Bałkany oczami redakcji dailyweb. Sprawdziłem miejsca, które musicie zobaczyć

dailyweb.pl 9 miesięcy temu

Choć nasza wyprawa na Bałkany dobiegła końca, projekt OnePlus TECHtrip wciąż trwa. Jednym z jego elementów jest mocno subiektywny przewodnik po Czarnogórze, Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie. Przemierzaliśmy trzy wspomniane kraje w celu dość ekstremalnego testu telefonów OnePlus Nord 3 5G, OnePlus 11 oraz słuchawek OnePlus Nord Buds 2.

Choć towarzyszyła nam intensywna praca w pocie czoła, a dzień kończyliśmy meldunkiem w hotelu w okolicy północy, znalazł się tam również czas na poznawanie nowych miejsc, smaków oraz osób. W ostatnim materiale z naszego TECHtripu chcę Wam opowiedzieć o tym, jak piękne miejsca zobaczyliśmy, gdzie i co jedliśmy oraz o tym, co okazało się dla mnie największym zaskoczeniem.

Bałkany, ze szczególnym naciskiem na Czarnogórę, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę, to chętnie wybierany przez Polaków kierunek wakacyjnych wojaży. W trakcie planowania tego typu wyjazdu można przeklikiwać się przez dziesiątki poradników, ale chcę zaproponować Wam coś zupełnie innego. W niniejszym materiale znajdziecie subiektywny – a jakże – bałkański przewodnik po punktach, które zrobiły na mnie największe wrażenie.

Najpiękniejsze miejsca

Nasz OnePlus TECHtrip rozpoczęliśmy na warszawskim lotnisku Chopina, z którego tuż po 10:40 wylecieliśmy do Podgoricy w Czarnogórze. Dwugodzinny lot umilałem sobie muzyką z krajów, do których zmierzałem. Słuchawki OnePlus Nord Buds 2, dzięki kapitalnemu ANC skutecznie odcinały mnie od dźwięków otoczenia. Zaledwie kilkanaście minut po opuszczeniu niewielkiej hali terminalu (lotnisko w Podgoricy) trafiłem do miejsca leżakowania butelek miejscowego wina. Sipcanik uraczył mnie chłodem, który przy potężnym upale okazał się zbawienny. Dlaczego o tym wspominam? Spieszę z wyjaśnieniem.

Degustacja wina pod starym lotniskiem wojskowym to świetny start

Rzeczony punkt nie jest szczególnie oddalony od lotniska i właśnie od niego warto zacząć przygodę z Czarnogórą. Podczas degustacji wina, będziecie mieli okazję spróbować również czarnogórskich serów, wędlin oraz warzyw. Przyznam, iż wrażenie zrobiło na mnie to, iż cały kompleks piwniczny znajduje się na terenie dawnego lotniska wojskowego i oferuje niezapomniany klimat. Tunel mierzy aż 356 metry długości i aktualnie składuje się tam miliony litrów trunku. Wszystko rozlokowano na powierzchni ponad 7 tysięcy metrów kwadratowych. Wyobraźcie sobie kosztowanie czerwonego trunku w bunkrze pełnym beczek lokalnego wina. Zaznaczę, iż na miejscu można zakupić wybrane gatunki. Ceny zaczynają się od 8 euro, czyli całkiem przystępnie.

Pociąg do przygody… dosłownie

Nie przepadam za pociągami. Nie licząc samolotu, podróżuję głównie samochodem. Mimo to dałem się namówić na całkiem długą trasę, nieklimatyzowanym składem, który lata świetności ma już dawno za sobą. Może się to wydać irracjonalne, ale wspomniane warunki idealnie oddawały klimat pokonywanej drogi. Poczułem się, jak w Polsce w latach 90., kiedy uśmiechnięci nieznajomi z papierosem w dłoni próbowali nas zagadywać. Jednakże, zamiast rozprawiać o upadku komunizmu w Polsce, chętnie wysłuchiwaliśmy tego, jak żyje się mieszkańcom Czarnogóry po rozpadzie Jugosławi. Z głową lekko wychyloną przez okno na korytarz podziwiałem trasę, która prowadziła nas przez góry, dosłownie. Sprawiła ona, iż poczułem się jak w filmie przygodowym… nie omieszkałem zarejestrować widoków dzięki aparatu telefonu OnePlus Nord 3 5G. Początkowo obawiałem się, czy sprzęt poradzi sobie z fotografią „w ruchu”, natomiast gwałtownie okazało się, iż moje wątpliwości były bezzasadne. Zresztą popatrzcie sami.

Wiosła i jaskinie, czyli o nurkowaniu wśród nietoperzy słów kilka

Pociągiem dotarliśmy do miejscowości Kolasin, gdzie przenocowaliśmy. Następnie wybraliśmy się na spacer wokół jeziora w Parku Narodowym Biogradska Góra, ale nie ukrywam, iż najbardziej czekałem na raffting, czyli spływ rzeką Tarą. To chyba jedno z ciekawszych przeżyć w Czarnogórze. Przejrzysta woda, ogromne głazy i wszechobecna zieleń, do której jeszcze wrócimy, to nie wszystko. Pod koniec spływu mieliśmy okazję popływać w 6-stopniowej wodzie. Dodam, iż na starcie trasy, woda miała temperaturę 16 stopni Celsjusza. Czarnogóra to także piękne wybrzeże. Zatrzymywaliśmy się w Budvie, Kotorze oraz Herceg Novi. Nie ukrywam, iż najciekawsze widoki czekały na mnie w środkowej miejscowości. Zatoka Kotorska jest przepiękna, a stare miasto w Kotorze po prostu zachwyca unikatowym klimatem. Mógłbym tam spędzać całe dnie. Najwyraźniej podobnie myślały koty, których spotkaliśmy kilkadziesiąt. Maksym i Damian próbowali wszystkie pogłaskać i o ile dobrze pamiętam, nie odpuścili żadnemu. Zatoka Kotorska zapadła mi w pamięć jeszcze z jednego powodu. Chodzi o błękitne jaskinie, gdzie można popływać w przejrzystej, choć nieco chłodniejszej wodzie. Wspólnie z Maksymem wpłynęliśmy do jednego z rzadszych punktów, w którym nie było ani jednej osoby. Towarzyszył nam za to donośny pisk nietoperzy. jeżeli zdecydujecie się na rejs motorówką z Kotoru, poproście o podobne emocje. Warto, szczerze warto.

Przez Dubrownik śladami „Gry o Tron”

Są tu fani GoT? Na pewno wśród naszych czytelników znajdzie się sporo entuzjastów kapitalnego serialu, w którym intryga goni intrygę. Część scen kręcona była właśnie w Chorwacji, do której udaliśmy się prosto z Czarnogóry. Uściślając, zdjęcia do „Gry o Tron” były realizowane w Dubrowniku. To obowiązkowy punkt bałkańskich wojaży. Przygotujcie się jednak na niemały wydatek. Wejście na mury miasta kosztuje bowiem 35 euro, co przy aktualnym kursie, daje nam około 155 złotych. Sporo, ale widok jest tego wart. Zapewniam, iż przy upałach będzie potrzebna Wam woda. Najlepiej kupić ją przed wejściem na górę, gdyż ceny „na murach” nie są niskie. Jako wskazówkę mogę podpowiedzieć, iż znacznie bardziej opłacają się lody. Za cztery solidne kulki zapłaciłem 2 euro.

Mostar i skoki do Neretwy

Może nie jest to najbardziej oryginalna miejscówka, ale Mostar zapadnie mi w pamięci na długo. Powody są w zasadzie dwa. Pierwszy to Mostarzy, czyli stowarzyszenie skoczków wodnych, którzy kilka razy dziennie, po zebraniu określonej przez siebie kwoty, skaczą z mostu z wysokości 20-24 metrów do zimnej wody. Choć nie należę do lękliwych osób, szczególnie w temacie jezior, rzek i mórz, z pewnością nie powtórzyłbym wyczynu Mostarów. Kiedy już nacieszyłem oko atrakcją, udaliśmy się na kolację. Szczerze polecam miejsca, do których wejdziecie od strony Rade Bitange. W zasadzie lwia część okolicznych knajp po tej stronie Neretwy oferuje przepiękny widok na rzekę oraz most. Po zachodzie słońca wygląda to bajecznie, a jedzenie w takich okolicznościach smakuje wybornie.

Zaskoczenie?

W ostatnim dniu wyjazdu zostałem zapytany o największe zaskoczenia, które spotkały mnie podczas OnePlus TECHtrip. Pierwszą bezapelacyjnie jest wszechobecna zieleń. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, iż Czarnogóra oraz Bośnia i Hercegowina są tak mocno pokryte roślinnością. Popatrzcie tylko na zdjęcia poniżej. Już na pierwszy rzut oka widać, iż wspomniany przeze mnie kolor dominuje w krajobrazie. Skoro jesteśmy przy widokach, przypomnę tylko, iż arkana fotografii krajobrazowej opisaliśmy w oddzielnym poradniku. [gallery columns="2" size="medium" link="file" ids="202015,202016,202017,202019"] Zaskoczeniem było też to, iż część państw bałkańskich zawarło między sobą umowę roamingową, zbliżoną do europejskiego „roam like at home”. W efekcie karta z 500 GB pakietem danych zakupiona na lotnisku w Podgoricy w Czarnogórze działała również w Bośni i Hercegowinie. SIM-kę włożyłem do OnePlusa 11, który podróżował ze mną razem z Nordem 3 5G i słuchawkami Nord Buds 2. Ostatnią, choć równie istotną rzeczą, okazało się jedzenie. W Czarnogórze, szczególnie tej położonej wyżej, królowały tłuste potrawy przygotowane na bazie ciasta filo, np. takie z jajkiem i serem. Solidna porcja na śniadanie, popita turecką kawą i kieliszkiem rakiji dawały siłę na resztę dnia. Jako iż ubóstwiam mięso, do gustu przypadł mi też burek, czyli mięso zawijane w ciasto filo. [gallery columns="2" link="file" size="medium" ids="202020,202021,202022,202023"] Nieco niżej, czyli na wybrzeżu (również chorwackim), preferowaliśmy świeże owoce można. Kalmary to moje najnowsze odkrycie. Grillowane danie smakowało tak wybornie, iż zamawiałem je kilkukrotnie podczas 8-dniowego projektu. Fani słodkości powinni odwiedzić Sarajewo w Bośni i Hercegowinie. Choć wyraźne ślady zniszczeń nadają miastu „twardszego charakteru”, warto odwiedzić targowiska pomiędzy ulicami Telali i Oprkanj. Znajdziecie tam mnóstwo budek, w których sprzedaje się kapitalne baklawy oraz to, co uwielbiam – chałwę. To oczywiście tylko moje obserwacje. Zachęcam do poznania opinii moich współpodróżników – Maksyma i Damiana, którzy również relacjonowali naszą wyprawę. Efekty pracy, jaką włożyliśmy w projekt OnePlus TECHtrip możecie śledzić na kanałach społecznościowych marki OnePlus, na których znajdziecie jeszcze więcej materiałów z kilku perspektyw.
Idź do oryginalnego materiału