Chcę ponownie wyjść za mąż, a córka mnie krytykuje. Powiedziała, iż w moim wieku powinnam myśleć o wieczności, a nie o życiu osobistym

przytulnosc.pl 2 dni temu

Jest mi bardzo przykro. I to sprawiła mi przykrość moja własna córka. Chciałam wyjść za mąż, a ona zaczęła się ze mnie śmiać. Twierdziła, iż w moim wieku to niedorzeczne — powinnam myśleć o wieczności, a nie o życiu osobistym. Ale przecież mam tylko 65 lat. Dlaczego mnie przedwcześnie “grzebie”?

Wychowywałam ją sama. Jej ojciec zaczął pić w latach 90., nie potrafił przystosować się do zmian w kraju. Po jego odejściu zostały mi długi i mieszkanie. Musiałam sprzedać mieszkanie, żeby spłacić długi. Przeprowadziłyśmy się do wspólnego mieszkania. Było bardzo ciężko, ledwo udało się przeżyć, żeby nie umrzeć z głodu. Zawsze pracowałam na dwóch etatach, plus dodatkowe prace. choćby zajmowałam się dostarczaniem poczty, sprzątałam klatki schodowe, handlowałam na bazarze, mimo iż mam wyższe wykształcenie. Ale nauczycielom zawsze mało płacili. Teraz zresztą też.

Przeżyłyśmy dzięki sąsiadom — mieliśmy dobrych sąsiadów. Były też osoby nieprzyjemne, ale więcej było tych pozytywnych. Wymienialiśmy się rzeczami, pilnowaliśmy dzieci, wymienialiśmy się jedzeniem. Tak przetrwaliśmy. Potem naszym mieszkaniem zaczął zarządzać jakiś biznesmen. Znowu udało nam się dzięki szczęściu — przenieśli nas do jednopokojowego mieszkania. Ale było to mieszkanie prywatne, choć bez remontu. I miało swoją kuchnię i łazienkę.

Znowu musiałyśmy walczyć o przetrwanie. Sąsiadów już nie było. Musiałam radzić sobie sama. Na szczęście córka była już starsza, zostawała sama w domu. Chodziła na spacery, sama wracała, podgrzewała sobie obiad, jadła, myła naczynia, sprzątała, odrabiała lekcje, a ja dalej ciężko pracowałam. Z czasem sytuacja się poprawiła. Wszystko to piszę, aby ludzie zrozumieli, jak trudne było moje życie. Nie miałam czasu w życie osobiste, jak można się domyślić. Dopiero kiedy przeszłam na emeryturę, mogłam odetchnąć. A córka wyszła za mąż.

Teraz mam lekką pracę dodatkową — pilnuję klatki schodowej. To dodatkowy dochód i nie jest to ciężka praca. Czasami chodzę do teatru, spaceruję, odwiedzam wystawy sztuki. Emeryci mają zniżki, są też bezpłatne opcje. Zapisuję się na różne kursy, zajęcia. Uczę się dziergać, obsługiwać komputer, choćby próbowałam tańczyć. Na kursach komputerowych poznałam mężczyznę, który jest trochę starszy, ale bardzo żywotny.

Codziennie utrzymujemy kontakt, spacerujemy w parku, czasami po prostu rozmawiamy. Znaleźliśmy w sobie pokrewne dusze, nasza sympatia jest wzajemna. Nie zwlekaliśmy długo i zamieszkaliśmy razem. Chce, abyśmy sformalizowali nasze relacje, bo jesteśmy ludźmi starej daty i wychowania. Córka dowiedziała się o naszych relacjach. Cieszyła się, iż nie jest mi nudno, ale kiedy powiedziałam jej o ślubie, zareagowała bardzo niespodziewanie. Nie pogratulowała mi, tylko zaczęła się ze mnie śmiać. Powiedziała, iż w moim wieku powinnam już myśleć o cmentarzu, a nie o ślubie.

Bardzo mnie to zabolało, iż uważa mnie za starą. Powiedziałam jej, iż jej komentarze i opinie są dla mnie bolesne. Odpowiedziała, iż powinnam spojrzeć prawdzie w oczy. choćby doradziła, żebym poszła do psychiatry, bo normalna osoba nie miałaby takich myśli. To jakieś głupoty!

Od tego czasu staram się z nią nie rozmawiać. Jej słowa mnie zraniły. Pisze mi wiadomości, pytając, czy ktoś z nas już nie umarł, i dalej się ze mnie naśmiewa. Nie chcę się z nią spotykać. Co mogło być powodem takiej reakcji? Poświęciłam jej całe życie, nie miałam relacji z mężczyznami, a teraz, kiedy w końcu znalazłam swoje szczęście, ona mnie nie wspiera. Niczego od niej nie chcemy, jesteśmy samodzielni i niezależni.

Bardzo żałuję, iż nie chce podzielić ze mną mojej radości.

Idź do oryginalnego materiału