NICZYJ
- Śniło mi się - zaczął Bajgór - iż byłem NICZYJ. Spadłem z kosmosu i musiałem udowodnić swoje człowieczeństwo. Urzędnik z brodą do pasa zaczął szukać mojego imienia na liście. Była tak długa, iż mogłaby opasać świat nieskończoną ilość razy. Owinięta na bęben wyglądała jak gigantyczny pniak ze słojami… I wyobraź sobie, że brodaty Urzędnik nie znalazł mnie na tej liście. Ja nie istnieję!
- Bo to
prawda. Nie istniejemy - szepnęła cichutko Bajdoła, aby Bajgór jej nie
usłyszał.