DYWAN
Jakiś człowiek zapukał do drzwi Bajdoły i chciał sprzedać jej dywan. Zawahała się, czy go wpuścić, bo nasłuchała się o napadach i gwałtach, a poza tym na wszystkich podłogach miała położoną pomarańczową wykładzinę. Ale mężczyzna wyglądał całkiem przyzwoicie i był bardzo nieśmiały. Przestępował z nogi na nogę, trzymając oburącz dwumetrowy rulon – jakby się bronił. choćby jamnik Bingo nie szczekał.
- Proszę,
niech pan wejdzie. Ja nie potrzebuję dywanu, ale zadzwonię do koleżanki, może
ona kupi…
Koleżanki
nie było w domu, więc zaparzyła
kawę i
usiedli w ulubionym kąciku Bajdoły. Rozmawiali do wieczora. O Bogu, o czasie, o
gwiazdach, o przyrodzie, o przeznaczeniu. Kiedy zaczęli mówić o miłości, Bingo
zaczął warczeć. Bajdoła nagle wyczuła, iż taka rozmowa może skomplikować jej
życie.
- Chryste,
zaraz będzie Bajgór - przypomniała sobie. Spojrzała na zegarek i przybysz
zrozumiał, iż musi iść.
Odszedł,
zostawiając zwinięty dywan w przedpokoju.
Po krótkiej
kłótni Bajdoła i Bajgór wystawili rulon na korytarz, skąd zniknął po
kwadransie.