Brat zaprasza na urodziny, ale jego żona urządza awanturę

newsempire24.com 3 dni temu

Brater zaprasza na urodziny, ale jego żona robi scenę

Mój brat Krzysztof ożenił się sześć lat temu. Od tamtej pory ani ja, ani nasi rodzice nie postawili nogi w ich domu. Wszystkie święta, urodziny i rodzinne spotkania niezmiennie realizowane są u rodziców w ich przestronnym domu na obrzeżach Wrocławia. Mama gotuje góry jedzenia, nakrywa do stołu, a potem jeszcze pakuje pojemniki z własnoręcznie zrobionymi kotletami mielonymi i sałatkami dla Krzysztofa i jego żony Kingi.

Gdy Krzysztof był świeżo po ślubie, Kinga obchodziła urodziny. Mama, pełna entuzjazmu, postanowiła zorganizować niespodziankę: kupiliśmy tort, wybraliśmy prezent i chcieliśmy wpaść z wizytą. Mama zadzwoniła do Kingi, żeby uprzedzić, ale ta odpowiedziała chłodno, iż nie planuje żadnej imprezy. Mama, niezdolna do poddania się, nalegała:
Przyjdziemy tylko na chwilę, wypijemy herbatę i zjemy kawałek tortu! Nie musisz nic przygotowywać, Kinguś!

Mimo wszystko pojechaliśmy. Zamiast serdecznego powitania czekał nas szok: Kinga wyszła nam na klatkę schodową, mruknęła coś o nieposprzątanych czterech ścianach i nie wpuściła nas choćby do przedpokoju. Zaskoczeni wręczyliśmy jej tort i prezent na schodach i wróciliśmy do domu. Od tamtej pory mama organizuje wszystkie przyjęcia u siebie, a my staramy się zapomnieć o tym niezręcznym incydencie.

Kinga powiedziała kiedyś naszym rodzicom wprost:
Macie duży dom, to i miejsce dla gości się znajdzie! My mieszkamy w kawalerce, jak mamy tam wszystkich zapraszać?

Musiałam się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć. Czy naprawdę nie da się w małym mieszkaniu przyjąć teściów i siostry męża? To nie są tłumy, tylko trzy osoby! Ale milczeliśmy, by zachować spokój.

Teraz Kinga jest w piątym miesiącu ciąży. To będzie pierwszy wnuk naszych rodziców, a mama oczywiście jest niepocieszona z radości. Dzwoni do Krzysztofa non stop, pyta, jak się Kinga czuje, czy potrzebuje pomocy. Niedawno jednak dowiedzieliśmy się, iż Kinga już na początku ciąży rzuciła pracę. Mama wpadła w panikę:
Czy coś jej dolega? Potrzebuje mojego wsparcia?

Krzysztof ją uspokoił: Kinga czuje się dobrze, po prostu chce oszczędzać siły. Byliśmy zdezorientowani. Krzysztof i Kinga zawsze żyli na wysokiej stopie: restauracje, wakacje, drogie ciuchy. Nie mają kredytu mieszkanie dostali w spadku po babci Kingi więc całą swoją pensję wydawali na luksusy. Ale odkąd Kinga nie pracuje, ich dochody znacznie spadły, a ich dotychczasowy styl życia stoi pod znakiem zapytania. Krzysztof próbował jej uświadomić, iż muszą zacząć oszczędzać, ale ona najwyraźniej nie zamierza rezygnować ze swoich przyzwyczajeń.

Kinga wyznała Krzysztofowi, iż rzuciła pracę ze strachu przed złapaniem czegoś w biurze. Jej ostrożność jest zrozumiała, ale budżet domowy jest teraz napięty, a ona wciąż oczekuje tego samego poziomu życia. I wtedy, w środku tych wszystkich zmian, Krzysztof nagle zaprosił nas wszystkich do siebie na swoje urodziny! My i rodzice byliśmy w szoku. Tata choćby zażartował:
W końcu będziemy mogli sprawdzić, czy moja synowa w ogóle umie gotować?

Mama ucieszyła się i wyobrażała sobie miły wieczór. Zadzwoniłam do Kingi, żeby ustalić szczegóły, ale zamiast normalnej rozmowy dostałam atak histerii. Kinga szlochała do słuchawki i tłumaczyła, iż nie chce nas u siebie widzieć:
Muszę sprzątać, gotować! Jestem w ciąży, to dla mnie za dużo!

Próbowałam ją uspokoić:
Kinga, nie musi być nic wymyślnego. Ugotuj ziemniaki, zrób sałatkę, upiecz kurczaka i tyle. Tort przywieziemy. To tylko kolacja dla pięciu osób. O co tyle krzyku?

Zaproponowałam choćby zamówienie jedzenia na wynos, żeby jej odciążyć. Ale Kinga jęczała dalej, iż i tak musi umyć podłogi i pozamiatać. Straciłam cierpliwość:
Kinga, to kawalerka! Czy sprzątanie to aż tak heroiczne wyzwanie? Czy wy myjecie podłogi tylko wtedy, gdy ktoś przychodzi?

W końcu postawiłam sprawę jasno:
jeżeli naprawdę nie chcesz nas widzieć, nie przyjdziemy. Zadzwonimy do Krzysztofa z życzeniami i po sprawie.

Opowiedziałam o tym mamie, a ta się ze mną zgodziła. Gdy przedstawiliśmy sytuację Krzysztofowi, ten wpadł w szał:
Kinga nie pracuje, siedzi w domu cały dzień! Czy nie może chociaż kolacji przygotować i mieszkania ogarnąć? Macie przyjść i już! Na jedzenie na wynos ani sprzątaczkę nas nie stać, więc niech się wreszcie weźmie do roboty!

Jego słowa zawisły w powietrzu jak burzowa chmura. W końcu wszyscy się pokłóciliśmy. Cała ochota na urodziny u Krzysztofa nam przeszła. Patrzeć na naburmuszoną minę Kingi, która wzdycha i przewraca oczami jak na scenie to naprawdę nie jest przyjemne. Nie chcemy czuć się jak nieproszeni goście w domu własnego brata i syna.

Ale jednocześnie serce nam pęka na myśl o zranieniu Krzysztofa. On tak bardzo się cieszy na ten dzień, chce w końcu zebrać rodzinę u siebie! Jak możemy po prostu nie przyjść? To jego święto, a on nie jest winny humorów swojej żony. Stajemy przed wyborem: przełknąć urazę i iść ryzykując, iż zepsujemy wieczór albo odmówić i złamać mu serce. Sytuacja wydaje się patowa, a każdy krok wciąga nas głębiej w ten rodzinny konflikt. Co robić, gdy miłość do brata zderza się z antypatią do jego żony? Nie znamy odpowiedzi, ale czas nieubłaganie płynie, a decyzja musi zostać podjęta.

Idź do oryginalnego materiału