MRÓWKI FARAONA
Inwazja mrówek faraona na dom Bajdoły przyszła znienacka, ale stopniowo. Najpierw Bajgór znalazł mrówkę na talerzu z kanapkami i wykonał egzekucję. Następnego dnia znaleźli mrówki w łazience i w kuchni koło kosza na śmieci. Potem małe ruszające się punkciki opanowały mieszkanie Bajdoły. Były wszędzie. Bajgór odłożył wszystkie prace i zajadle tropił mrówki. Zabijał je na różne sposoby: topił, truł, rozgniatał palcem.
Któregoś
wieczora, kiedy zmęczeni walką siedzieli przy lampce wina, Bajdole przyszły
nagle pacyfistyczne myśli:
-
Właściwie, jakim prawem zabijamy te stworzenia? Dlaczego decydujemy o ich życiu
i śmierci? Bogowie się znaleźli! A gdyby tak nas ktoś rozgniatał palcem?
Bajgór,
który był znanym przeciwnikiem kary śmierci, zrobił niewyraźną minę i żeby ją
zatuszować, łyknął wino.
- Niech
sobie żyją! - postanowiła Bajdoła, delikatnie zdejmując mrówkę faraona z
kieliszka. - Jakoś się do nich przyzwyczaję.
- jeżeli w
domu trzyma się psa z pchłami, to dlaczego nie można mieć mrówek - przyznał
niepewnie Bajgór.
I zostawili
mrówki w spokoju.
Ale co
najdziwniejsze, po tygodniu same się wyniosły od Bajdoły.
- Może
takie mrówki też muszą mieć wroga? - zastanawiał się Bajgór.