Cienie przeszłości duszą naszą wolność

newsempire24.com 16 godzin temu

Cień przeszłości ciąży nad nami

Ach, jakżem zmęczona byłą żoną mojego męża! Nie znalazła sobie nikogo po ich rozwodzie, choć ledwo przekroczyła trzydziestkę, a już zdaje się być opętana zemstą. Mają dwoje wspólnych dzieci i ona wykorzystuje je, by zatruwać nam życie. Twierdzi, iż ukradłam jej rodzinę, i robi wszystko, by nas poróżnić. Jak? Przez dzieci! Dzwoni do męża codziennie: „Dzieci płaczą, wołają tatę do domu!” Jej zazdrość zatruwa wszystko dookoła.

Lecz ja nie odbierałam Andrzeja z rodziny. Poznaliśmy się w Poznaniu, pracowaliśmy razem w tej samej firmie. Wiedziałam, iż jest żonaty, i między nami nie było nic poza służbowymi rozmowami. Wtedy żyłam z chłopakiem, który wiecznie znikał w podróżach. Pamiętam tamtego firmowego wieczoru, na który przyszliśmy z naszymi partnerami. Jego była, Krystyna, zachowywała się ohydnie: upiła się, flirtowała z obcymi mężczyznami, urządzała sceny. Byłam w szoku.

Andrzej odszedł od niej niedługo potem. Ja także wtedy przewróciłam swoje życie do góry nogami: rozstałam się z chłopakiem, zmieniłam pracę, dostałam awans. Andrzej, choć miał własne mieszkanie, tułał się po wynajmowanych, podczas gdy Krystyna sądziła, iż „postraszy i wróci”. Ale nie wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, a potem wzięliśmy ślub.

Minęły trzy lata od naszego ślubu, ale Krystyna nie daje za wygraną. Nie tylko sama nie potrafi się pogodzić z porażką, ale i wciąga dzieci w swoje intrygi. Ich córka ma 9 lat, syn – 7. Już rozumieją, co się dzieje. Pewnego razu dziewczynka wyznała Andrzejowi, iż mama kazała jej płakać do telefonu i mówić, jak bardzo tęsknią za tatą.

Krystyna upiera się, by spotkania z dziećmi odbywały się tylko u niej w domu. Ani na dworze, ani u nas – broń Boże! A sama wkłada wyzywające sukienki, mizdrzy się przed Andrzejem, maluje na potęgę. Próbuje go odzyskać, ale na próżno. Andrzej opowiadał, jak dzieci, niby „tęskniące”, gdy tylko przyjdzie, natychmiast się rozbiegają: syn ucieka grać na podwórko, córka zamyka się z telefonem. A Krystyna tymczasem szuka pretekstu, by go zatrzymać: raz kurek trzeba naprawić, raz szafę przesunąć. Do nas dzieci nie przyjeżdżają, bo nazywa nasz dom „meliną”.

Pewnego razu Andrzej spał po nocnej zmianie. Jego telefon trząsł się od połączeń. Spojrzałam – to była Krystyna. Postanowiłam odebrać, ale milczałam. Nagle słyszę dziecięcy głos: „Tato, kiedy przyjedziesz?” Odezwałam się: „Halo?” Dziewczynka zmieszała się, podała słuchawkę matce: „Mamo, tam jakaś kobieta”. Krystyna warknęła: „Słuchaj, zawołaj mojego męża!” Osłupiałam, ale odparłam: „Pani mąż? Nie znam takiego, u nas go nie ma!” Później naskarżyła Andrzejowi, iż ją obraziłam.

Po tym zaczęły się dziwne rzeczy. Mój dyrektor został zasypany telefonami od windykatorów, którzy twierdzili, iż mam ogromne długi, choć nigdy nie brałam pożyczek. Potem pojawiła się fałszywa strona z moimi zdjęciami na portalu randkowym. Zaczęły przychodzić wiadomości od jakiegoś „wielbiciela”. Z Andrzejem od razu wiedzieliśmy, czyja to sprawka. Krystyna nie cofnie się przed niczym, by nas poróżnić.

Nie sprzeciwiam się spotkaniom Andrzeja z dziećmi, ale nie w ten sposób! Dzieci nie powinny być pionkami w jej grze. Jak zmusić Krystynę, by dała nam wreszcie spokój?

Idź do oryginalnego materiału