Ból pamięci, wieczna niemożność zapomnienia

twojacena.pl 1 godzina temu

Boli pamiętać, nie da się zapomnieć

Kwiecień cieszył ciepłą pogodą, a na początku maja nagle zrobiło się chłodno, przez dwa dni choćby sypał śnieg. Zbliżały się długie świąteczne weekendy.

– Postanowiłam pojechać na grób mamy. Dawno tam nie byłam – powiedziała Krystyna córce w przeddzień świąt.

– Na długo? Zatrzymasz się u rodziny? – spytała Weronika.

– Rodzina… – Krystyna zamyśliła się. – Mama zmarła wcześnie. Ojca nie pamiętam. Nie miałam braci ani sióstr. Zostanę u kuzynki. Mieszka w naszym mieszkaniu. Chciałam zadzwonić, uprzedzić, ale nie zapisałam numeru. A może go choćby nie miała. Nie sądzę, żeby gdzieś wyjechała. W sumie chciałam tam i z powrotem w jeden dzień – odpowiedziała Krystyna.

– Mogę z tobą pojechać? Nigdy nie byłam w twoim rodzinnym mieście.

– Myślałam, iż masz plany na święta, więc nie proponowałam. Jedziemy. We dwójkę raźniej – ucieszyła się Krystyna. – Mieszkałaś tam do trzeciego roku życia. Nie pamiętasz?

– Nie – Weronika zamyśliła się na chwilę i pokręciła głową.

– Kasia przyjeżdżała kiedyś do nas. Byłaś już duża. Gdy dowiedziała się, iż nie wracam do miasta, poprosiła, by zamieszkać w naszym mieszkaniu. Zawsze marzyła, by wyrwać się ze wsi. Pojechałam wtedy z nią, pomogłam się zameldować. U niej się zatrzymamy, jeżeli nie zdążymy wrócić.

Wczesnym rankiem poszły na dworzec. Czekając na autobus, Krystyna rozglądała się. Dostrzegła kilka znajomych twarzy, ale tamci nie przyznali się, nie podeszli. Sama też nie umiałaby powiedzieć, kto to był i jak się nazywali. W autobusie zebrało się sporo ludzi, prawie wszystkie miejsca zajęte.

– Denerwujesz się? W końcu spotkanie z przeszłością, wspomnieniami – spytała Weronika, pochylając głowę i zaglądając matce w twarz, gdy już usiadły.

– Przeszłość nie zawsze jest jasna i radosna. Było w niej i coś, o czym nie chce się pamiętać – westchnęła Krystyna.

– Mówisz o ojcu?

– I o nim też. Nie rozmawiajmy teraz o tym – przerwała córce ostrzej, niż zamierzała.

– Dobrze – Weronika oparła się o siedzenie i wpatrzyła przed siebie.

Wkrótce autobus wyjechał z dworca i ruszył przez miasto, które Krystyna uważała za swoje. Monotonny warkot silnika kołysał. Głowa Weroniki opadła na ramię – spała.

Krystyna pozazdrościła jej. Patrzyła na migające za oknem drzewa wzdłuż drogi. Nie udało się jej zdrzemnąć, choć próbowała. Była zbyt roztrzęsiona. Tyle lat chowała w najdalszym zakątku świadomości wspomnienia o przeszłości, a teraz wdzierały się na zewnątrz, burząc jej spokój i każąc wątpić w słuszność decyzji o powrocie do miasta swojej młodości…

Zachodzące słońce ciepłymi promieniami muskało twarze dwóch przyjaciółek siedzących na balkonie.

– Jutro ostatni egzamin i wolność! Złożymy papiery na studia i będziemy czekać. Aktywnie – dodała Ola. – Wysypiać się, kąpać, spacerować, robić, co chcemy.

Kasia kołysała się na taborecie, opierając dłonie na siedzeniu.

– Coś ci jest? Kasia, nie choraś? Jakaś blada – zaniepokoiła się Ola i przyjrzała przyjaciółce. – Czy ty…

– Co ja? – ostro spytała Kasia, nie patrząc na Olę.

– Sama wiesz co. – Ola nie spuszczała wzroku. – Dziewczyny plotkują, iż ty z Markiem… – Nie dokończyła.

Kasia przestała się kołysać i zastygła. Teraz Ola patrzyła na nią z niewypowiedzianą ciekawością.

– Nie mów głupot. Nic między mną a Markiem nie było i nie ma. Dobrze, chodźmy, zaraz mama wróci, zobaczy, iż się nie uczymy, będzie krzyczeć. – Kasia wstała i przez otwarte drzwi balkonowe weszła do kuchni.

Zaszczekał zamek, wróciła z pracy mama. Zobaczyła córkę z koleżanką i bez przywitania spytała:

– Wszystko umiecie? Przygotowałyście się do egzaminów?

– Dzień dobry, ciociu Irenko. Tak, razem się uczyłyśmy. – Ola przecisnęła się wąskim przedpokojem do drzwi. – To ja pójdę? – spytała, patrząc znacząco na Kasię.

– Idź, idź, jutro nagadacie się – westchnęła mama i zaniosła siatkę z zakupami do kuchni.

Kasia poszła za nią.

– Jakaś blada. Nie chora? – spytała mama, otwierając lodówkę. – Nic nie jadłaś? – Spojrzała na córkę.

– Nie chce mi się. Gorąco. Pójdę się pouczyć. – Wstała i poszła do swojego pokoju.

Z balu maturalnego Kasia wyszła wcześniej. Od duszności w gardle podchodziło jejKasia westchnęła głęboko, patrząc na córkę, i pomyślała, iż choć przeszłość boli, przyszłość – ta z Weroniką u boku – wciąż jest przed nimi i warta każdej trudnej chwili.

Idź do oryginalnego materiału