Cień Zdrady

newsempire24.com 4 tygodni temu

Dzisiaj znów zapisuję swoje myśli, bo nie mogę przestać o tym myśleć. Szósty dzień z rzędu Małgorzata nie odzywa się do mnie. Wszystko zaczęło się w zeszły wtotek przez głupią sprzeczkę. Jakub zapomniał wyjąć mięso z zamrażarki, choć Małgosia dwa razy przypominała. Ale on, wróciwszy z pracy, znów wbił wzrok w laptopa, pochłonięty pilnymi raportami.

— Jakub! — głos Małgorzaty z kuchni brzmiał ostro od złości. — Celowo ignorujesz moje prośby? Z czego mam zrobić obiad, skoro mięso jest zamrożone?

— Przepraszam, kochanie — odpowiedział Jakub, nie odrywając wzroku od ekranu. — Zawarowałem. Może zamówimy pizzę? Albo sushi?

— Zamawiaj, co chcesz! — rzuciła Małgorzata, narzucając płaszcz.

— Gdzie idziesz? — Jakub wyszedł do przedpokoju, patrząc na żonę ze zdziwieniem.

— Na spacer — odcięła i zatrzasnęła drzwi.

Jakub wzruszył ramionami i wrócił do pracy. Po dwóch godzinach zamówił pizzę, czekając na Małgorzatę. Wróciła dopiero około północy, gdy Poznań tonął już w zimowej ciszy.

— Gdzie byłaś tak długo? — wykrzyknął Jakub.

— W kawiarni, jadłam kolację — odpowiedziała lodowato.

— Sama? O tej porze?

— A co w tym złego? Nie zadbałeś o kolację. Musiałam gdzieś się wyżywić.

— Będziesz mi wiecznie wypominać to mięso? — Jakub stracił cierpliwość. — No, zapomniałem! Każdemu się zdarza!

— Nie chodzi o mięso! — Małgorzata podniosła głos. — Traktujesz mnie jak powietrze! Zero uwagi! Moje słowa są dla ciebie puste!

— Co? — Jakub zmrużył oczy, czując, iż kłótnia jest na wyolbrzymiona. Ale by nie eskalować, dodał: — Dobrze, ustawię przypomnienie w telefonie.

Ta odpowiedź tylko dolewała oliwy do ognia. Rano Małgosia milczała, wieczorem ignorowała męża. Trzeciego dnia Jakub nie wytrzymał. Podszedł, próbował ją objąć, ale odepchnęła go i wyszła do sypialni, głośno zatrzaskując drzwi.

— Nie chcesz, to nie — mruknął Jakub, czując narastającą irytację. W pracy i tak miał problemy, a teraz w domu czekała na niego zimna wojna.

Tydzień minął w grobowej ciszy. W środę, w dzień wolny, Jakub postanowił się pogodzić. Wstał wcześnie, przygotował śniadanie: jajecznicę, tosty, kawę z jej ulubioną waniliową pianką. Ale Małgorzata weszła do kuchni, choćby nie spojrzawszy na stół.

— Musimy się rozstać — wyrzuciła z siebie.

— Co?! — Jakub zdrętwiał, jakby rażony piorunem. — Z powodu kawałka mięsa?!

— Przestań w końcu o tym mięsie! — krzyknęła Małgorzata, zaciskając pięści. — Mówiłam, nie o to chodzi! Nic z nas nie wyjdzie! Kiedy się pobraliśmy, byłeś inny — troskliwy, uważny. Teraz choćby dobrego słowa nie usłyszę!

— O czym ty mówisz?! — Jakub wciąż ją kochał i starał się dla ich rodziny. — Jak to nie zwracam uwagi? Chodzimy razem do kina, na obiady! Tak, w tygodniu jestem zajęty, ale w weekendy zawsze jestem z tobą!

— Nie czuję twojej obecności — odparła lodowato. — Jesteś gdzieś w swoich myślach. Czuję się w twoim życiu zbędna.

— Zbędna? — Jakubowi zabrakło tchu z żalu. — Jestem zamyślony, tak, ale to przez pracę! Wiesz, jakie mam obciążenie!

— Właśnie o to chodzi! — przerwała Małgosia. — Zawsze jesteś zajęty, a efektów nie widać! Przy takim wysiłku powinieneś zarabiać miliony, a my wciąż siedzimy w tej kawalerce! Marzyłam o morzu, a z tobą pewnie nigdy go nie zobaczę.

— Małgosiu, haruję od świtu do nocy! — błagał Jakub. — Chcę większe mieszkanie, chcę wyjazd nad morze! Poczekaj trochę, wszystko będzie!

— Minęły trzy lata małżeństwa, a nic się nie zmieniło — głos Małgorzaty stał się jeszcze zimniejszy. — Obiecywałeś to przed ślubem. Na darmo ci uwierzyłam.

— Czyli wyszłaś za mnie dla obietnic? — Jakub zmarszczył brwi, serce ścisnęło się z bólu. — A myślałem, iż mnie kochasz…

— Kocham, ale… — Małgorzata urwała, zdając sobie sprawę, iż powiedziała za dużo. — Powiedziałam wszystko. Idę się spakować.

Został sam, patrząc na stygnące śniadanie, nie wierząc, iż przez kawałek mięsa rozpada się jego małżeństwo. Gdy Małgorzata pakowała walizki, próbował ją odwieść od decyzji, ale milczała. W końcu wyszła, nie mówiąc ani słowa.

Przez kilka tygodni Jakub żył w otępieniu. Czekał, iż Małgorzata wróci, zaśmieje się, powie, iż to tylko żart. Ale nie wróciła. Dzwonił, błagał o spotkanie. Najpierw odpowiadała, iż nie wróci, później zmieniła numer.

Gdy dostał pozew o rozwód, zrozumiał: stracił ją na zawsze. Przestał szukać spotkań, zamknął się w sobie.

Pewnego dnia przypadkiem spotkał kuzynkę Małgorzaty, Katarzynę. Jej spojrzenie zdradzało, iż wie o rozwodzie. Kasia nigdy nie lubiła swojej kuzynki i chętnie podzieliła się plotkami.

— Jak się trzymasz? — spytała ze współczuciem.

— Jakoś — wymusił uśmiech Jakub.

— Dobrze — Kasia dotknęła jego ramienia. — Wiem, jak to jest, gdy zostawiają cię dla kogoś innego. Ale trzymaj się, jesteś dobrym człowiekiem.

— Dla kogo innego? — Jakub zastygł.

— Nie wiedziałeś? — zdziwiła się Kasia. — Małgosia odeszła do swojego szefa! Od dawna mieli romans. On się rozwiódł, a ona od razu się do niego przypięła.

— Skąd wiesz? — głos Jakuba zadrżał.

— W zeszłym tygodniu był jubileusz taty — zaśmiała się Kasia. — Małgorzata przyszła z nowym facetem. Cały wieczór chwaliła się, jaki bogaty i wpływowy. Marzy, by gwałtownie wziąć z nim ślub. Szczęście, mówi, jest w pieniądzach. Wyglądała na zadowoloną.

Jakub poczuł, jak w piersi gotuje się mieszanka wściekłości i bólu. Nienawidził Małgorzaty za zdradę i miał do siebie żal, iż nie dał jej tego, czego chciała. Pożegnał się z Kasią i wrócił do domu, myślącCzas jednak leczy rany, a ja w końcu zrozumiałem, iż to nie koniec świata, ale nowy początek.

Idź do oryginalnego materiału