Chatel to turystyczna miejscowość, położona na północy Alp, tuż przy francusko-szwajcarskiej granicy. Pewnie większości turystów z Polski kojarzy się z… zimą. Jednak my mieliśmy okazję dwukrotnie zawitać tam w lecie. W 2024 roku to właśnie w tym alpejskim miasteczku zrealizowaliśmy najpiękniejsze wycieczki biegowe i rowerowe. Ale w Chatel mieliśmy też okazję zakosztować w lokalnej, doskonałej kuchni. Dlatego teraz możemy Wam obszernie opowiedzieć o tym, co w tym zakątku francuskich Alp warto porabiać podczas letnich miesięcy.
O Chatel słów kilka
Chatel ma bogatą historię związaną z turystyką. Co ciekawe, swoje pierwsze kroki w tej dziedzinie zaczęła stawiać… latem. Początkowo chciano tam stworzyć miejscowość uzdrowiskową słynącą z wód termalnych. Ale z powodów naturalno-logistycznych plan się ten nie powiódł. Natomiast w 1947 zaczęto rozwijać tam turystykę zimową. To właśnie wtedy powstał pierwszy wyciąg narciarski, a pierwsi narciarze zaczęli szusować po tamtejszych stokach. W latach pięćdziesiątych XX wieku na zboczach Morclan powstała kolejna, zimowa infrastruktura. I choć przez kolejne lata największy ruch w Chatel odnotowywano zimą, to prężnie rozwijała się też letnia gałąź tamtejszej turystyki. Swoje trzy grosze dorzucił fakt powstania regionu Portes du Soleil, zrzeszającego 8 ośrodków z Francji i 4 ze Szwajcarii, które łączą swoje siły w działaniach promocyjnych tak zimą, jak i latem. To największy tego typu projekt w Europie, który w zimie oferuje setki kilometrów tras zjazdowych dla narciarzy i snowboardzistów, zaś latem możliwość skorzystania z bike parków, wybranych kolei linowych i masy tras pieszych/biegowych.
Chatel rowerowo
Latem Chatel, a dokładniej tamtejszy bike park, przyciąga tłumy. Warto zaznaczyć, iż położony jest nie w samej miejscowości, a kilka kilometrów dalej. Dolna stacja pierwszego z wyciągów, wokół którego koncentrują się trasy rowerowe znajduje się w Pré-la-Joux (z miasteczka dojechać tu można własnym autem lub autobusami zaopatrzonymi w przyczepy na rowery), zaś dolna stacja wyższego z wyciągów na równinie Dranse. Oczywiście Marek miał okazję tam pojeździć i poznać lokalną ekipę, odpowiedzialną za trasy oraz bezpieczeństwo na nich. Poniżej znajdziecie jego relację.
Bike Park Chatel
Bike Park w Chatel to jedno z najbardziej znanych tego typu miejsc w Europie. Stricte rowerowo miejscówka rozwija się już bowiem od 2005 roku, co roku rozbudowując i dodając kolejne nowości do swej bogatej już oferty. Sam bike park położony jest wzdłuż dwóch wyciągów, co naturalnie dzieli go na 2 główne części. Dodatkowo, przy dolnym parkingu znajduje się jeszcze strefa dla najmłodszych oraz początkujących rowerzystów nazwana Chatel Fun Bike. Wzdłuż górnego wyciągu poprowadzonych jest 5 tras, z czego tylko jedna jest oznaczona jako stosunkowo łatwa – niebieska. Pozostałe 4 są to trasy dla zaawansowanych. W dolnej części do dyspozycji jest kolejnych 14 wariantów zjazdu i tu znów zdecydowana większość to trasy trudne lub bardzo trudne. Już po tych liczbach można wywnioskować, iż miejsce to jest głównie nastawione na zaawansowanych rowerzystów.
Bike Park z perspektywy budowniczego trasy
Odwiedzając bike park w tym roku miałem okazję zamienić kilka słów z głównym członkiem ekipy odpowiedzialnej za trasy w Chatel. Bardzo gwałtownie przyznał, iż tutaj choćby te zielone – najłatwiejsze i niebieskie – łatwe warianty są nieco bardziej wymagające niż w innych bike parkach regionu Portes du Soleil. Ale to jest właśnie ich wyróżnik i prawdziwy as w rękawie. Zaawansowani rowerzyści mają tu tyle opcji do zjechania i oblatania, iż czasem potrafią spędzić 3-4 dni w samym Chatel. Zdecydowanie mogę potwierdzić, iż w jeden, czy choćby w dwa dni nie ma opcji, żeby spróbować wszystkich ciekawostek przygotowanych przez budowniczych. Z tego faktu wynika też popularność miejsca, do którego chętnie przyjeżdżają nie tylko amatorzy tacy jak ja, ale też rowerowe gwiazdy i najlepsi freeriderzy na świecie. Popularność klipów profesjonalistów przekłada się na popularność miejsca. Charakter bike parku dobrze określa też jego główne hasło reklamowe: „Unleash the beast”. Więcej informacji na temat tej miejscówki znajdziecie w moim wpisie na portalu 43ride.
Chatel biegowo
Przez Chatel, jak i po okolicznych górach, wyznaczone są trasy do trail runningu. Dodatkowo znaleźć tu można sporo szutrowych dróg oraz szlaków, które można wykorzystać przy planowaniu biegowych wycieczek. W okolicach Chatel zrealizowałam w sumie trzy takie wycieczki. Każda z nich charakteryzowała się czym innym. Ale to, co je łączyło, to wspaniałe widoki i masa wrażeń.
Chatel – Morclan – Lac d’Arvouin – Chatel
Trasę tę spokojnie możecie zrealizować w ramach wycieczki trekkingowej, dodatkowo ułatwiając sobie życie wjeżdżając na szczyt Morclan koleją gondolową Super Chatel, a następnie wyciągiem krzesełkowym. Ja zaczęłam bezpośrednio przy dolnej stacji gondoli, skąd szlakiem ruszyłam na górę. Trasa na Morclan wiedzie głównie szutrami i dość gwałtownie pozwala podziwiać panoramę gór i Chatel. Po dotarciu na szczyt obrałam szlak biegnący wzdłuż granicy ze Szwajcarią, przez szczyt Pointe des Ombrieux. Na tym odcinku jest dość stromo, momentami musiałam wspomóc się rękami. Po zbiegnięciu z trawiastego grzbietu trzymałam się głównie szutrowych trawersów, które doprowadziły mnie do parkingu na Sevan Devant. Ta okolica była mi już dobrze znana z 2023 roku. To właśnie stamtąd dojść można do uroczego jeziorka – Lac d’Arvouin. Oczywiście zajrzałam nad nie. Znad jeziora zaczynam powrót do Chatel. Wybrałam inną trasę, by nieco sobie urozmaicić wycieczkę. Przebiegłam m.in. przez Col du Saix oraz niewielkie przysiółki rozsiane po górskich zboczach. Do tego mijałam liczne stada krów i rozkoszowałam się pięknem widoków. Po pokonaniu 24 km, w czasie ok. 4 godzin, dotarłam do Chatel.
Niewątpliwie trasa ta jest piękna. Ale pod koniec czerwca zafundowała mi wysokie temperatury, które choćby w górach były dość mocno odczuwalne. Nie zmienia to faktu, iż bawiłam się przednio i cieszyłam z każdego, pokonanego kilometra.
Chatel – Col de Fécon – Tęte de Linga – Tęte de Lindaret – Pré-la-Joux
Kolejna wycieczka, którą można zrealizować bezpośrednio z Chatel, gwarantująca moc wrażeń. I to choćby pomimo faktu, iż na wybranych odcinkach była… mało biegowa. W pierwszej kolejności udałam się z centrum miejscowości ku Lac de Vonnes. Tam odbiłam w prawo, na szutrową drogę biegnącą powyżej doliny rzeki Dranse d’Abondance. Po pewnym czasie odbiłam na szlak, który początkowo zakosami, a później niemal pionowo do góry wprowadził mnie na grzbiet na granicy francusko-szwajcarskiej, na przełęcz Col de Fécon. Tam odsłoniły się rozległe widoki, głównie na Szwajcarię. Ale zaczęła się też… zabawa. Okazało się, iż niepozorny na pierwszy rzut oka grzbiet, był momentami mocno eksponowany, a niektóre odcinki zabezpieczono stalowymi linami lub łańcuchami. O bieganiu nie było mowy. Ale wrażeń i tak nie brakowało. Po opuszczeniu grzbietu skierowałam się ku bike parkowi, gdzie miałam złapać się z Markiem. Czekało mnie sporo zbiegania i podbiegania szutrowymi drogami, bez ani grama cienia. Co przy upalnej aurze dało mi popalić (dosłownie i w przenośni). Gdy dobiegłam do górnej stacji wyciągu Rochassons byłam ledwo żywa. Dlatego postanowiłam odrobinę skrócić moją trasę i odjąć kilka kilometrów. Przez szczyt Tęte de Lindaret dotarłam do schroniska na Col de Bassachaux. Stamtąd przez łąki, a następnie leśne ostępy zbiegłam do parkingu w Pré-la-Joux, gdzie zaparkowane było nasze auto. Tam też odpoczywam i posilam się naleśnikami w restauracji.
Spokojnie wycieczkę tę zrealizujecie w ramach trekkingu. jeżeli ją odwrócicie, wtedy możecie skorzystać z dwóch wyciągów krzesełkowych i przez góry wrócić do Chatel. Taki wariant również będzie świetny!
Chatel – Pré-la-Joux
To najkrótsza z tras, zrobiona przeze mnie w ramach regeneracji. Przyjemne 6 km z lekkim hakiem, które możecie też potraktować jako pomysł na spacer. Na trasie nie ma może wielu, spektakularnych widoków. Ale jest to przyjemny łącznik między Chatel a Pré-la-Joux. Początek jest taki sam, jak trasy numer dwa. Różnicą jest to, iż zamiast odbijać w górę, pobiegłam prosto, ponad doliną. Szutrowe drogi idealnie nadają się zarówno pod trail running, jak i jazdę na rowerze. gwałtownie dotarłam do celu. Timing był o tyle dobry, iż 10 min później… lunęło.
Atrakcje w bliskim sąsiedztwie Chatel
Chatel jako takie może być też niezłą bazą wypadową do eksplorowania okolicznych atrakcji, zarówno po francuskiej, jak i szwajcarskiej stronie. W trakcie ostatniego pobytu mogliśmy odwiedzić kilka z nich. I jedno jest pewne – nudzić się tu nie można!
Znad Lac des Plagnes do Refuge des Tinderets
Pięć kilometrów od miejscowości Abondance, przez którą przejeżdża się w drodze z Morzine do Chatel lub na odwrót, znajduje się urocze, niewielkie jezioro. Lac des Plagnes, bo o nim mowa, to sztuczny zbiornik, będący też największym akwenem w dolinie Abondance. Wokół niego poprowadzona jest przyjemna ścieżka spacerowa, przy której znaleźć można ławeczki czy miejsca piknikowe. Okolice jeziora to też dobry punkt wypadowy w otaczające go góry. Z racji niepewnej, mocno deszczowej pogody, zdecydowaliśmy się na krótszy wariant wycieczki, do schroniska Tindarets (Refuge des Tinderets). Trasę rozpoczęliśmy przy południowym brzegu jeziora, gdzie dość stroma ścieżka przeprowadziła nas wzdłuż wodospadu i kaskad, malowniczo spływających przez las, po zmurszałych kamieniach. Dalej szlak wyprowadził nas na rozległą łąkę otoczoną górskim zboczami, na których pasły się krowy. Końcowe podejście do schroniska nie jest zbyt strome. Refuge des Tinderets to niewielki, kamienny, uroczy budynek. Niestety nie mieliśmy zbyt wiele czasu, by nacieszyć się roztaczającymi się stamtąd widokami. Przyszła gigantyczna ulewa, która sprawiła, iż niemal biegiem popędziliśmy z powrotem do auta. Trasa ta miała ok. 6 km długości.
Okolice bike parku
Wbrew pozorom w okolice Bike Parku Chatel warto wpaść nie tylko wtedy, gdy jeździ się na rowerze. Turyści piesi również mogą tu zajrzeć. Powodów ku temu jest kilka. Po pierwsze warto wpaść na płaskowyż Dranse, gdzie spotykają się koleje linowe obsługujące bike park. Można tam dojechać koleją linową z Pré-la-Joux lub po prostu dotrzeć samochodem (wiedzie tam asfaltowa szosa). Miejsce to jest idealne na spacer czy piknik. w okresie działają knajpki. Dalej, wspomniana droga wiedzie na przełęcz Col de Bassachaux (pojawia się w biegowym wątku). Znajduje się tam knajpka, w której można rozkoszować się lokalną kuchnią w towarzystwie całkiem rozległych widoków. Przechodzą tamtędy szlaki, np. na Tete de Lindaret, z którego dojść można do górnej stacji wyciągu obsługującego bike park. Inną opcją jest zejście do Jeziora Montriond.
Morgins
Bliskim sąsiadem Chatel jest Morgins. To niewielkie, urocze szwajcarskie miasteczko położone na wysokości 1333 m n.p.m. Od Chatel oddziela ja przełęcz Morgins, przez którą przebiega główna szosa D22. Do Morgins ja (ruda) przyjechałam na trekking, Marek natomiast by pojeździć w tamtejszym bike parku.
Trekking z Morgins
Wycieczkę tę realizowałam wraz z moim przyjacielem Maćkiem, który wraz z trójką innych, naszych znajomych przyjechał w tym samym czasie do Francji. Plan na wycieczkę był prosty – zaliczyć jak najbardziej widokową trasę. Pogoda miała dla nas jednak inne plany. Trekking rozpoczęliśmy w centrum Morgins, skąd udaliśmy się do doliny Vieze de Morgins. Trasa wzdłuż rzeki była prosta, miła i przyjemna. Później czekało nas podejście przez Cantine La Tovassière aż na przełęcz – Col des Portes du Soleil (1950 m n.p.m.). To właśnie jej cały region Portes du Soleil zawdzięcza swoją nazwę. Niestety gdy tylko znaleźliśmy się na grzbiecie… towarzyszyła nam chmura. Widoczność była zerowa, a dodatkowo co jakiś czas zaczynało coś siąpić. Przeszliśmy się choćby na przełęcz powyżej Lac Vert, ale jeziora również nie zobaczyliśmy. Postanowiliśmy więc wracać w stronę Morgins. Przyjemnym, trawiastym grzbietem dotarliśmy do górnej stacji kolei gondolowej (La Foilleuse), wzdłuż której rozciągają się trasy bike parku. Maciek na dół zjechał koleją, ja natomiast zeszłam o własnych siłach. W sumie zrobiłam 21 km.
Bike Park Morgins
Bike Park w Morgins był dla mnie nowością, bo choć istniał tu już lata wcześniej, to podczas naszej pierwszej wizyty w roku 2023 był zamknięty z powodu wymiany wyciągu. w tej chwili działa tu już nowoczesna kolej gondolowa oraz sam bike park. Niestety podczas naszej planowej wizyty, pogoda nam nie bardzo dopisała, ale pomimo mocno mokrych i błotnistych warunków udało mi się sprawdzić wszystkie dostępne warianty zjazdów. w tej chwili jest tu 5 tras. Nie jest to może imponująca liczba w porównaniu do innych okolicznych miejscówek, ale warianty te można fajnie mieszać i łączyć ze sobą, co daje dużo możliwości ciekawych przejazdów. Miejsce, podobnie jak i Chatel, przeznaczone jest raczej dla zaawansowanych rowerzystów. choćby na najprostszej trasie zielonej napotkamy wysokie i dosyć ostro profilowane zakręty. To właśnie z nich w tej chwili miejsce jest najbardziej znane i chętnie odwiedzane również przez rowerowych profesjonalistów. Więcej o bike parku, już niedługo przeczytacie w osobnym artykule na portalu 43ride.
Champery
Z Chatel i Morgins jest też całkiem blisko do Champery. To kolejna, alpejska miejscowość, która może stanowić super punkt wypadowy do wszelakich wycieczek. Miasteczko może się też poszczycić niesamowitymi widokami na szczyty mające po 3000 m n.p.m. oraz interesujące formacje skalne. Champery ma też pewien atut – dociera tu szwajcarska kolej. Co ciekawe, stacja kolejowa znajduje się w tym samym miejscu, co kolej linowa Champéry, która pozwala wjechać do Croix-de-Culet na wysokość prawie 2000 m n.p.m. Marek miał okazję pojeździć w tamtejszym bike parku.
Ja (ruda) mogłam tam chwilę pospacerować, rozkoszując się niesamowitymi widokami na wyłaniające się zza chmur góry.
Bike Park Champery i Les Crosets
Champery oraz położone powyżej niego Les Crosets również stanowią część regionu Portes du Soleil i również tu znajdziecie sieć tras rowerowych oraz połączone w cały system bike parki. Region ten znany jest przede wszystkim z niesamowicie widokowych ścieżek. Trasy położonego wyżej Les Crosets przecinają bowiem typowe alpejskie pastwiska. Mniej zaawansowani rowerzyści raczej wybiorą tu mniej wymagające widokowe drogi szutrowe. Natomiast Ci, chcący bardziej poszaleć, mają do dyspozycji sieć tras pełnych świetnie wyprofilowanych zakrętów i niemałych hop. Trasa wiodąca do samego Champery zyskała światowy rozgłos po zorganizowanej tu edycji zjazdowego Pucharu Świata, po którym choćby profesjonaliści orzekli, iż jest to jedna z najbardziej stromych i trudnych tras na świecie. Odwiedzając region Portes du Soleil z rowerem zdecydowanie warto tu zajrzeć. Albo dla widoków, albo dla adrenaliny, albo aby połączyć jedno z drugim. Więcej informacji na temat dostępnych, łatwiejszych i bardziej wycieczkowych przejazdów znajdziesz w artykule z imprezy Pass Portes du Soleil 2024, natomiast informacje o samych bike parkach w artykule na portalu 43ride.
Chatel kulinarnie
Nie samym bieganiem czy jazdą na rowerze żyje człowiek. Regeneracja i uzupełnianie kalorii też są ważne. Dlatego po powrocie do Chatel mieliśmy czas i przestrzeń na testowanie lokalnej kuchni. Dodatkowo, w trakcie naszego pobytu w miasteczku odbywał się… Festiwal Sera, w którym oczywiście obowiązkowo wzięliśmy udział!
Gdzie zjeść w Chatel?
Generalnie w Chatel działa sporo restauracji, jednak ich godziny otwarcia bywają nieco… kłopotliwe. W ciągu dnia większość z nich nie działa lub serwuje jedynie napoje/przekąski, ewentualnie pozwala zjeść obiad do godziny 16, a później się zamyka. Warto więc sprawdzać godziny otwarcia przed ewentualną wizytą. Zdecydowana większość lokali czeka na gości od godziny 18-19. Wtedy panuje w nich największy ruch. Gdzie zatem warto wpaść na obiad, gdy już zawitacie w Chatel?
- Le Fiacre (32 Rte du Centre) – restauracja położona w samym sercu miasteczka, specjalizująca się we francuskiej kuchni. W menu znajdziecie taki klasyki, jak berthoud (roztopiony, lokalny sel Abondace, ziemniaki i zestaw mięs/sałatkę), fondue, tartiflette czy eskalopki. Do tego szeroki wybór win, pyszne desery i przemiła, bardzo sympatyczna obsługa. Ceny dań głównych wahają się od 18 do 35 €.
- Vieux Four (55 Rte du Boudé) – restauracja z długimi tradycjami, zajmująca wnętrza zabytkowego domu. W środku jest bardzo przytulnie, jest masa najróżniejszych bibelotów. W menu znów królują tradycyjne smaki. Z racji tego, iż mieliśmy przesyt sera skusiliśmy się na inne dania. Ja na risotto z truflami, Marek na steka. Ceny dań głównych zaczynają się od ok. 20 € w górę. Są też dostępne menu degustacyjne.
- Restaurant Pici Pasta (133 Rte de Thonon) – czyli włoski akcent we francuskich Alpach. Ale faktycznie restauracja prowadzona jest przez włoską rodzinę. W menu króluje więc pizza i makarony. Za dania główne zapłacicie kilkanaście euro. jeżeli chodzi o smak potraw, to nie mamy im nic do zarzucenia.
Festiwal Sera
La Fęte des Fromages de Savoie, czyli Festiwal Sera, to wydarzenie, które odbywa się cyklicznie od 2005 roku. Za jego organizacją stoi Stowarzyszenie Tradycyjnych Serów Alp Sabaudzkich (AFTALP). Każdego roku wybierane jest inne miejsce, w którym producenci, jak i smakosze spotykają się, by spróbować lokalnych przysmaków. W 2024 gospodarzem festiwalu było Chatel.
W sobotę i niedzielę (6-7.07) na parkingu przy dolnej stacji wyciągu w Pré-la-Joux można było spróbować 8 lokalnych serów (AOP Abondance, AOP Beaufort, AOP Chevrotin, IGP Emmental de Savoie, IGP. Raclette de Savoie, AOP Reblochon, AOP Tome des Bauges, IGP Tomme de Savoie), zobaczyć, jak powstaje ser Abondance. Do tego zaopatrzyć się w lokalne rękodzieło, poznać rasy krów czy kóz oraz zintegrować się z lokalną społecznością.
My mieliśmy też możliwość skosztowania w dania Berthoud, które specjalnie z okazji festiwalu serwowano w restauracji La Perdrix Blanche. I choć panowała mocno deszczowa aura, to autobusy kursujące na trasie Chatel – Pré-la-Joux – Chatel były praktycznie cały czas wypełnione uczestnikami.
Inną atrakcją, związaną z festiwalem, w jakiej mogliśmy uczestniczyć, była… parada krów. W niedzielę, rano, przez Chatel przemaszerowało stado kilkudziesięciu krów z farmy z Le Petit Châtel. Zwierzaki miały odświętne wianki na głowach oraz ogromne, tradycyjne dzwonki (a zasadniczo bardziej dzwony) na szyjach. Wraz z opiekunami miały do pokonania trasę z miasta do terenu festiwalu. My towarzyszyliśmy im w obrębie samego Chatel.
Chatel – gdzie nocować?
W Chatel znajdziecie sporo hoteli, pensjonatów czy apartamentów do wynajęcia. Część z nich działa tylko w okresie zimowym. Jednak latem tak czy inaczej wybór będziecie mieć spory. My zatrzymaliśmy się w Hotelu Belalp (link afiliacyjny). Położony jest jakieś 3 min spacerem od ścisłego centrum. Dysponuje sporym parkingiem (zarówno od strony głównej ulicy, jak i na tyłach). Z naszego okna mieliśmy przepiękną panoramę gór i Chatel. Pokoje może nie są zbyt nowoczesne, ale jest przytulnie. Warto wziąć opcję ze śniadaniami, bo są bardzo różnorodne i można spróbować również lokalnych smaków.
Pozostałe opcje noclegowe w Chatel znajdziecie oczywiście na Booking.com (link afiliacyjny).
Materiał powstał we współpracy z organizacjami turystycznymi: Morzine, Chatel, Les Gets, Region Dents du Midi, Avoriaz 1800. Dziękujemy za pomoc, wsparcie i wszystkie rekomendacje oraz spędzony z Wami czas!
The material was created in cooperation with tourist organizations of: Morzine, Chatel, Les Gets, Region Dents du Midi, Avoriaz 1800. Thank you for your help, support, all recommendations and time spent with you!
Post Chatel – rowerowo, biegowo, kulinarnie pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.