Cena oszustwa: jak filtrator stał się wodnikiem

twojacena.pl 23 godzin temu

Drzwi do starego bloku z wielkiej płyty w jednej z dzielnic Łodzi otworzyły się niemal natychmiast – jakby gospodyni od dawna czekała na gościa. Na progu stanęła drobna staruszka, licząca sobie z osiemdziesiąt lat, o bystrych, chwytliwych oczach.

— Dzień dobry — powiedział uprzejmie młody mężczyzna, lekko się uśmiechając.

— I tobie zdrowia, synku — skinęła staruszka. — Wchodź, nie stój na przeciągu. Z urzędu czy skąd?

— Nie, babciu. Jestem z firmy zajmującej się uzdatnianiem wody. Montujemy nowoczesne filtry. Dzięki nim woda z kranu staje się źródlana – czysta jak dawniej, gdy z rzeki można było pić bez strachu.

— Ojej! — Staruszka uniosła brew. — Więc wodnik z ciebie, co rzeki czyści? Dobra robota. Zapraszam.

Mężczyzna starannie wytarł buty o wyświechtany dywanik i wszedł do środka.

— Mogę nie zdejmować butów? — zapytał, spoglądając na wytarty linoleum w przedpokoju.

— Oczywiście, nie przejmuj się, moja córka podłogi umyje. Młoda jeszcze, a ja – stara baba. Już nie mam siły na sprzątanie.

— Co tam, babciu! Jeszcze pani pełna życia! choćby rumieńce ma pani na policzkach! — powiedział mężczyzna z wprawioną, fałszywą uprzejmością. — A gdzie kuchnia? Chcę pokazać, co mam do zaoferowania.

— Och, schlebiasz, ale miło. Dziesięć lat już się w lustrze nie widziałam – córka pouwieszała je tak wysoko, iż choćby czubka głowy nie dojrzę. Chodź, pokażę ci twoje pole do popisu.

Kuchnia była maleńka, ale schludna. Czajnik błyszczał, na parapecie stały dwie pelargonie i spodek z miętą. Staruszka usiadła, a mężczyzna zabrał się do pracy: odkręcał, dokręcał, przelewał wodę do słoików, pokazywał filtry i entuzjastycznie tłumaczył różnicę między „brudną” a „oczyszczoną” wodą.

— Kupię twój filtr — oświadczyła nagle staruszka. — Ale najpierw napijmy się herbaty. Sama nie lubię, niesmaczne to. A z człowiekiem – herbata jak miód. Pięć minut, nie dłużej.

Mężczyzna się zawahał, ale skinął głową. Staruszka sprawnie zagotowała przefiltrowaną wodę i zaparzyła herbatę – aromatyczną, korzenną, z nutami, których nie potrafił rozpoznać.

— Masz rodzinę, synku? — spytała, nalewając do kubków.

— Nie, jestem kawalerem.

— I dobrze. Za młody jeszcze na dzieci. Herbata smaczna?

— Bardzo. Gdzie pani taką kupuje? Sam bym się zaopatrzył.

— Dają mi ją wróżki na urodziny — odparła z uśmiechem staruszka.

Mężczyzna uśmiechnął się. Postanowił odpowiedzieć żartem:

— A pani czemu tak po domach drzwi otwiera? Teraz takie czasy – oszustów jak mrówek.

— A czego mam się bać, gołąbku? Ja swoje strachy już przeżyłam. W moim wieku to ja ludzi straszyć powinnam, a nie drżeć. Zwłaszcza takich jak ty.

W tej chwili mężczyzna poczuł dziwną lekkość w głowie. I… zaczął mówić:

— Komu ta woda potrzebna! Te filtry kupuję po dziesięć złotych, a sprzedaję po dwadzieścia pięć. Czasem choćby wodę „podbarwiam”, żeby efekt był lepszy. Wtedy więcej płacą. Tylko staruszki nabijam…

Sam nie wiedział, jak mu to wyleciało.

— No i dobrze — skinęła staruszka. — Herbata, jak mówiłam, magiczna. Wróżki zbierają. Kto ją pije – ten nie może kłamać.

Mężczyzna zerwał się na równe nogi.

— Co za… co pani zrobiła?!

— Nic specjalnego. Sam mówiłeś, iż jesteś wodnikiem. Więc teraz naprawdę nim będziesz. Nasz rzeczny wodnik się zasiedział – sam wszystkiemu nie podoła. Więc będziesz mu pomagać: wodę czyścić, ryby karmić, glony pilnować. Po dziesięciu latach może odzyskasz ludzką postać. A na razie – witaj w żywiole wody.

Mężczyzna nie zdążył choćby krzyknąć, gdy zaczął się zmieniać – najpierw w kroplę, potem w mgiełkę, wreszcie w srebrzysty strumyk, który wpadł z pluskiem do miedzianej miski.

— No i dobrze — mruknęła staruszka, wylewając wodę do zlewu. — Chłopak znalazł pracę. Marzenia się spełniają. Tamten, co przyszedł liczniki zmieniać, teraz piorunami po niebie kieruje. Żywioł powietrza. A ty – wody. PoczObok w szafce z brzękiem potoczyła się stara moneta, a staruszka, poprawiając fartuch, mruknęła:

— Tera czas na listonosza, bo ten od zeszłego tygodnia za dużo paczek „gubi”.

Idź do oryginalnego materiału