Epopoeja brzeska
czyli historia o tym, iż pisanie limeryków do różnych prowadzi wyników
Raz nawiedził Okrutny Jan Brzesko
i je podbił, podobnie jak Lesko.
Browar brzeski splądrował,
jeno przepis zachował
i z ordynkiem pociągnął na Resko.
Donoszono, iż Zygfryd, szewc brzeski,
w poniedziałki ma zakład swój, szewski,
dla klientów otwarty,
gdy przyniosą pół kwarty.
Byle browar był z Brzeska, nie czeski.
Gdy doczytał Kazimierz, iż w Brzesku
tajny przepis na piwo, we fresku
spisał stary browarnik,
kupił chmielu i parnik
lecz nie wyszło, bo tekst był po czesku.
Raz zatrzymał się Tomasz pod Brzeskiem
z dwójką dzieci, małżonką i pieskiem.
Miał ochotę na browar
i tak długo próbował,
że znaleźli go rano. Pod Reskiem.
Gdy wspominał na trzeźwo, Jan, Brzesko,
do małżonki się zwracał: „Teresko,
Dobre piwo tam dają.
Na dodatek podają,
całkiem chłodne, jak wzrok Twój, princesko”.
Warzył piwo przez lata Jan w Brzesku.
Tyle wiedział, iż przepis, po czesku,
coś wspominał o kocim
ale czym? Dziś OKOCIM
jest na chmielu i słodzie z owiesku.
© Wojciech Majkowski
Na wieść, iż jestem w gronie laureatów konkursu w Brzesku, spisałe tenże limeryk
O kocim spojrzeniu hostessa z Brzeska,
dała Okocim i list od prezeska:
„W nagrodę za limeryk
piwa otrzymasz cztery.”
Nie ma to tamo, wręcz pełna profeska.
© Wojciech Majkowski
Z nadzieją na nagród wór i choćby piwa czteropak, wysłałem do Brzeska brata, a wyszło, całkiem na opak. Co widać na zdjęciach…
Wysłałem Maciej, posłańca do Brzeska.
Wór nagród odebrał, bo blisko wszak mieszka,
w wielkim mieście Krakowie.
Miał piwo wypić za zdrowie…
A wyszło… Już wiecie! Ot, brzeska profeska.
© Wojciech Majkowski
Bydgoszcz, 30 czerwca 2025 r.,