Chcę żyć dla siebie

newsempire24.com 2 dni temu

— O, Kinga, cześć! Do mamy przyjechałaś? — zawołała sąsiadka z balkonu.

— Dzień dobry, Pani Danuto. Tak, do mamy.

— A może byś z nią porozmawiała? — westchnęła kobieta. — Biedaczka zupełnie się zagubiła po tym rozwodzie.

— W jakim sensie? — Kinga zesztywniała.

— No u mnie bezsenność, często wstaję przed świtem. Patrzę tak pewnego dnia przez okno — ledwo 5 rano, a tu taksówka podjeżdża i twoja matka wysiada. I wyglądała… cóż, delikatnie mówiąc, nie tak jak zwykle. I najwyraźniej podchmielona. Sąsiedzi już szepty zaczną. W jej wieku! I po co adekwatnie twojego ojca wyrzuciła? Tak, zbłądził, ale kto bez winy? Tyle lat razem — głupota w jej wieku się rozwodzić.

— Dziękuję, Pani Danuto — odparła Kinga, przełykając ślinę. — Porozmawiam z nią.

Szybkim krokiem ruszyła do domu. Jej matka rzeczywiście pół roku temu wyrzuciła ojca, gdy przyłapała go na zdradzie. Kinga prosiła, żeby się nie spieszyła — wszak każdemu może się zdarzyć. Ale matka była nieugięta. Co dziwne — zamiast pogrążyć się w depresji, zaczęła żyć pełną piersią. Nowa garderoba, kursy tańca, wyjścia z koleżankami — wszystko, czego wcześniej u niej nie widziano.

Kinga nie umiała tego zaakceptować. Sama właśnie miała wyjść za mąż, planowała dzieci. A jej mama — w barze do rana? Jaka z niej babcia? Jak przedstawić ją przyszłej teściowej, skoro jedna szydełkuje serwetki, a druga szaleje w klubach?

Gdy Kinga weszła do mieszkania, matka witała ją z czajnikiem w ręku i szerokim uśmiechem. Zamiast znoszonego szlafroka — modny beżowy kostium. Manicure, pedicure, przedłużone rzęsy — wyraźnie cieszyła się życiem.

— No to jak Tomek? — zapytała, stawiając filiżanki na stole.

— Wszystko dobrze — Kinga starała się panować nad głosem. — A u ciebie?

— Świetnie! Wczoraj z dziewczynami do białego rana szalałyśmy w klubie. Najpierw tańce, potem karaoke. Cudownie się bawiłam!

— Pani Danuta już mi wszystko opowiedziała — mruknięła Kinga. — Że wróciłaś o piątej rano i najwyraźniej nietrzeźwa.

Mama rozśmiała się.

— No a jak myślisz? W barze herbatę piją?

Kinga nie wytrzymała.

— Mamo, nie uważasz, iż trochę przesadzasz?

— W czym dokładnie?

— No, delikatnie mówiąc, nie masz już dwudziestu lat. Co za tańce, co za kluby? Ty przecież… powinnaś być przykładem. Zaraz będziesz babcią!

— Jestem kobietą, która wreszcie jest wolna. I nie zamierzam żyć według cudzych scenariuszy.

— Ale przecież tyle lat byłaś z tatą! Jak można to tak odrzucić?

Mama zamilkła, po czym spokojnie, ale stanowczo odparła:

— Twój ojciec mnie zdradził. To nie był błąd, tylko świadomy wybór. A ja nie zamierzam być już nikim służącym. Chcę żyć. Dla siebie. Tyle lat żyłam dla rodziny. Teraz nikt mi nie będzie dyktował.

— Ale masz przecież prawie pięćdziesiąt!

— I co z tego? Nie muszę starzeć się według harmonogramu.

Kinga poczuła, iż posunęła się za daleko.

— Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Po prostu się martwię.

— jeżeli wstydzisz się za mnie — nie zapraszaj mnie na ślub. Ale wiedz jedno: nie zamierzam zakrywać siwizny chustą ani zakładać workowatej sukienki. Będę tańczyć, a może choćby flirtować. Jest mi dobrze.

— Nie, mamo, chcę, żebyś była. Tylko…

— Tylko ciotka Danuta się skrzywi? Niech się krzywi. Ja wreszcie żyję.

Gdy Kinga wróciła do domu, opowiedziała wszystko narzeczonemu.

— Nie wiem, jak to odbierać.

Tomek tylko się zaśmiał:

— A ja uważam, iż twoja mama jest niesamowita. Nie dała się złamać, tylko wybrała życie. To chyba nie zbrodnia — być szczęśliwą?

W weekend Kinga zadzwoniła do matki.

— Mamo, może pójdziemy do spa, a potem na koncert?

— I nie będzie ci wstyd za starszą panią wśród młodych?

— Powiem, iż jesteś moją starszą siostrą — zaśmiała się Kinga.

— To ucinamy. Ale uwaga — nie licz na szybki powrót.

Ten dzień stał się przełomowy. Kinga po raz pierwszy zrozumiała, jaką siłę ma w sobie jej matka. I iż może warto się od niej nauczyć — być sobą. I żyć nie „jak wypada”, ale jak się chce.

Idź do oryginalnego materiału