Bardzo odpowiednia mama

newskey24.com 1 tydzień temu

25 sierpnia 2025 r.
Dziś znowu musiałem usiąść przy biurku i zapisać to, co wydarzyło się w naszym małym gospodarstwie pod Białym Borem. Kiedy przyjechała nasza synowa, Zuzanna, na jedynie kilka godzin, wpadła w konflikt z ojcem mojego męża, Pawłem, oraz z moją teściową, Marią. Zuzanna spojrzała w ich stronę, jakby wyczuwała niebezpieczeństwo.

Panowie, musimy poważnie porozmawiać zaczęła, patrząc wprost na Pawła. Nie wyciągnęłam naszego syna, Piotrusia, z wsi po to, by stał się wsiąckim chłopem. Teraz chcecie go znowu przemienić w wiejskiego drwala, a ja się temu nie poddam!

Co się stało, Zuzanno? drżała głosem Maria, jakby bała się własnych słów. Dlaczego mówisz tak ostro?

Bo Piotruś, po całym lecie spędzonym u was, nie jest już taki, jakim był przedtem! Rozumiecie? odpowiedziała Zuzanna, podnosząc ton. Miał dopiero osiem lat, a już po powrocie z waszej wsi zamienił się w jakiegoś twardziela i nabrał wiejskich przyzwyczajeń!

Przykłady? spytał Pawel, nie kryjąc niepokoju. Czy już pali?

Palenie? Zuzanna uniosła brwi. To nie o tym! Mówię o jego nowym słownictwie! Zamiast mówić samochód, woła kobyłka! Za każdym razem, gdy zobaczy ładny furorę, krzyczy na całą wioskę: Mamo, tato, patrzcie, jaka kobyłka jedzie!. To chyba nie jest normalne.

Pawel zmarszczył brwi, a Maria wzruszyła się nieprzyjemnie. To słowo nie jest wulgarne, Paweł przypomniała teściowa. To tylko zdrobnienie, taki delikatny sposób mówienia o samochodzie.

Zuzanna nie dała się przekonać. Czy naprawdę taki powinien mówić chłopiec z miasta? Boję się, iż po tym lecie wpadnie w jakieś wiejskie przyzwyczajenia. Słyszałam, iż mówi: Złapię cię za wałek! albo Dostaniesz w rozdzielni. To mnie przeraża! choćby w wypracowaniu z klasy napisał, iż chce zostać traktorzystą. Czy to wy, Paweł, nauczyliście go tych marzeń?

Pawel wymusił się na uśmiech, starając się brzmieć niewinnie. Nie, Zuzanno. To on sam patrzył na maszyny w polu i trochę się zachwycił. Wciąż jest chłopcem z miasta, marzy o studiach, o pracy w banku, a choćby o stanowisku ministra finansów.

My chcemy, żeby został bankowcem westchnęła Zuzanna. A on właśnie kupił cokolwiek, co przypomina łańcuchy lub piły łańcuchowe! Dostał od nas kieszonkowe i miał wybrać prezent na urodziny. Co kupił?

Co? zaskoczył się Pawel.

Powiedział, iż nasze łańcuchy są już tak zużyte, iż ich nie da się już naostrzyć, i iż w następnym roku jedziemy do lasu, by sami pozbierać drewno na kąpielisko. Czy to prawda?

Boże westchnęła Maria. Co za pomysł

Pawel skinął głową. Zamiast kupić sobie wymarzony prezent, Piotruś chciał pomóc nam. Nie martw się, Zuzanno, zwrócimy ci te pieniądze do grosza. Powiedz tylko, ile wydał.

Nie o pieniądze chodzi! wykrzyknęła Zuzanna. Mój syn powinien myśleć o nauce, nie o drewnie i kobyłkach. Ma dążyć do bycia wybitnym uczniem i od razu wstąpić na studia.

Maria uśmiechnęła się. Lato następnego roku zabierzemy mu najciekawsze książki z naszej wsięckiej biblioteki i będziemy czytać pod jabłonią całe dnie od matematyki po język polski. Zrobimy z niego prawdziwego ucznia, który po prostu nie da się prześcignąć przez żadnego wsięckiego drwala.

Pawel przytaknął. Przywieź go do nas, a zamienimy go w najmądrzejsze dziecko w okolicy. choćby najstarszy rolnik przyzna, iż Piotruś zna tabliczkę mnożenia jak własną kieszeń.

Maria dodała z rozbawieniem: On mówi tak pięknie, iż wszystkie babcie w wiosce go kochają. Słuchają go otwierając usta, a potem mówią, iż mama Piotrusia, czyli Ty, Zuzanno, jest naprawdę dobrą mamą.

Naprawdę? spytała nieco sceptycznie Zuzanna. W czym więc jestem dobrą mamą?

W tym, iż przywoziłaś go na wakacje do wsi. Dziecko w tym wieku powinno jeść tylko najświeższą, naturalną żywność, oddychać czystym powietrzem i kąpać się w krystalicznej rzece, nie w chlorowanej basenowej wody. Opowiedział ci, iż nauczył się pływać jak ryba?

Tak skinęła Zuzanna i w końcu się uśmiechnęła.

A na rowerze już nie boi się, iż podjeżdża traktor. Nie straszy go pszczoła, ani pies. A alergie przestały mu przeszkadzać, więc prawie nie chodzimy już do przychodni.

Za rok nie będziemy już mówić prawie zaśmiał się Pawel. Piotruś tu nabierze tyle zdrowia, iż wystarczy mu na całe życie. Najważniejsze w dziecku to zdrowie fizyczne i moralne.

Zuzanna w końcu się poddała. Dobrze, trochę mnie uspokoiłyście

Gdy odjechała, Maria zwróciła się do męża:

Myślisz, iż przywieziecie go znowu w przyszłe lato?

Oczywiście odpowiedział niepewnie Paweł. Dobrze, iż Natalia nie zaglądała do szopy. Bo zobaczyłaby mój plan zbudowania traktora dla Piotrusia i od razu zwariowałaby. A tak wszystko będzie w porządku. Tylko jedno mnie niepokoi: słowo kobyłka wpadło mu w ucho jak do mnie w dzieciństwie, kiedy dziadek powtarzał te same wierszyki.

Dziś nauczyłem się, iż nie warto bać się zmian, które przynoszą nowe doświadczenia, choćby brzmiały dziwnie. Najważniejsze, by chronić dziecko przed strachem i dawać mu miejsce do rozwoju zarówno w szkole, jak i w lesie. To właśnie ten balans pozwala dorastać zdrowym i mądrym.

Idź do oryginalnego materiału