Cień przeszłości ogranicza nasze oddechy

newskey24.com 4 dni temu

Cień przeszłości dusi nas jak zmora

Jakże już zmęczyła mnie była żona mojego męża! Minęły lata, a ona wciąż nie znalazła nikogo po rozwodzie. Ledwo przekroczyła trzydziestkę, a zdaje się być opętana zemstą. Mają dwoje wspólnych dzieci i używa ich, by zatruwać nasze życie. Powtarza, iż ukradłam jej rodzinę, i robi wszystko, by nas rozdzielić. Jak? Przez dzieci! Dzwoni do Wojtka codziennie: „Dzieci płaczą, wołają taty do domu!”. Jej zazdrość zatruwa wszystko jak trucizna.

Ale ja nie zabrałam Wojtka z ich domu. Poznaliśmy się w Katowicach, pracowaliśmy w tej samej firmie. Wiedziałam, iż jest żonaty, między nami nie było nic poza służbowymi rozmowami. Wtedy mieszkałam z chłopakiem, który wiecznie znikał w delegacjach. Pamiętam tamtego firmowego imprezkę, na którą przyszliśmy z partnerami. Jego była, Katarzyna, zachowywała się ohydnie: upiła się, flirtowała z obcymi mężczyznami, urządzała sceny. Byłam w szoku.

Wojtek odszedł od niej niedługo potem. Ja także przewróciłam wtedy swoje życie do góry nogami: zerwałam z chłopakiem, zmieniłam pracę, dostałam awans. Wojtek, choć miał własne mieszkanie, tułał się po wynajmowanych pokojach, podczas gdy Katarzyna wierzyła, iż „przejdzie mu i wróci”. Ale nie wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, a potem wzięliśmy ślub.

Minęły trzy lata, a Katarzyna nie odpuszcza. Nie tylko sama nie potrafi się pogodzić z porażką, ale też wciąga dzieci w swoje gierki. Ich córka ma 9 lat, syn — 7. Już rozumieją, co się dzieje. Pewnego dnia dziewczynka wyznała Wojtkowi, iż mama kazała jej płakać do telefonu i mówić, jak tęsknią za tatą.

Katarzyna wymusza, by spotkania z dziećmi odbywały się tylko u niej. Ani w parku, ani u nas — absolutnie. A sama ubiera się prowokacyjnie, mizdrzy się przed Wojtkiem, robi makijaż. Próbuje go odzyskać, ale na próżno. Wojtek opowiadał, jak rzekomo „tęskniące” dzieci, gdy tylko przyjdzie, natychmiast się rozbiegają: syn leci grać w piłkę, córka zamyka się z telefonem. A Katarzyna tymczasem szuka pretekstu, by go zatrzymać: raz kran do naprawy, raz szafa do przesunięcia. Do nas nie pozwala dzieciom przychodzić, nazywając nasz dom „meliną”.

Pewnego dnia Wojtek spał po nocnej zmianie. Jego telefon rozdzierały ciągłe połączenia. Spojrzałam — to była Katarzyna. Chciałam odebrać, ale postanowiłam milczeć. Nagle słyszę dziecięcy głos: „Tato, kiedy przyjedziesz?”. Powiedziałam: „Halo?”. Dziewczynka się speszyła, oddała słuchawkę matce: „Mamo, tam jakaś kobieta”. Katarzyna warknęła: „Słuchaj, zawołaj mojego męża!”. Zamarłam, ale odparłam: „Pani mąż? Nie znam takiego, u nas go nie ma!”. Później nasłała na Wojtka skargi, iż ją obraziłam.

Potem zaczęły się dziwne rzeczy. Mój dyrektor został zasypany telefonami od windykatorów twierdzących, iż mam ogromne długi, choć nigdy nie brałam kredytu. Potem na portalu randkowym pojawiło się fałszywe konto z moimi zdjęciami. Zaczęły przychodzić wiadomości od jakiegoś „wielbiciela”. Z Wojtkiem od razu wiedzieliśmy, czyje to sprawki. Katarzyna nie cofnie się przed niczym, by nas poróżnić.

Nie mam nic przeciwko temu, by Wojtek widywał się z dziećmi, ale nie w taki sposób! Dzieci nie powinny być pionkami w jej grze. Jak zmusić Katarzynę, by wreszcie dała nam spokój?

Idź do oryginalnego materiału