Cienie przeszłości: dramat u progu domu

twojacena.pl 7 godzin temu

Cienie przeszłości: dramat na progu domu

Marek, starając się stąpać bezszelestnie, przekroczył próg mieszkania w starym domu na obrzeżach Łodzi.
– W końcu jesteś, już zaczęłam się niepokoić – dobiegł z kuchni głos żony, ciepły, ale z lekkim niepokojem. – Nie można tak zostawać w pracy. Zjesz kolację?
Marek tylko skinął głową i osunął się na krzesło. Joanna, jego żona, sprawnie podgrzała kotlety schabowe z ziemniakami, wypełniając kuchnię przyjemnym aromatem.
– Kochanie, wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś był gdzieś daleko – zapytała troskliwie, wpatrując się w męża.
– Tak, wszystko dobrze – wymijająco odpowiedział Marek, nerwowo gniotąc róg obrusa. – Tylko… Musimy porozmawiać…
– Mów – cicho, ale stanowczo powiedziała Joanna, siadając naprzeciwko.
– Poznałem inną kobietę – wybuchnął Marek i zamknął oczy, jakby spodziewał się ciosu. Nie miał pojęcia, jak Joanna zareaguje na jego wyznanie.

***

Wcześniej tego wieczoru, żegnając go, Klaudia przytuliła się do niego mocno, jakby nie chciała puścić. Jej głos był pełen tęsknoty, niemal błagalny:
– Kochanie, zrobisz to dzisiaj? Tak jak obiecałeś…
– Nie wiem – zmieszał się Marek, nieporadnie odpowiadając na uścisk. – Ale spróbuję…
– Proszę, spróbuj – szepnęła Klaudia, jej oczy błyszczały w półmroku. – Prędzej czy później i tak będziesz musiał to zrobić…
Pocałowała go, ciągnąc z powrotem do ciepłej sypialni, gdzie czas zdawał się zatrzymywać.

***

Godzinę później Marek szedł ciemnymi ulicami miasta, czując, jak serce ściska się ze strachu. Jak powiedzieć żonie? Jak spojrzeć w oczy Joannie, która przez piętnaście lat była jego oparciem? Jak wytłumaczyć, iż on, dojrzały mężczyzna, stracił głowę jak nastolatek? I najważniejsze – jak usprawiedliwić to, iż zamierza zniszczyć rodzinę?

Przed oczami stanęły mu obrazy ich synów, Kacpra i Macieja. Bliźniacy, ich duma. Ich identyczne brązowe oczy, pełne zaufania, patrzyły na ojca z wyrzutem, jakby już wiedziały o jego zdradzie. Marek potrząsnął głową, próbując odpędzić to widzenie.

Jak bardzo on i Joanna wyczekiwali tych dzieci! Gdy dowiedzieli się, iż będą mieli bliźniaków, najpierw wpadli w panikę – jak sobie poradzą? Ale Joanna okazała się prawdziwą czarodziejką. Rozpoznawała chłopców jednym spojrzeniem, dawała radę ze wszystkim: utrzymywać dom w czystości i wychowywać dzieci. Karmiła ich piersią prawie do roku, nie narzekając na zmęczenie, nie wymagając od Marka więcej pomocy, niż było to konieczne.

Po jego pracy w domu zawsze czekała na niego gorąca kolacja, uśmiech żony i radosny śmiech synów. Joanna potrafiła wszystko: uspokoić marudzące maluchy, wychować ich tak, by wyrośli na zdyscyplinowanych, ale nie zastraszonych chłopców. Wpoiła im szacunek do ojca, robiła wszystko, by widzieli w Marku wzór. I to działało – Kacper i Maciej uwielbiali ojca, byli z niego dumni.

Chłopcy wyrośli na wspaniałych młodych ludzi – w trzynastym roku życia byli już samodzielni, dobrze się uczyli, grali w piłkę nożną, mieli przyjaciół w klasie. Joanna znała wszystkich ich kolegów: imiona, gdzie mieszkali, czym się interesowali. Ich dom zawsze był otwarty dla dzieciaków, a chłopcy chętnie przyprowadzali kolegów. Kiedyś Marka to irytowało – hałas, zamieszanie, gwar. Ale Joanna stanowczo powiedziała:
– Nasi synowie muszą umieć się przyjaźnić. A ja chcę wiedzieć, z kim się zadają. To ważne, Marku. Pogódź się z tym.

Miała rację. Jak zwykle. Dzieci rosły, a ich dom pozostawał ciepłym gniazdem, gdzie każdy czuł się potrzebny.

Ale teraz… Czy Klaudia mogłaby stać się częścią ich życia? Czy synowie by ją zaakceptowali? Na tę myśl Marka przeszedł zimny dreszcz. Jak Kacper i Maciej mieliby pokochać kobietę, przez którą ich ojciec porzuci matkę? Uwielbiają Joannę. Dla nich jego postępek będzie zdradą – i będą mieli rację.

Joanna nie zasłużyła na to. Piętnaście lat była idealną żoną, wierną przyjaciółką, troskliwą matką. Marek był z nią szczęśliwy – dopóki nie pojawiła się Klaudia.

Klaudia – młoda, pełna życia, z iskrą w oczach, która rozpaliła w nim dawno zapomniane uczucie. Zakochał się jak nastolatek, od pierwszego wejrzenia. Zajęła wszystkie jego myśli, wypełniła serce, sprawiła, iż zapomniał o wieku, rodzinie, obowiązkach. Po tygodniu randkowania nie mógł myśleć o niczym innym, tylko o niej. Chciał tylko jednego – trzymać ją w ramionach, tonąć w jej uśmiechu.

Czy był winny? Miłość to burza, której nie da się oprzeć. Ale czy Joanna to zrozumie? Nie zrobi awantury? Chociaż… To nie w jej charakterze. Zawsze była opanowana, mądra. Ale co się stanie po jego słowach? Rozwód? W końcu Klaudia jasno dała mu do zrozumienia, iż chce, by do niej odszedł.

Marek zatrzymał się przed klatką, ciężko opadł na ławkę. Nogi odmówiły posłuszeństwa, serce waliło. Wejść do domu było nie do zniesienia.

***

Tymczasem Joanna, ułożywszy synów do snu, siedziała przy oknie, patrząc na ciemną ulicę. Od dawna wiedziała. Wiedziała, iż dzisiaj postanowił jej powiedzieć. Miała nadzieję, iż to tylko przelotna fascynacja, ale nie – zaszło za daleko.

«Biedaku, boisz się wrócić do domu – myślała. – Męczysz się, dobierasz słowa. Straszno ci, Marku? Rozumiem. choćby nie podejrzewasz, iż ja od dawna wszystko wiem. Przygotowywałam się do tej rozmowy, choć sama nie chciałam jej zaczynać. Piętnaście lat razem, dwóch synów… Zawsze byłeś uczciwy, nigdy nie dawałeś powodów do wątpliwości. A teraz – zakochałeś się. Komu się nie zdarza? Ale po co, kochanie, tak się w to wciągnąłeś? Myślisz, iż ona nas zastąpi? MyMarek wstał z ławki, wciągnął głęboko powietrze i powoli skierował się z powrotem do domu, czując, jak ciężar decyzji przygniata go bardziej niż kiedykolwiek.

Idź do oryginalnego materiału