrzasnęła Halina Stanisławowa, przekierowując złość na męża. Pozwami ją, zwróci każdą złotówkę, którą u nas przejadła! I dziecko jej zabiorę, żeby nie wychowywała się w takiej rodzinie!

Kasia wiedziała, iż teściowa plecie głupoty, ale i tak się bała. Tym bardziej iż wciąż kochała Jacka. Plotki, iż Jacek potajemnie spotyka się z byłą, Olą, okazały się tylko wiejskimi wymysłami, które baby jak Halina Stanisławowa roznosiły po wsi.

Nie wiadomo, jak długo trwałaby ta gehenna, gdyby nie jęzor teściowej. Pewnego razu, w dobrym humorze po kolejnej wygranej z synową, opowiedziała ze szczegółami swoje wyczyn

Idź do oryginalnego materiału